Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama baner reklamowy
Reklama baner reklamowy

Rządowa subwencja czy lichwiarska pożyczka? Domy kultury nadal w impasie

Domy kultury, w tym także chełmski, krasnostawski oraz włodawski, mają nadal twardy orzech do zgryzienia. Polski Fundusz Rozwoju oczekuje od nich zwrotu subwencji, które otrzymały ponad 3 lata temu. Mimo składanych odwołań i przedwyborczych obietnic polityków, domy kultury z naszego regionu nie otrzymały pomocy. Za to tuż po wyborach do placówek trafiły ostateczne wezwania do zapłaty.
Rządowa subwencja czy lichwiarska pożyczka? Domy kultury nadal w impasie

Autor: _Alicja_

Źródło: pixabay.com

Polski Fundusz Rozwoju jest spółką Skarbu Państwa. W 2020 roku, kiedy to w polskiej gospodarce nastał czarny okres lockdownu, spowodowanego pandemią Covid-19, odpowiadał za udzielanie dofinansowań rządowych przedsiębiorcom. 

Natomiast domy kultury to samorządowe instytucje, które prowadzą działalność gospodarczą, uzyskują dochody z prowadzonych przez siebie kin, występów teatralnych i wielu innych przedsięwzięć. W związku z pandemią koronawirusa chełmski, jak i włodawski oraz krasnostawski dom kultury, zostały zamknięte. Nie było koncertów, wydarzeń i zajęć artystycznych, a w konsekwencji zostały pozbawione możliwości prowadzenia działalności i osiągania przychodów pozwalających na funkcjonowanie instytucji. 

Dyrektorzy sięgnęli więc po szumnie oferowaną pomoc i teraz żałują...

Jak do tego doszło?

- Wiosną 2020 roku pojawiły się informacje, że Polski Fundusz Rozwoju będzie przyznawał subwencje, między innymi dla małych i średnich przedsiębiorstw, zatrudniających do 250 osób. Ponieważ ChDK zatrudniał wówczas 40 osób i zgodnie z założeniami programu w okresie pandemii odnotował znaczny spadek obrotów, podjęliśmy decyzję o złożeniu wniosku o przyznanie subwencji do PFR. Podobnie postąpiło wiele innych samorządowych instytucji kultury, między innymi Włodawski Dom Kultury i Krasnostawski Dom Kultury - opowiadał w lipcu br. na łamach naszego tygodnika dyrektor ChDK Bartłomiej Kazimierczak.

Dyrektor ChDK podkreślał również, że pozyskane środki dla wielu domów kultury, w momencie braku wpływów finansowych spowodowanych brakiem możliwości funkcjonowania podczas pandemii, stanowiły faktycznie poważne wsparcie. Jednocześnie odciążyły samorządy, które w tym bardzo trudnym okresie uniknęły konieczności dodatkowego finansowania swoich instytucji.

Chełmski Dom Kultury otrzymał największą subwencję, bo aż 220 274 zł . Krasnostawski Dom Kultury dostał 60 000 zł, a najmniejsza kwota zasiliła konta Włodawskiego Domu Kultury, który otrzymał 26 223 zł. W porównaniu do innych tego typu instytucji nie była to kwota duża, ale umożliwiła nieprzerwane działanie instytucji, mimo lockdownu.

ChDK 4 kwietnia br. otrzymał z PFR informację, że uznano go za podmiot niebędący uprawnionym do złożenia wniosku o wsparcie. W związku z tym subwencja podlegać ma zwrotowi w całości. Również w kwietniu taką informację dostał Włodawski Dom Kultury, a miesiąc wcześniej KDK. Wszystkie trzy instytucje odwołały się od decyzji Polskiego Funduszu Rozwoju, jednak bezskutecznie.

Polski Fundusz Rozwoju cały czas stoi na stanowisku, że subwencja ma podlegać zwrotowi wraz z odsetkami. 

PFR w dokumencie wysłanym do Krasnostawskiego Domu Kultury argumentował, że instytucja ta nie jest małym ani średnim przedsiębiorstwem, tylko dużym, zatrudniającym ponad 250 pracowników z rocznym obrotem ponad 50 000 000 euro. Powołuje się przy tym na regulamin, w którym jest zapis, że podmioty kontrolowane przez jednostki samorządu terytorialnego zawsze są dużymi przedsiębiorstwami.

- My mieliśmy w 2020 r. 15 pracowników. Była to pożyczka, która mogła być umorzona w całości przy spełnieniu określonych warunków – utrzymanie działalności, utrzymanie miejsc pracy, strata w przychodach – wszystkie te punkty spełniliśmy i subwencja powinna być umorzona w całości - komentował ten zapis dyrektor Krasnostawskiego Domu Kultury Damian Kozyrski.

Wszystkie podmioty otrzymały dokumenty z firmy Kaczmarski Inkasso. Jest to firma zajmująca się windykacją długów i należności.

W dokumencie zawarty był zapis o możliwości rozłożenia kwoty zwrotu na części. Zainteresował się tym dyrektor Włodawskiego Domu Kultury Łukasz Zdolski, który poprosił o propozycję harmonogramu spłaty ratalnej.

Sytuacja nadal patowa

- Do dziś sytuacja nie została rozwiązana. Przed wyborami politycy partii rządzącej zapowiedzieli, iż postarają się pomóc, jednak nie padły żadne konkrety. My zaś, nie czekając na bieg wydarzeń, postanowiliśmy, jako jedyny póki co dom kultury, zwrócić w zaproponowanych ratach subwencję. Wiąże się to z tym, iż po prostu nasza kwota dotacji była najmniejsza ze wszystkich domów kultury w województwie lubelskim. My, jako dom kultury, który prowadzi działalność i zarabia pieniądze, możemy sami decydować, na jakie wydatki zostaną nasze środki spożytkowane. Nie zmienia to faktu, iż nadal uważamy, że nie powinniśmy zwracać subwencji, a sposób, w jaki zostaliśmy potraktowani, bardziej przypomina lichwę niż walkę z covid. Jeśli innym domom kultury zostanie anulowane rzekome zadłużenie, my również wystąpimy o jego zwrot - mówi nam dyrektor WDK.

Inną postawę zachowują dyrektorzy placówek: chełmskiej i krasnostawskiej.

- Odwoływaliśmy się dwukrotnie. Raz od decyzji PFR-u, która otrzymaliśmy w marcu (bez odzewu), później od wezwania do zapłaty, jakie dostaliśmy z firmy Kaczmarski Inkasso Sp. J. działającej na mocy pełnomocnictwa udzielonego przez Polski Fundusz Rozwoju S.A. Przez ostatnie miesiące nikt się z nami nie kontaktował, jednak zgodnie z przewidywaniami tuż po wyborach wszystkie domy kultury dostały pismo - ostateczne wezwanie do zapłaty wraz z odsetkami od firmy Kaczmarski Inkasso. Nikt nie chce wyjaśnić tej sprawy, dostaliśmy tylko informację, że jeżeli nie spłacimy zadłużenia, to sprawa znajdzie się w sądzie - tłumaczy Damian Kozyrski.

- Utrzymujemy swoje stanowisko, że zadanie zwrotu subwencji po 3 latach od jej przyznania jest nieuzasadnione. PFR stoi na odmiennym stanowisku, tj. żąda zwrotu wraz z bardzo dużymi odsetkami. Sprawa najprawdopodobniej znajdzie swój finał w sądzie - dodaje Kazimierczak.

Czytaj także:


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklamabaner reklamowy
Reklama
KOMENTARZE
Reklama
Reklama
Reklama