Wyzwanie to artysta podjął trzy lata temu. Jak sam przyznaje, zmaganie się z repertuarem tak mocnym wymagało niesamowitego wysiłku emocjonalnego. W rezultacie powstał album ciężki jak ołów, ale bardzo wzruszający i niesamowicie aktualny...
- We wczesnej młodości odkryłem tzw. muzykę moralnego niepokoju. Już w tym czasie byłem pasjonatem historii współczesnej. Natrafiłem na piosenkę literacką, odkrywałem takie postaci jak: Jacek Kleyff, Jacek Kaczmarski, Leszek Wójtowicz, Jan Kondrak czy Mirosław Czyżykiewicz. W tamtym czasie największą siłę wyrazu miał jednak Przemysław Gintrowski. Pomimo tak młodego wieku Gintrowski towarzyszył mi przez kilka ładnych lat. Cytowałem jego piosenki - tłumaczy Marek Dyjak. - Teraz jestem grubo po czterdziestce, ponad dwa lata temu powstał pomysł, żeby nagrać płytę z jego utworami. Bardzo się z tego powodu ucieszyłem, od razu ruszyłem do pracy, lecz okazało się, że wymaga to ode mnie całkowitego skupienia. Brakowało mi tego skupienia, dlatego dopiero teraz oddaję w wasze ręce mojego "Gintrowskiego".
Tajemniczy wypadek wciąż pod lupą śledczych. Co wiadomo w sprawie śmierci kierowcy BMW? [SPRAWDŹ]
Na płycie znalazły się tak sztandarowe utwory, jak: "A my nie chcemy uciekać stąd", "Modlitwa o wschodzie słońca", "Przyjaciele, których nie miałem". "Gintrowski" to 10 piosenek Przemysława Gintrowskiego w nowych, zupełnie świeżych, niebanalnych aranżacjach Marka Tarnowskiego i Jerzego Małka, muzyków na co dzień grających w zespole Marka Dyjaka.
Napisz komentarz
Komentarze