Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama
Burzliwie na komisji

Emilia Ignatowicz-Steć nie jest już skarbnikiem gminy Izbica. Odwołana na wniosek burmistrza

Emilia Ignatowicz-Steć, która przez jedenaście miesięcy zarządzała finansami gminy i miasta Izbica, została odwołana ze stanowiska podczas ostatniej sesji rady gminy na wniosek burmistrza Jerzego Lewczuka. Decyzję poprzedziła burzliwa dyskusja podczas wspólnego posiedzenia komisji, które odbyło się tuż przed sesją.
Emilia Ignatowicz-Steć nie jest już skarbnikiem gminy Izbica. Odwołana na wniosek burmistrza

Źródło: FB Emilia Ignatowicz-Steć

Skarbnik gminy to jedna z najważniejszych osób w samorządzie – odpowiada za finanse, nadzoruje budżet, kontroluje wydatki i czuwa nad prawidłowym gospodarowaniem publicznymi pieniędzmi. To właśnie skarbnik podpisuje się pod każdą decyzją finansową urzędu, dlatego jego rola wymaga nie tylko wiedzy ekonomicznej, ale też dużej odpowiedzialności i zaufania ze strony burmistrza oraz radnych.

Niespełna rok temu to odpowiedzialne zadanie powierzono Emilii Ignatowicz-Steć. Burmistrz Jerzy Lewczuk był wówczas przekonany, że to właściwy wybór, a nowa skarbniczka zadba o to, by w gminnej kasie wszystko się zgadzało. Co więc sprawiło, że po kilku miesiącach zmienił zdanie i wystąpił z wnioskiem o jej odwołanie?

- Przez ponad rok próbowałem nabrać zaufania do pani skarbnik. Nie wiedziałem o tym, że pani skarbnik ma takie uprawnienie, które pozwala jej pracować tylko siedem godzin. Jestem nauczony dyscypliny, zarówno u siebie, jak i u pracowników. Pani skarbnik zorganizowała też spotkanie z pracownikami poza moją wiedzą. Trzeba znać swoje miejsce w szeregu - mówił podczas komisji burmistrz. 

Lewczuk podkreślał, że złożenie wniosku o odwołanie skarbnik było wyłącznie jego decyzją i mieści się w granicach burmistrzowskich uprawnień. Jak zaznaczył, to właśnie burmistrz, a nie skarbnik, ponosi pełną odpowiedzialność za każdą złotówkę wydatkowaną z gminnego budżetu. W swoim wystąpieniu zwrócił również uwagę na niepokojące – jego zdaniem – działania Emilii Ignatowicz-Steć, wskazując, że miała kontaktować się bez jego wiedzy z radnymi oraz posłem.

 – Jeżeli ktoś wie, że ja coś ukradłem, niech to zgłosi odpowiednim organom. Wystarczy popatrzeć na moje oświadczenie majątkowe, by zobaczyć, co mam i jak żyję. Jeśli rada chce, żeby w urzędzie była praworządność i dobra praca, to poprze wniosek. Ja pracuję dla społeczeństwa i dla tego społeczeństwa poświeciłem swoją pracę. Mógłbym nawet tego winsoku nie uzasadniać. Decyzja należy do was - powiedział podczas komisji burmistrz. 

Skarbniczka odpierała zarzuty

Emilia Ignatowicz-Steć również zabrała głos w dyskusji. Z opanowaniem i spokojem odpowiadała na wszystkie zarzuty, starannie wyjaśniając każdy z nich. Już na wstępie podkreśliła, że sposób, w jaki Jerzy Lewczuk rozpoczął swoje wystąpienie, nie odzwierciedla w pełni rzeczywistego przebiegu wydarzeń.

– Pan burmistrz powiedział na początku, że został wprowadzony w błąd w sprawie moich godzin pracy. Wszystkie dokumenty, które powinnam złożyć do działu kadr, przekazałam następnego dnia po sesji, na której zostałam powołana. Wśród nich było także orzeczenie o stopniu niepełnosprawności, które uprawnia mnie do siedmiogodzinnego dnia pracy i 35 godzin tygodniowo – wyjaśniała Ignatowicz-Steć.

Jak tłumaczyła, skrócony wymiar czasu pracy wynika z wypadku sprzed około dziesięciu lat, a informacja o tym była znana pracodawcy.

 – Pan burmistrz wiedział o moich godzinach pracy, bo rozmawialiśmy o tym na początku. Ustaliliśmy, że będę zaczynać około 7:30, poza poniedziałkami, kiedy urząd otwierał się o ósmej. To nie było żadnym problemem – zaznaczyła.

Odnosząc się do zarzutu o nieregularnym przychodzeniu do pracy, podkreślała, że zawsze realizowała wymagany wymiar godzin. 

– Spóźniłam się piętnaście minut jeden raz, gdy zachorował mój syn. Poza tym mogę udowodnić, że zawsze byłam w pracy, a godziny przyjazdu i wyjazdu można sprawdzić na monitoringu - mówiła. 

Jednym z punktów zapalnych, na które wskazywał burmistrz, było zwołanie przez nią spotkania z kierownikami referatów bez jego zgody. Emilia Ignatowicz-Steć szczegółowo wyjaśniła, czego dotyczyło to zebranie. 

– To było zwykłe spotkanie robocze z kierownikami. Omówiliśmy kwestie porządkowe – terminy przekazywania faktur, poprawność opisów księgowych, konieczność pilnowania klasyfikacji budżetowej czy wreszcie dbania o estetykę i kompletność dokumentów. Nic nadzwyczajnego – tłumaczyła.

Jak mówiła, dopiero po fakcie dowiedziała się, że takie spotkania powinny odbywać się wyłącznie za zgodą burmistrza.

- Owszem, rozmawiałam też z radnymi – ale nie ma przecież zakazu rozmowy z nimi. To, że pan burmistrz mnie nie lubi, bo mam swoje zdanie – ma do tego prawo. Ale ja nie przyszłam tu po sympatię. Przyszłam, żeby pracować. Ja nie jestem zupa pomidorowa, żeby mnie wszyscy lubili. Mi się tu dobrze pracuje, a państwo jesteście fajną radą. Od momentu, kiedy usłyszałam, że pan burmistrz chce mnie odwołać, nie zrezygnowałam, bo nie chciałam zostawiać gminy w trakcie pracy nad budżetem. Dziś mój los, los gminy jest w państwa rękach – podsumowała.

Przed przystąpieniem do głosowania z sali padło stwierdzenie, że w chwili powoływania skarbniczki radni zostali wprowadzeni w błąd.

- Pani nas nie poinformowała o swoich dolegliwościach zdrowotnych - powiedział jeden z radnych. 

Skarbniczka wyjaśniła również, że uczestniczy w spotkaniach odbywających się po godzinach pracy i wielokrotnie kończyła dzień po ustawowych siedmiu godzinach, które obejmuje jej etat. 

Jerzy Lewczuk podkreślił natomiast, że pozostawanie w pracy po godzinach świadczy o dyrektorskim podejściu, a wszelkie nadgodziny powinny być wcześniej z nim konsultowane. 

Odwołanie skarbniczki w interesie gminy?

Obecny na sali mecenas wyjaśnił, że zgodnie z ustawą o samorządzie terytorialnym rada gminy lub rada miejska powołuje i odwołuje skarbnika wyłącznie na wniosek burmistrza, co oznacza, że kompetencje radnych ograniczają się w zasadzie do dokonania samego powołania lub odwołania oraz oceny, czy dana decyzja leży w interesie gminy. Radni nie pełnią roli pracodawcy i nie oceniają skarbnika pod kątem jego kwalifikacji czy sposobu wykonywania obowiązków, lecz jedynie z perspektywy interesu publicznego. Mecenas podkreślił, że ewentualne konflikty, które mogą wystąpić między burmistrzem a skarbnikiem, nie są sprawą rozstrzyganą przez gminę ani radę – ocena dotyczy jedynie tego, czy współpraca na danym stanowisku umożliwi prawidłowe funkcjonowanie urzędu.

Radni dopytywali, jakie będą dalsze kroki w przypadku odwołania skarbniczki oraz kto wówczas przejmie odpowiedzialność za finanse gminy.

- Nie pozwolę, aby gmina pozostała bez skarbnika – codzienne wypłaty, wpłaty i inne obowiązki finansowe muszą być realizowane bez zakłóceń. Mogę zapewnić, że na stanowisku pojawi się osoba kompetentna i rzetelna.  Skarbnik ma obowiązek w odpowiednim czasie sygnalizować wszelkie zagrożenia i nieprawidłowości, na przykład niewykorzystane środki, ponieważ ja nie jestem w stanie samodzielnie kontrolować wszystkich aspektów finansowych - zaznaczył Lewczuk. 

Po długiej i momentami burzliwej dyskusji radni przystąpili do głosowania. Wynik okazał się decydujący – wniosek burmistrza został przyjęty. Osiem osób głosowało za odwołaniem, pięć było przeciw, a jeden radny wstrzymał się od głosu. 

Na sesji nie prowadzono już dalszej dyskusji – odwołanie skarbniczki było jednym z punktów porządku obrad. Wynik głosowania powtórzył rozstrzygnięcie z komisji. Za odwołaniem Emilii Ignatowicz-Steć opowiedzieli się: Teresa Ciastoch, Janusz Dusznik, Ryszard Gorzała, Piotr Kita, Sylwia Kowalczyk, Barbara Parol, Tomasz Wilk oraz Leszek Zych. Wstrzymała się od głosu Wioletta Niedźwiecka, natomiast przeciwko odwołaniu byli: Daniel Kalman, Tomasz Kosz, Piotr Malczewski, Anna Matuszewska oraz Grzegorz Repeć.

Uchwała już obowiązuje, a nazwisko nowego skarbnika miasta i gminy Izbica wciąż owiane jest tajemnicą. Podczas sesji nikt go nie ujawnił, choć burmistrz zapewne już wie, kto obejmie ten fotel.

Czytaj także: 

Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklamabaner reklamowy
Reklamaprzystań
Reklama
Reklama
KOMENTARZE
Autor komentarza: JoelTreść komentarza: Rozdawanie 500+ nie zwiększyło dobrobytu u ludzi, tylko go zmniejszyło. Rząd nie daje, tylko zabiera.Data dodania komentarza: 4.12.2025, 14:14Źródło komentarza: Pieniądze nie zwiększą liczby urodzeń. Trzeba  się otworzyć na inne rozwiązaniaAutor komentarza: TomcioTreść komentarza: Może warto przesuwać przetargi na wiosnę i latem robić remonty niż w grudniu. I tak macie szczęście, że pogoda jest na plusie i bez śnieguData dodania komentarza: 4.12.2025, 09:16Źródło komentarza: Chełm. Asfalt położą w grudniu? „Jeżeli temperatura będzie około zera, można”Autor komentarza: RobertTreść komentarza: Czy teraz Miasto zaciągnie kredyt na wkład własny? Bo ze słów prezydenta (o ile dobrze pamiętam) wynikało, że 100 mln wyda na bieżące potrzeby.Data dodania komentarza: 3.12.2025, 15:34Źródło komentarza: Ugoda w sprawie infrastruktury pod terminal intermodalny w Chełmie. Miasto przygotowuje kolejny przetargAutor komentarza: BezradnyTreść komentarza: To jakiś drogi ten tłuczeń bo cała podwyżka wyniesie ok.4150zł miesięcznie. To dwa samochody tłucznia miesięcznie.Data dodania komentarza: 3.12.2025, 11:11Źródło komentarza: Gm. Białopole. Otworzyli oferty śmieciowych ofert. Samorządowcy przeżyli szok.Autor komentarza: SuperTreść komentarza: Niech remontują. Najpierw trzeba trochę postać w korkach żeby było lepiejData dodania komentarza: 3.12.2025, 07:01Źródło komentarza: Chełm. Asfalt położą w grudniu? „Jeżeli temperatura będzie około zera, można”
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama