Ruch graniczny w pobliżu Dorohuska to była dla wielu jedyna szansa na zarobek.
- Prowadzę lokal gastronomiczny i osobówki zatrzymywały się tutaj bardzo często. Teraz, kiedy granicę przekraczają tylko tiry i ciężarówki, moje obroty wyraźnie spadły. Nie chodzi jednak tylko o mnie. Wszystko tutaj po kolei „zamyka się” i „pada”. Urzędnicy przerzucają się odpowiedzialnością. Jedni mówią, że to decyzje rządowe. Inni, że odpowiada za to straż graniczna. Pamiętam czasy, kiedy funkcjonowało w pobliżu granicy sześć, siedem barów. Myślimy o jakiejś formie protestu, strajku. Chcemy wyrazić swoje zdanie - mówi ostatni bodaj lokalny restaurator.
- Prawda jest taka, że brak osobówek nas dobija. Nie ma mowy o żadnym skupie, żadnej sprzedaży. Jesteśmy w naprawdę trudnej sytuacji. Ruch ustał. Nie mamy praktycznie klientów. Samochody przeniosły się na Zosin - dodaje pracowniczka jednej z firm.
W sprawie sytuacji na granicy interweniował osobiście poseł Krzysztof Grabczuk. Postanowił złożyć interpelację poselską, która ma zostać rozpatrzona na najbliższym posiedzeniu komisji gospodarczej, której jest członkiem.
- Byłem na granicy kilka dni temu. Wrażenie jest bardzo przygnębiające. Jest pusto i smutno. Wszyscy ci, którzy prowadzili działalność z zakresu handlu, usług gastronomicznych czy choćby parkingowych, dzisiaj są pozbawieni możliwości prowadzenia biznesu. Osobiście uważam, że straty spowodowane decyzją o zamknięciu przejścia powinny być w odpowiedni sposób rekompensowane - mówi Grabczuk.
Na granicy ciągle odprawiane są samochody ciężarowe. Obecnie długość kolejki liczy kilka kilometrów.
Czytaj także:
- Gm. Siedliszcze. „Uprzejmie donoszę...” czyli lipna sprawa
- Gm. Dorohusk. Czy powstanie Młodzieżowa Rada Gminy?
- Chełm. Policjant z 2 promilami przyjechał pod komendę
- AURA. - chełmianka z artystyczną duszą spełnia swoje marzenia
Napisz komentarz
Komentarze