Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama

Bójka uczennic na szkolnym korytarzu

Uczennice Zespołu Szkół Zawodowych nr 1 i II Liceum Ogólnokształcącego we Włodawie pobiły się podczas przerwy między zajęciami. Nauczyciele zainterweniowali, ale nie powiadomili dyrektora o tym zdarzeniu. Teraz oni i uczennice mają kłopoty.
Bójka uczennic na szkolnym korytarzu
Dziwię się, że dziewczyny się pobiły. Przecież mogły wrzucić anonimowy list do tej skrzynki. Na tablicy znajduje się regulamin, który jasno określa jak postępować w sytuacjach przemocy - mówi dyrektor szkoły Eugeniusz Omelczuk

Do bójki dziewcząt doszło we wtorek, 13 lutego. Dwie 17-letnie licealistki starły się z 16-letnią uczennicą technikum.

- Dziewczyny najpierw krzyczały na siebie. Potem zaczęły się szarpać. Nauczyciele rozdzielili uczennice. Jeden z nich wysłał poszkodowaną do pielęgniarki szkolnej, aby obejrzała dziewczynę, by mieć pewność, że nic jej się nie stało. Ta jednak zamiast do gabinetu, poszła na lekcję – relacjonuje Eugeniusz Omelczuk, dyrektor ZSZ nr 1 i II LO we Włodawie.

Nauczyciele powinni poinformować niezwłocznie dyrektora oraz wychowawców klas, do których dziewczęta uczęszczają, ale tego nie zrobili. Dlaczego? Dyrektor nie potrafił tego wytłumaczyć. - Wysłuchałem ich wyjaśnień i udzieliłem im pouczeń zgodnych z kartą nauczyciela – wyjaśnia Omelczuk.

O co poszło?

Z naszych ustaleń wynika, że 16-latka otrzymywała od jakiegoś czasu SMS-y z pogróżkami i wyzwiskami. Plotki na jej temat znalazły się też na portalach społecznościowych. We wtorek trzy dziewczyny zaatakowały 16-latkę na szkolnym korytarzu. Broniła się. Jednak dosięgły ją ciosy zadane przez agresywne licealistki.

Pobita dziewczyna po powrocie do domu opowiedziała o wszystkim matce, a ta natychmiast zadzwoniła do jej wychowawczyni, żądając wyjaśnień. Wychowawczyni powiadomiła wicedyrektorkę, a ta dyrektora.

Matka wzięła sprawę w swoje ręce

- Jeszcze tego samego dnia skontaktowałem się z rodzicami wszystkich uczennic, które brały udział w zdarzeniu. Jeden z rodziców nie mógł stawić się w szkole następnego dnia, więc spotkanie zorganizowaliśmy dwa dni później. Zaproponowałem pomoc psychologiczną. Rodzice zgodzili się też na udział mediatora. Uczennice pogodziły się, czego nie można powiedzieć o rodzicach. Mama poszkodowanej stwierdziła, że tak sprawy nie zostawi – dodaje dyrektor szkoły.

Kobieta złożyła skargę w komendzie policji w piątek, 16 lutego. - Policjanci zabezpieczyli nagranie z monitoringu oraz dokumentację medyczną pokrzywdzonej. Badamy przebieg i okoliczności tego zdarzenia. Ustalamy rolę, jaką odegrała każda z nastolatek – mówi sierż. Elwira Tadyniewicz, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji we Włodawie.

Policja i wizytator

Dyrektor także skontaktował się w tej sprawie z policją. Ponadto zawiadomił sąd rodzinny i nieletnich, starostwo powiatowe, które jest organem prowadzącym szkołę. Szczegółową relację złożył także w kuratorium oświaty, które już przeprowadziło kontrolę w placówce.

- Wizytatorki odwiedziły szkołę w miniony czwartek. Zbadały sprawę i są na etapie opracowywania protokołu. Po zapoznaniu się z dokumentacją podejmiemy decyzję – poinformował w piątek Eugeniusz Pelak, wicekurator oświaty w Lublinie.

Dyrektor szkoły powołał również zespół do spraw wychowawczych oraz zespół do spraw przemocy i agresji w szkole. Nauczycielom zlecił, aby obserwowali relacje między uczennicami i na bieżąco o wszystkim go informowali.

Ukarane solidarnie, ale czy sprawiedliwie?

Szkoła musi być miejscem bezpiecznym, w którym uczniowie mogą spokojnie się uczyć i rozwijać swoje zainteresowania – zapewnia dyrektor ZSZ nr 1 i II LO we Włodawie. Dlatego – jak twierdzi – nastolatki poniosą konsekwencje.

- Już udzieliłem uczennicom kary zgodnej ze statutem szkoły. Jest to nagana dyrektora z ostrzeżeniem – dodaje.

Dziewczyny muszą także spodziewać się konsekwencji prawnych. - Pobicie zagrożone jest karą do trzech lat pozbawienia wolności. 16-latką prawdopodobnie zajmie się sąd rodzinny. Natomiast 17-latki mogą już odpowiadać jak osoby dorosłe – wyjaśnia rzeczniczka włodawskich policjantów.

Niebieska skrzynka na przemoc

Dyrekcja szkoły zszokowana jest zajściem, bo jak twierdzi, między dziewczętami nigdy wcześniej nie dochodziło do konfliktów, a przynajmniej nie przejawiały wobec siebie żadnej agresji. Nie było też większych problemów co do ich zachowania podczas zajęć.

- Mogły ten problem rozwiązać w inny sposób - bezkonfliktowy. Od ponad roku na szkolnym korytarzu mamy niebieską skrzynkę. Każdy uczeń, który czuje się skrzywdzony, szykanowany, który doświadcza przejawów agresji, może wrzucić do niej list z opisem sytuacji. Sam nie musi się pod nim podpisywać, ale musi wskazać konkretnych uczniów, którzy się nad nim znęcają – przekonuje Eugeniusz Omelczuk.


Inne artykuły:

Karetki pojadą bez lekarzy

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama