O tym przekonamy się zapewne już wkrótce. Tymczasem znana jest treść samej interpelacji, z której wynika, że lokalny „Orlik”, a przynajmniej jego część, wymaga pilnej interwencji władz.
„W kompleksie boisk znajduje się plac miejscowo pokryty rzadką trawą, na którym rok temu polecił pan burmistrz zamontować dwie drewniane bramki z niezabezpieczonymi krawędziami oraz niebezpieczną dla maluchów siatką. Miejsce to nie jest w ogóle użytkowane przez docelową grupę zainteresowanych. Nie pojawiają się tam dzieci, dla których to boisko zostało przeznaczone” - zauważył w swojej interpelacji radny Sławomir Kułaga.
Swoją interwencję uzasadnił opiniami wychowawców i rodziców dzieci, którzy dostrzegają mankamenty zastosowanych na boisku rozwiązań i chcieliby, aby ich pociechy bawiły się w bezpiecznych warunkach. Jakie zagrożenia dostrzegają obecnie?
„To przede wszystkim nierówna nawierzchnia, która przypomina ugór. To także kanciaste słupki bramek. Siatka z wielkimi dziurami. Na boisku brakuje też minibramek, które są bezpieczne dla maluchów albo takich, które umożliwiają wykorzystywanie boiska do gry w unihokeja” - padło w piśmie.
Radny sugeruje również, że na obiekcie powinny pojawić się osłony oddzielające strefę dla maluchów od części, która jest przeznaczona dla dorosłych graczy. Uważa też, że infrastruktura powinna zostać wzbogacona o ławki i żagle przeciwsłoneczne, które umożliwiałyby odpoczynek w upalne dni.
„Tak więc część Orlika, która przeznaczona jest dla maluchów, jest całkowicie niefunkcjonalna i nie spełnia żadnych norm. Liczę na pochylenie się nad tym tematem i wyjście naprzeciw oczekiwaniom naszej społeczności” - postuluje radny.
Czytaj także:
Napisz komentarz
Komentarze