Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama baner reklamowy
Reklama baner reklamowy

Rejowiec Fabryczny. Konie to ich pasja i treść życia

Koń to zwierzę piękne, ale i bardzo wymagające. Jeśli jednak ktoś odda mu swoje życie, potrafi kochać miłością bezwarunkową. Tak twierdzi Renaldo Ostrowski, spadkobierca i jednocześnie nowy budowniczy hodowlanych tradycji w Rejowcu Fabrycznym.
Rejowiec Fabryczny. Konie to ich pasja i treść życia
Paulina Ostrowska ze swoją klaczą "My Lady"

Źródło: Hodowla Koni w Rejowcu Fabrycznym

Rodzina Ostrowskiego z końmi związana jest od wielu pokoleń. Ilu dokładnie? Trudno to jednoznacznie ocenić, ale sam hodowca stwierdza jednoznacznie, że obecny kształt jego gospodarstwa byłby zupełnie inny, gdyby nie dokonania przodków. 

- Za niezwykle istotne ogniwo w całym łańcuchu poprzedzających nas pokoleń należałoby uznać postać mojego dziadka, kawalerzysty, który brał udział w kampanii wrześniowej 1939. Tuż po niej trafił do niemieckiej niewoli, ale ocalał – właśnie dzięki jeździeckiej pasji i zdolnościach rzemieślniczych. Znał się doskonale na rymarstwie, potrafił dorabiać różne elementy uprzęży i wykonywać rozmaite przedmioty ze skóry. Dzięki temu przeżył. Ja i moi bliscy staramy się kontynuować tę tradycję – wyjaśnia pan Renaldo.

To dzięki pasji i świadomości, że ciąży na nim pewne „dziedzictwo pokoleń”, postanowił zaangażować się w innowacyjny, jak na miarę naszych wschodnich trenów, projekt utworzenia hodowli koni rasy ardeńskiej. Hodowca mówi, że w historii Polski zdarzały się okresy, kiedy konie te traktowane były jako znacznie gorsze od przedstawicieli ras gorącokrwistych – arabów czy koni małopolskich. 

- Rozprawiano się z nimi w sposób dosyć zdecydowany. Po prostu kastrowano, aby nie zaburzały proporcji populacyjnych na danym obszarze. Obecnie konie te są cenione coraz bardziej i święcą tryumfy na wielu pokazach i zawodach branżowych – wyjaśnia hodowca.

Rodzina Ostrowskich od lat angażuje się w innowacyjny projekt polegający na wyhodowaniu oryginalnego, polskiego przedstawiciela koni ardeńskich. 

- Przed laty sprowadziliśmy do naszego gospodarstwa ardeny skandynawskie, belgijskie i francuskie. Dobieramy bardzo starannie konie, które mają następnie dać materiał genetyczny kolejnym pokoleniom. Ważne są rodowody rodziców, linie hodowlane, z których pochodzą, stajnie, z których pochodzą. Ta staranność jednak daje gwarancję powodzenia naszych działań. Mogę powiedzieć, że już dziś jesteśmy hodowlą rozpoznawalną i bardzo cenioną – mówi Ostrowski.

Jednocześnie zaznacza jednak, że droga hodowcy to nie pełne trybuny na pokazach i błyski fleszy, w których prezentowane są najpiękniejsze okazy. To codzienne, pełne znoju życie, w którym popełnia się zazwyczaj tyleż błędów, co odnosi sukcesów. Krok po kroku jednak, dzięki uporowi, można dojść do bardzo dobrych wyników. 

- Mimo że ardeny są końmi niezwykle spokojnymi, zrównoważonymi, bardzo przyjaznymi człowiekowi, to jednak wymagającymi – m.in. ze względu na swoje rozmiary i masę. Arden to koń wręcz potężny. Praca przy nim nie jest łatwa, ale daje dużo satysfakcji – zauważa hodowca z Rejowca Fabrycznego.

Ostrowscy swoje gospodarstwo sprofilowali w sposób bardzo świadomy. Pokochali ardeny, które wbrew obiegowym opiniom, sprawdzają się nie tylko w ciężkiej gospodarskiej pracy, ale także pod siodłem czy jako zwierzęta terapeutyczne. 

- Czerpiemy z ich codziennej obecności w naszym życiu wiele radości. Warto te konie poznawać, zgłębiać ich psychikę, zachowania, to pasjonujące. Moja córka obrała nieco inny kierunek rozwoju. Dziś związana jest z naszą klaczą rasy małopolskiej „My Lady”, z którą odnosi już pierwsze hodowlane sukcesy – mówi tata Pauliny, która z siodłem związana jest od najmłodszych lat.

Córka hodowcy swoją koniarską przygodę zaczynała na kucykach, które już wówczas przygotowywane były do pokonywania sportowych przeszkód na jeździeckim torze. Z czasem przesiadała się na coraz większe konie, aż trafiło na „My Lady”.

- W środowisku hodowców mówimy często, to konie małopolskie to konie znacznie bardziej „elektryczne” od ardenów. Mają już inny temperament, są bardziej płochliwe, bardziej wymagające na jeźdźca, zdecydowane. Paulina radzi sobie jednak doskonale. „My Lady” wyszkoliliśmy do pracy w siodle i po to, aby mogła pokonywać sprawnie przeszkody. Pierwszym jej sprawdzianem był 26. narodowy młodzieżowy czempionat koni rasy małopolskiej, jaki odbywał się 11 czerwca w Lublinie – wyjaśnia tata Pauliny.

Klacz była tam oceniana pod względem budowy oraz w różnych chodach – galopie luzem, kłusie luzem oraz stępie w ręku. Pokonywała również w sposób perfekcyjny przygotowane przeszkody. 

Jakie cele stawiają przed sobą hodowcy? Chcą doprowadzić do końca cały proces związany z wyhodowaniem ardena polskiego i odnosić dalsze sukcesy na krajowych i regionalnych przeglądach – tak, jak czynili to do tej pory. 

-W tej pracy nie można, nie warto się zatrzymywać. Należy stawiać na rozwój... - podsumowuje Ostrowski. 

Czytaj także:



Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Hubert 17.06.2023 08:45
Gratulacje.Wiem ile wysiłku wymaga praca przy koniach.Pozdrawiam z Sawina

Wiola 17.06.2023 08:43
Gratulacje.Wiemy ile pracy to wymaga.Pozdrawiamy z Sawina od "małopolaków"

Marek 15.06.2023 10:55
Gratuluję sukcesu , to wynik ciężkiej pracy hodowcy z koniem, a dla naszego miasteczka powód do dumy z takich pasjonatów 🙂

Reklama
Reklama
Reklamabaner reklamowy
Reklamabaner reklamowy
KOMENTARZE
Reklama
Reklama
Reklama