Gmina Dorohusk

Kolejny już protest przedstawicieli branż, które tracą na obecnych regulacjach pomiędzy Polską a Ukrainą, rozpocznie się dzisiaj ok. 13.30. Zgodnie ze zgłoszeniem, które organizatorzy byli zobowiązani dostarczyć do miejscowego urzędu gminy, tym razem blokada potrwać ma do 8 marca 2024 roku.

Dzisiaj w godzinach popołudniowych Sąd Okręgowy w Lublinie uchylił decyzję wójta gminy Dorohusk Wojciecha Sawy w sprawie kolejnego protestu przewoźników, jaką wydał 13 grudnia. Oznacza to, że przewoźnicy niebawem znów pojawią się w gminie Dorohusk.

Polscy przedstawiciele branży transportowej, którzy jeszcze niedawno, do poniedziałku, 11 grudnia, dochodzili swoich praw na granicy w Dorohusku, rozeszli się co prawda do domów, ale nie złożyli broni. Tuż po rozwiązaniu protestu przez wójta Wojciech Sawę złożyli kolejne zgłoszenie o zamiarze zorganizowania zgromadzenia publicznego. Z jakim skutkiem?

Akcja protestacyjna przewoźników „tliła” się jeszcze wczoraj, 12 grudnia, ale blokujący przejazd tir został ostatecznie usunięty w godzinach popołudniowych. Nie oznacza to jednak, że przewoźnicy nie powrócą do Dorohuska. Dlaczego?

O stan obiektu w Turce postanowili zadbać członkowie Stowarzyszenia Aktywni Silniejsi Ważniejsi. Prezes organizacji i jednocześnie dyrektor Gminnego Ośrodka Kultury i Turystyki w Dorohusku Renata Lalik zaznacza, że dzięki realizacji projektu uda się jeszcze bardziej zintegrować lokalne społeczeństwo.

Ale protestujący przewoźnicy twierdzą, że zejście z blokady uniemożliwia im pozostawiony w poprzek drogi krajowej ciągnik siodłowy z naczepą. Miniona noc była w Dorohusku wyjątkowo gorąca. I to najwyraźniej nie koniec wydarzeń z udziałem transportowców.

Decyzję o rozwiązaniu zgromadzenia wójt Wojciech Sawa przekazał protestującym w Okopach dzisiaj (11 grudnia) w godzinach popołudniowych. Tymczasem ustnie, ale w przeciągu 72 godzin otrzymają ją również w wersji pisemnej. Przewoźnicy w swoim oporze trwali od 6 listopada, czyli ponad miesiąc.

Na dwa lata więzienia został skazany 27-letni obywatel Ukrainy, który w Brzeźnie podczas policyjnego pościgu rozpędzonym autem uderzył w lawetę tira czekającego przed granicznym szlabanem. Okazało się, że uciekinier był pijany.

Na dwa lata więzienia został skazany 27-letni obywatel Ukrainy, który po w Brzeźnie podczas policyjnego pościgu rozpędzonym autem uderzył w lawetę tira czekającego przed granicznym szlabanem. Okazało się, że uciekinier był pijany.

Dyskusja na temat sytuacji na granicy wywiązała się podczas ostatniej sesji rady gminy. Radna Małgorzata Sarzyńska zasugerowała, że radni i władze gminy powinni zająć w tej sprawie zdecydowane stanowisko i opowiedzieć się za tym, aby akcję protestacyjną zakończono jak najszybciej. Tę samą opinię powielono zresztą w skardze na działania wójta, na złożenie której zdecydowała się jedna z obserwatorek obecnego, granicznego kryzysu. - Wiążące decyzje w tej sprawie mogą podejmować tylko urzędnicy najwyższego szczebla – twierdzi z kolei wójt Wojciech Sawa, który zauważył, że nikomu nie zależy na przedłużaniu blokady granicy.

W minioną sobotę na punkcie kontrolnym w Wierzchowiskach odbyła się konferencja prasowa z udziałem ministra infrastruktury Alvina Gajadhura, szefa Krajowej Administracji Skarbowej Bartosza Zbaraszczuka, podsekretarza stanu w ministerstwie spraw wewnętrznych i administracji Bartosza Grodeckiego oraz wojewody lubelskiego Lecha Sprawki. Minister Gajadhur zapewnił, że służby będą działały intensywniej, a ukraińskie ciężarówki będą kontrolowane częściej. - Te zapowiedzi nas nie satysfakcjonują. To ich obowiązek – mówi z kolei jeden z organizatorów strajku transportowców Rafał Mekler. Blokada przejść trwa nadal.

Pomysł na to, aby mu pomóc, jest bardzo prosty. 7 grudnia w Szkole Podstawowej w Świerżach odbędą się warsztaty, podczas których powstaną ozdoby bożonarodzeniowe. Prace uczniów będzie można nabyć na kiermaszu charytatywnym, a dochód ze sprzedaży zostanie przekazany właśnie na potrzeby 2-letniego chłopca.

Protest polskich przewoźników trwa. Sytuacja po każdej ze stron sporu zaostrza się. Ukraińskie służby straszą polskich kierowców zakazem wjazdu na teren ich kraju, a lista „niewygodnych” obejmuje niemal 2300 nazwisk. Protestujący nie zamierzają milczeć i uważają, że ukraińscy kierowcy celowo zatrzymują w kolejkach swoich kolegów przewożących żywność i pomoc humanitarną, aby oskarżyć polską stronę o działanie przeciwko bezpieczeństwu ukraińskiego państwa.

Chodzi o materiały z minionych sesji rady gminy. Problem z nimi związany zasygnalizowała nam jedna z mieszkanek gminy, pani Adrianna. - Nagrania z sesji powinny być archiwizowane w ogólnie dostępnym miejscu w sieci. A dostrzegam, że nie do wszystkich materiałów z sesji można w tej chwili sięgnąć. Czy gmina chce coś zataić? - pyta. Postanowiliśmy sprawdzić, czy istotnie nie można dotrzeć do materiałów, na których jej zależy.

Do kolejnej akcji przy granicy w Dorohusku doszło dzisiaj (22 listopada) około południa. W pewnym momencie zdenerwowani ukraińscy kierowcy ciężarówek, wysiedli z nich i całą ekipą zaczęli iść w stronę protestujących polskich przewoźników.