– Dwa i pół roku temu zrodził się pomysł, żeby zająć się ogrodzeniem, bo ono po prostu było w bardzo złym stanie – opowiada ks. Lewicki. – Były pęknięcia, ubytki, a korzenie drzew dosłownie rozsadzały i podważały mur. W pewnym momencie to ogrodzenie można było… zepchnąć, co stanowiło realne zagrożenie dla ludzi.
Parafia wiedziała, że sama takiego remontu nie udźwignie. Jeszcze w lipcu ksiądz mówił, że początkowo nie było pewności, czy w ogóle uda się zdobyć środki z zewnątrz – konkurencja w skali kraju była duża. Ostatecznie parafia dostała dofinansowanie w ramach II edycji Polskiego Ładu – 3,2 mln zł, a wkład własny parafii wynosi ok. 300 tys. zł. Pieniądze trzeba było gromadzić etapami, żeby móc uruchamiać kolejne fazy robót.
– Te pieniądze z Polskiego Ładu są „wirtualne” w tym sensie, że parafia ich nie dostaje z góry. One są uruchamiane dopiero po odbiorach poszczególnych etapów. Dlatego tak ważne było, żebyśmy mieli udokumentowany wkład własny – tłumaczy proboszcz.
700 metrów ogrodzenia i ponad 400 ton betonu
Dzisiejszy etap jest już praktycznie finałem całego przedsięwzięcia.
– Prace przy ogrodzeniu zaczęły się 6 miesięcy temu, a dziś – w połowie listopada – możemy powiedzieć: finis coronat opus, czyli koniec wieńczy dzieło – podkreśla ks. Lewicki.
Zakres robót okazał się większy niż zakładano w lipcu. Wtedy mówiono o 60 tonach betonu pod fundamenty. Dziś proboszcz podaje liczby z całej inwestycji: około 700 metrów ogrodzenia i ponad 400 ton betonu, bo trzeba było wzmocnić nie tylko sam mur, ale i skarpę, na której posadowiony jest kościół. To ważne – inaczej po kilku latach nowe ogrodzenie zaczęłoby pękać tak samo, jak stare.
– Na początku liczyliśmy, że może uda się coś zostawić ze starego muru. Okazało się, że nie – był popękany praktycznie w całości. Trzeba było go rozebrać do fundamentów i postawić nowe ogrodzenie, ale w taki sposób, żeby nawiązywało do historycznego – mówi proboszcz. Stąd demontaż, piaskowanie i renowacja starych, międzywojennych stalowych przęseł, które teraz wróciły w nowe, żelbetowe słupy.
Wszystko odbywało się pod nadzorem konserwatora zabytków, architekta i archeologa – tak jak ksiądz podkreślał już wcześniej: „tu nie ma miejsca na prowizorkę”.
Nowa brama i względy bezpieczeństwa
Nowością – której latem jeszcze nie było – jest dodatkowa brama od strony placu Łuczkowskiego i ul. Lwowskiej. To efekt uzgodnień z chełmskimi strażakami i wymogów PPOŻ.
– Stara, zabytkowa brama zostaje, ale w razie pożaru duży wóz strażacki po prostu by tam nie wjechał. Dlatego było zalecenie, żeby zrobić dodatkowe, szersze wjazdy. I to zrobiliśmy – wyjaśnia ks. Lewicki.
To nawiązanie do tego, o czym proboszcz mówił już w lipcu przy okazji wycinki drzew: wiele decyzji przy tej inwestycji miało związek nie z „upiększaniem”, ale z bezpieczeństwem – ludzi i samego zabytku.
Listopad miesiącem odbiorów
Choć ogrodzenie widać i robi wrażenie, inwestycja formalnie jeszcze trwa.
– Listopad jest miesiącem odbiorów. Będą trzy komisje, może dwie połączone – tak, żeby poszło sprawnie. Wszystkie prace odbywały się pod kontrolą służb, dlatego spodziewamy się sprawnego odbioru niż problemów – mówi proboszcz.
„Rozpędziliśmy się jak włoskie pendolino”
Co ważne – na ogrodzeniu parafia nie zamierza się zatrzymywać. Jeszcze kilka dni temu stały rusztowania od wschodniej strony kościoła – trwał tam remont elewacji, na który parafia dostała w tym roku 300 tys. zł w ramach odwołania. To prace tynkarskie, naprawa gzymsów, zabezpieczenia przed wilgocią.
– Złożyliśmy też kolejny wniosek – do Ministerstwa Kultury – na przyszły rok: na fronton i dwie wieże. Jeśli się uda, będziemy też chcieli ująć w nim przegląd i punktowe naprawy dachu – zapowiada ks. Lewicki. – Fronton jest piękny, ale bardzo wymagający. To nie może być robota „na chwilę”.
A jeśli będą środki – przyjdzie czas na wnętrze. Proboszcz patrzy tu szerzej niż na jeden remont: kościół niedawno obchodził 230-lecie konsekracji (28 października 1795 r.) i – jak mówi – to zobowiązuje.
– Rozpędziliśmy się jak włoskie pendolino i nie zamierzamy się zatrzymywać – uśmiecha się ks. Lewicki i dodaje: – To jest perełka po tej stronie Wisły. Jak się ma taki skarb, to trzeba o niego dbać.
Wdzięczność i… parafialna kawiarenka
Tak jak w lipcu, także teraz proboszcz podkreśla, że ten projekt „sam się nie zrobił”. Wymienia: ks. abp. Stanisława Budzika, prezydenta Chełma Jakuba Banaszka, senatora Józefa Zająca, rektor dr Beatę Fałdę, chełmskich konserwatorów z Pawłem Wirą na czele, parlamentarzystów i wiele innych osób.
– Dzięki tym osobom udało się w krótkim czasie zrobić projekt, złożyć wniosek i dostać pieniądze. Sami byśmy tego nie zrobili – zajęłoby to może z 10 lat – mówi.
Ale w tej opowieści jest jeszcze jeden wątek, który pojawił się już w lipcu i do którego proboszcz wraca: parafialny ogród i miejsce spotkań. Skoro ogrodzenie i teren będą uporządkowane, proboszcz chce, by to miejsce żyło – jak we włoskich parafiach: po mszy świętej kawa, herbata, ciastko. Dzieci biegają, starsi rozmawiają...
– To wszystko jest po to, żeby budować wspólnotę. Mur jest ważny, ale ważniejsi są ludzie – podsumowuje ks. Jacek Lewicki.
Czytaj także:
![Cuda zdarzają się także w Chełmie. Proboszcz: „Finis coronat opus” przy ogrodzeniu parafii [ZDJĘCIA] Ogrodzenie, to dopiero początek prac, które parafia Rozesłania Apostołów chce wykonać w najbliższych latach.](https://static2.supertydzien.pl/data/articles/xl-cuda-zdarzaja-sie-takze-w-chelmie-proboszcz-finis-coronat-opus-przy-ogrodzeniu-parafii-1763385657-full.jpg)







![Chełm. W ubiegłym tygodniu odeszli od nas... [30-11-2025] W ubiegłym tygodniu odeszli do wieczności. Ostatnie pożegnanie naszych bliskich. Nekrologi z Chełma i powiatu chełmskiego.](https://static2.supertydzien.pl/data/articles/sm-4x3-chelm-w-ubieglym-tygodniu-odeszli-od-nas-23-11-2025-1764493411.jpg)








Napisz komentarz
Komentarze