Tutaj zaczyna się przygoda
Na zaczarowaną przez Teresę Szwarc i jej wiernych pomocników polanę wiedzie ukryta w gęstej zieleni, ale asfaltowa, droga. Do krainy wiecznych przygód zaprasza kolorowy, wymalowany dłońmi gospodarzy, kocur. „Kraina historii, baśni i legend. Izba ludowa Wrzeciono. Kaplica”. Wrażeń więc tutaj nie brakuje. Nie brakuje też uwagi, ciepła i uśmiechu. Pełna energii pani Teresa zaprasza, jak twierdzi, każdego. Do spotkania z wymyślonym przez siebie i społeczność wsi miejscem, ale też z pewnym, charakterystycznym dla niej, stylem życia.

Majdan Ostrowski to społeczność ludzi ciekawych świata. Rzadko słyszy się tutaj, że „czegoś się nie da”, „słuchaj, nie warto”, „daj spokój, kto by się tym zajmował?”. Pomysł, który wpada do głowy społeczników, być może nie wykiełkuje od razu. Musi dojrzeć i nabrać kształtów. Ale kiedy wybucha, to z niezwykłą, rzadko już dzisiaj spotykaną, siłą. I to jasne, że ludzie, którym się po prostu chce i którzy mają do opowiedzenia światu niejedną ciekawą historię, działają na innych niczym magnes. Kiedyś miejscowość liczyła ponad 200 gospodarstw domowych. Dzisiaj społeczność Majdanu nie jest już tak liczna, ale na dobre dusze można liczyć zawsze. Jak powiada pani Teresa „duch w narodzie jeszcze do końca nie zginął”.
- Majdan to taka wieś, w której dzieje się dużo i w zasadzie od zawsze. Kiedy powróciłam tutaj do domu po mojej mamie, w 2011 roku, pomyślałam, że warto byłoby ocalić to wszystko, co piszczy jeszcze w naszym lesie, po starych, wiejskich domach. Jakieś ślady, tropy, ułomki tradycji. Dawne dzieje. Klimat? Jakiś smak rzeczywistości, który ja jeszcze pamiętam, a który dzisiaj dostępny jest już tylko nielicznym. I tak staramy się wprowadzać w życie to, co zrodzi się nam w gorących, szalonych głowach (śmiech) – opowiada, żywo gestykulując, pani Teresa.
Poniżej zdjęcia z zaczarowanej polany:
Ci, którzy ją znają, wiedzą, że można z nią konie kraść. To kobieta do tańca i do różańca. Trzeba zorganizować tor saneczkowy? Proszę bardzo! I to taki, na którym można zjeżdżać zupełnie tak, jak kiedyś – na worku. Ścieżka edukacyjna w środku lasu? Dlaczego nie!? W lesie, do którego właśnie wchodzimy, gospodyni zna każdy zakątek. Niemal każde drzewo. Podnosi spod nóg uschnięte gałązki. Poprawia tabliczki informacyjne. Śmieje się, kiedy przechodzimy obok rumianej „baby” albo groźnej czarownicy. To przestrzeń dla najmłodszych. Tutaj nic nie muszą, ale mogą. Dotknąć, rozejrzeć się, zmęczyć. Nauczyć czegoś pożytecznego. Tutaj przyroda jest na wyciągnięcie ręki. To czarodziejski świat, który zbudowany jest z tego, czym kusić może las i zakamarki dziecięcej wyobraźni. O wszystko zadbała sama. Wymyśliła od podstaw.
- Dlaczego „Koci Dołek”? Funkcjonował tutaj niegdyś sklep. Klienci przynosili często ze sobą koty, które nie zawsze znajdowały nowych właścicieli. I tak sobie tutaj żyła cała kocia rodzina. Zmieniły się realia polityczne i gospodarcze, ale miejsce pozostało. Pozostała przyroda, którą nie tylko warto, ale i trzeba pokazywać. To miejsce jest otwarte dla wszystkich. Można do nas zajrzeć, przejść się, trochę przewietrzyć głowę. Pozostawić za sobą codzienne stresy. Tutaj naprawdę inaczej się funkcjonuje – mruga filuternie pani Teresa.
Las, ale zupełnie niezwykły
Czas faktycznie jakby staje w miejscu. Nagle rozpędzony świat pozostaje za szybą innej rzeczywistości, a przybysz przekracza próg prastarej krainy. Podobno, przed wieloma wiekami, było tutaj, na polanie, jezioro. Pani Teresa odnalazła je na starych, udostępnionych jej przez specjalistów, dokumentach.
Fala zieleni. Poskrzypujące konary. Gdzieniegdzie przebijają się nieśmiało słoneczne promienie, ale odnoszę wrażenie, że nie mają tutaj wstępu. Przekraczam bramę czasu, spodziewając się, że zza pnia wyfrunie za chwilę wystrzelona przez słowiańskiego łucznika strzała. Stawiamy krok za krokiem, powoli, jak przybysze z innego wymiaru rzeczywistości. Pachnie tłusta od deszczu ziemia. Historia miesza się ze światem dziecięcej beztroski. Do niezwykłej wędrówki zapraszają leśne zwierzęta, krasnale, wesołe skrzaty i postaci z bajek. Tutaj czają się Żwirek z Muchomorkiem, tam z kolei zaprasza do zabawy babcia, a tuż obok krzywi się groźna jędza. Każda z leśnych stacji opatrzona jest ciekawym opisem, a na niektórych znajdują się kody QR, przy pomocy których można dotrzeć do pliku z ciekawą historią lub bajką.
- W ten szalony świat dali się wkręcić nie tylko moi przyjaciele społecznicy, ale i cała rodzina. Ścieżkę zorganizowałam wspólnie z moją córką i zięciem. Nagraliśmy głos gospodarza lasu – Leszego – który wita naszych gości, ale jest i zabawny chochlik. Są zagadki, pytania, trzeba rozwiązywać różne zadania. Na ścieżce można przeprowadzić aż cztery gry terenowe. Wszystko po to, aby wyrwać młodych ludzi sprzed ekranów elektronicznych urządzeń. Chcemy pokazać, że można się świetnie bawić przy pomocy prostych narzędzi i rozwiązań – podkreśla gospodyni „Kociego Dołka”.
Majdan Ostrowski to również miejsce, w którym chce się powracać do korzeni. Do historii dawno już zapomnianych i przyprószonych pyłem zapomnienia. Ale i w tym obszarze społecznicy działają w oparciu o niezwykle proste rozwiązania. Izba pamięci „Wrzeciono” została zorganizowana w starym budynku, który pełnił kiedyś funkcję miejscowej zlewni mleka. Potrzebna infrastruktura pozostała w nim zresztą do dzisiaj.
Ale pojawiło się także mnóstwo artefaktów, które pamiętają doskonale nasi pradziadkowie: tzw. kukuruźnik, czyli radio, które w latach 40. i 50. XX wieku służyło do celów propagandowych, stara toaletka, zabytkowa szafa, łóżko czy kuchnia węglowa „westfalka”. Wszystko ma tutaj swoje miejsce. Z każdym z przedmiotów wiążą się również niezwykłe historie. Całe wyposażenie izby udało się zebrać dzięki życzliwym ludziom. Jest i regał, który można zapełnić niepotrzebnymi już w domu książkami, ale i zabrać tę pozycję, która akurat wpadnie nam w oko. Dzieci mogą natomiast sięgać, bez żadnych ograniczeń, do wypełnionej zabawkami skrzyni.
- Trzeba ocalać to, co jeszcze można ocalić. I nie mam tutaj na myśli tylko i wyłącznie przedmiotów, takich niemych świadków historii. Chciałabym ocalić coś, co ja pamiętam z życia tej wsi. Z ludzkich postaw, sposobu bycia. Wie pan, nieopodal odkopaliśmy po wielu latach taką starą studnię. Liczy 33 metry. Próbowaliśmy ją uruchomić, ale wymaga to bardziej skomplikowanych zabiegów. Pamiętam jednak, że kiedyś w Majdanie funkcjonowało siedem takich studni, a z jednej korzystało prawie dwudziestu gospodarzy. Kobieta, która przychodziła do studni po wodę, a nosiło się ją przy pomocy specjalnych nosideł na plecach, musiała iść później ścieżką pod górę, bo część domów położona jest właśnie na wzgórzach. Codzienne życie było więc bardzo trudne, wymagające. Zawsze jednak znalazł się czas, żeby chwilę poplotkować. Zapytać, co u kogo słychać. Dzisiaj do tych rozmów już nikt nie zaprasza – mówi z nostalgią w głosie Szwarc.
Dobre anioły są. Trzeba je tylko umieć odnaleźć
Do rozmów stara się jednak zapraszać ona. Kultywuje w swojej krainie to, o czym wielu zdążyło już dawno zapomnieć. Działa jakby na przekór czasom i obowiązującym trendom. Kiedy inni mówią o tym, że trzeba będzie zapewne zapłacić za to czy tamto, ona organizuje festyn, na którym liczy się jedynie życzliwość i mocny uścisk przyjacielskiej dłoni.
To prawda, żyjemy w czasach, w których wielu ludzi jest w stanie zapytać jedynie o to „A co ja właściwie będę z tego miał? Ile jesteś mi w stanie zapłacić”. Przez tyle lat naszego zaangażowania w „terenie” zdołaliśmy zgromadzić wokół siebie całą armię życzliwych nam dusz, które do wielu inicjatyw przystępują zupełnie bezinteresownie. Rozmawiam z zaprzyjaźnionym zespołem czy wykonawcą i słyszę „Tereska, no pewnie, dla ciebie wszystko”. Warto budować na tym przekonaniu, że liczą się nie tylko pieniądze, ale że możemy liczyć na siebie nawzajem. Codziennie utwierdzam się w przekonaniu, że przysłowiowy duch jeszcze do końca nie umarł w narodzie – znowu mówi z naciskiem Szwarc.
Nie chce się opuszczać tej polany. To miejsce, gdzie wszystko staje się proste, co nie oznacza, że łatwe. Codzienne funkcjonowanie w takiej przestrzeni wymaga dużo samozaparcia i zaangażowania. Nie poczeka i leśna ścieżka, na której codziennie warto coś naprawić, nie poczeka też bujna, odrastająca w mgnieniu oka, trawa. No i dekoracje na deskach. Także one wymagają czasu... A przy biurku piętrzą się kolejne projekty, pomysły i inicjatywy. Cóż – oby tylko życia wystarczyło...
- Czy mam marzenia? Mam... Moim marzeniem jest zorganizowanie rodzaju skansenu. Zwykłej, chłopskiej wioski, w której moglibyśmy pokazywać wszystko to, co działo się tutaj przed wiekiem. Ta praca, proszę wierzyć, nie kończy się. Ale warto. Z taką grupą przyjaciół i życzliwych osób można iść na koniec świata – mówi, przymykając oczy, gospodyni czarodziejskiej krainy.
Czytaj także:
![Gm. Wojsławice. Jak Teresa Szwarc z pomocnikami zaczarowała polanę w Majdanie Ostrowskim... [GALERIA ZDJĘĆ] Gm. Wojsławice. Jak Teresa Szwarc z pomocnikami zaczarowała polanę w Majdanie Ostrowskim... [GALERIA ZDJĘĆ]](https://static2.supertydzien.pl/data/articles/xl-gm-wojslawice-tutaj-jest-las-czarow-i-dziwow-1752752095-full.jpg)
![Gm. Wojsławice. Jak Teresa Szwarc z pomocnikami zaczarowała polanę w Majdanie Ostrowskim... [GALERIA ZDJĘĆ] Gm. Wojsławice. Jak Teresa Szwarc z pomocnikami zaczarowała polanę w Majdanie Ostrowskim... [GALERIA ZDJĘĆ]](https://static2.supertydzien.pl/data/media/2025/07/20/sm-16x9-gm-wojslawice-jak-teresa-szwarc-z-pomocnikami-zaczarowala-polane-w-majdanie-ostrowskim-galeria-1753045505-28.jpg)







![Chełm. W ubiegłym tygodniu odeszli od nas... [30-11-2025] W ubiegłym tygodniu odeszli do wieczności. Ostatnie pożegnanie naszych bliskich. Nekrologi z Chełma i powiatu chełmskiego.](https://static2.supertydzien.pl/data/articles/sm-4x3-chelm-w-ubieglym-tygodniu-odeszli-od-nas-23-11-2025-1764493411.jpg)








Napisz komentarz
Komentarze