Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama
Proces zmian utknął w miejscu

Region. W sprawie transportu dużo słów, a mało konkretów

Kolejną okazję do przedstawienia polskiego punktu widzenia na sprawy transportu miał w ostatnim czasie wiceminister resortu Infrastruktury Stanisław Bukowiec, który uczestniczył w w konferencji zatytułowanej „Pakiet zdatności do ruchu drogowego i wyzwanie radzenia sobie z technologią pojazdów”. Dyskusję zorganizował Międzynarodowy Komitet ds. Badań Technicznych Pojazdów (CITA). Wydarzenie zostało też objęte patronatem państwa polskiego w związku z rokiem naszej prezydencji w Radzie Unii Europejskiej. Czy udało się wypracować jakiekolwiek konstruktywne wnioski?
Region. W sprawie transportu dużo słów, a mało konkretów
Wiceminister Stanisław Bukowiec spotkał się z europosłami zaangażowanymi w prace Komisji Transportu i Turystyki (TRAN) Parlamentu Europejskiego

Źródło: Ministerstwo Infrastruktury

Spotkanie stanowiło przestrzeń wymiany nie tylko tych opinii i ocen, które związane są chociażby z badaniami technicznymi pojazdów czy, ogólnie rzecz ujmując, kondycją branży motoryzacyjnej. Po raz kolejny zwrócono również uwagę na negatywne skutki umowy, jaką zawarto w 2022 roku pomiędzy Unią Europejską a Ukrainą. Chodzi oczywiście o regulacje dotyczące transportu drogowego towarów. 

Wiceminister Bukowiec zwracał uwagę na fakt, że chociaż pierwotnym celem umowy było udzielenie pomocy gospodarczej walczącej Ukrainie, jej funkcjonowanie doprowadziło do trwałych, poważnych zaburzeń na unijnym rynku transportowym.

- Umowa nie uwzględnia interesów tych przewoźników, którzy funkcjonują na terenie wspólnoty, a negatywne skutki szczególnie dotkliwie odczuwa branża transportowa w Polsce – wskazał sekretarz stanu.

W czasie licznych dyskusji przypomniał, nie po raz pierwszy zresztą, liczne argumenty, które przemawiają za tym, aby stosunki pomiędzy sektorem transportowym na Ukrainie, a tym, który funkcjonuje w Polsce i całej UE uregulować jak najszybciej. Czy nie jest to jednak głos wołającego na puszczy? Konsultacje, spotkania, konferencje i rozmowy w zaciszach gabinetów przebiegają od kilku lat, natomiast alarm, jaki w swojej sprawie podnoszą przedstawiciele branży dobitnie świadczy o tym, że istotne sprawy wciąż nie zostały uregulowane. 

Wszyscy są doskonale świadomi tego, że umowa zaburza równowagę na rynku transportu drogowego – przewoźnicy z Ukrainy mają takie same prawa jak przewoźnicy z terenu unii, ale nie muszą z kolei spełniać unijnych wymogów. Przewoźnicy z terenu UE nie są w stanie konkurować z przewoźnikami ukraińskimi, ponieważ są zobowiązani do wypełniania chociażby tych wymogów, które związane z europejskim „Pakietem mobilności”. To przepisy, które regulują między innymi warunki pracy kierowców, w tym ich wynagrodzenia, przepisy dotyczące odpowiednich tachografów i inne. 

- W tej sytuacji przewoźnicy z Ukrainy, mając przewagę konkurencyjną wynikającą z niższych kosztów działalności, uzyskują dominującą rolę na rynku. Według dostępnych nam danych udział przewoźników ukraińskich w transporcie przez granicę polsko-ukraińską, która jest zarazem najdłuższą granicą Ukrainy z UE, wynosi obecnie ponad 92%. Przewoźnicy z państw członkowskich UE, w tym Polski, zostali w praktyce zmarginalizowani, a rynek przewozów UE – Ukraina zdominowany jest przez ukraińskich operatorów – podkreślił polski wiceminister. 

O tym wszystkim już wiemy. Do postulatów przewoźników odnosiliśmy się zresztą wielokrotnie przy okazji organizowanych przez nich akcji protestacyjnych. Czy sytuacja zmieni się od nieustannego powtarzania tych samych tez?

Czytaj także:


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklamabaner reklamowy
Reklamaprzystań
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama