Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama

Gm. Leśniowice. Magdalena i Paweł Bisowie, czyli rolnicy na medal

Małżeństwo po najwyższe laury sięgnęło w konkursie, jakie prowadził Lubelski Oddział Doradztwa Rolniczego w Końskowoli. Zostali mistrzami tegorocznej Agroligi!
Gm. Leśniowice. Magdalena i Paweł Bisowie, czyli rolnicy na medal

Zaszczytny tytuł przyznano im w kategorii „Rolnik”. Gospodarstwo Bisów doceniono już zresztą nie po raz pierwszy. Ich praca dostrzegana była do tej pory w wielu innych zmaganiach konkursowych, zarówno na poziomie powiatowym, jak i wojewódzkim. Na takie owoce pan Paweł musiał jednak pracować 13 długich lat. 

- Swoją część gospodarstwa przejąłem po moim tacie w 2010 roku i od tamtego czasu staram się je systematycznie rozbudowywać. W tej chwili prowadzimy uprawy na ponad 130 ha ziemi, własnej i tej uprawianej w dzierżawie. Siejemy pszenicę, jęczmień browarny, soję, rzepak i buraki – wyjaśnia wyróżniony rolnik.

Przez ponad dekadę w jego gospodarstwie sporo się zmieniło. Przybyło nowoczesnych, specjalistycznych maszyn, które wpływają na to, że dzisiaj praca rolnika może być nie tylko lżejsza, ale i bezpieczniejsza. 

- Korzystaliśmy przez te lata z wielu programów, które umożliwiały prowadzenie systematycznej modernizacji naszej bazy logistycznej. Na początku były to dotacje dla młodych rolników, następnie korzystaliśmy ze środków na modernizację gospodarstw, dzięki którym zakupiliśmy ciągnik, potrzebne przyczepy i wszystkie podstawowe sprzęty towarzyszące. Wspólnie z żoną staramy się, aby nasz warsztat pracy był bezpieczny, dobrze urządzony, oczywiście na miarę możliwości, ponieważ czasy są niełatwe – przyznaje pan Paweł.

Dlaczego tak trudno jest być dzisiaj rolnikiem? Z pewnością z kilku powodów. Sytuacja w polskim rolnictwie pogarsza się systematycznie od momentu wybuchu wojny na Ukrainie. Napływ masowych ilości taniego i złej jakości zboża sprawił, że dzisiaj pan Paweł (oraz jego koledzy) muszą sprzedawać swoje płody poniżej progu opłacalności. Rolnik wspomina czasy, kiedy tonę pszenicy dało się sprzedać za 1600 zł, dzisiaj realną ceną jest 700 zł…

- A ceny nawozów i nasze koszty niestety nie spadają. W sezonie kupowałem podstawowe nawozy po ponad 4000 zł za tonę. Dzisiaj ta cena oscyluje w okolicach 1500 zł, niemniej tych strat nikt mi już dzisiaj nie zrekompensuje. Postanowiliśmy więc, że będziemy siać więcej jęczmienia browarnego. Nie jest tak wymagający w uprawie, jak pszenica, koszty jego wyprodukowania są o ponad połowę niższe. Cóż, siejemy, jak sieliśmy, ale co będzie za rok? Tego naprawdę nikt nie wie – mówi z namysłem wyróżniony rolnik.

Nagroda Bisów ma więc słodko-gorzki smak. Polscy producenci żywności chwieją się pod naporem ukraińskich, wielkoobszarowych agroholdingów. Tamtejsi rolnicy także sprzedają swoje płody poniżej progu opłacalności, mówi się, że często po ok. 200 zł za tonę. Ono także nie wytrzymują nieuczciwej konkurencji. 

- Mamy jednak wszyscy świadomość, że musimy chronić nasz rynek. Wszyscy staramy się produkować ziarno o odpowiednich parametrach, bezpieczne i zdrowe. Tymczasem na Ukrainie wykorzystuje się środki, które u nas używane są do odchwaszczania torów kolejowych. Trwamy jednak, cóż mamy robić? - podsumowuje nasz rolnik „na medal”. 

Czytaj także:


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklamabaner reklamowy
Reklamabaner reklamowy
Reklama
News will be here
Reklama
Reklama
News will be here
Reklama