Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
News will be here
Reklama Bank Spółdzielczy

Gm. Leśniowice. Akita - pies, któremu na imię „wolność”

- W moim życiu wyznaję zasadę, że ważniejszy jest progres, niż perfekcja. Lubię rozwój – mówi Ludwika Szymańska, której życie ma smak słonecznej Prowansji i pełnej majestatu i surowości Japonii. Dzieli je pomiędzy ukochane psy rasy akita i stolarnię, w której wyczarowuje wszystko, co potrzebne dla jej domowników, psów i przyjaciół.
Gm. Leśniowice. Akita - pies, któremu na imię „wolność”

Źródło: red

Pies, czyli "lustro" człowieka

Poranne promienie wrześniowego słońca prześlizgują się łagodnie po puszystej, sierści. Delikatne, ale gęsto ułożone włosy jeżą się, stroszą, a ciemne, głębokie oczy śledzą uważnie każdy ruch. Już po chwili cztery łapy biegną po zroszonej trawie. Takie są akity. Psy zdecydowane, o mocnym charakterze. Jeśli jednak odda się im całe serce, odwdzięczą się tym samym. Ludwika bez obaw wchodzi za wysoką, drewnianą furtkę. Wśród swoich „psotników” czuje się jak u siebie. W relację z nimi wchodzi bez obaw, bez lęku. W swojej pracy dąży do tego, aby i one były otwarte i ufne.

- Pies odzwierciedla charakter i osobowość właściciela. Zupełnie tak, jak człowiek. Obserwując dzieci, widzimy często, jakich mają rodziców, jak zostały wychowane, z jakimi zachowaniami spotykały się na co dzień. Zupełnie tak samo jest z psami. Dorosły pies jest jak rezerwuar, gromadzi wszystko, z czym spotka się w swoim domu – twierdzi psia behawiorystka i hodowca akit.

I przypomina historię zalęknionego psa, który obawiał się wejść do swojego kojca. Właściciele długo zastanawiali się, co kryje się za jego uczuciem panicznego strachu. Okazało się, że powód jest dosyć prosty. Kojec pokryty był arkuszami blachy i niczym niezaizolowany. W czasie gwałtownych burz wprost nie dało się w nim wytrzymać. Krople deszczu i gradowe kulki powodowały trudny do zniesienia hałas. Po długiej terapii pod okiem doświadczonego specjalisty pies zaczął w końcu sypiać w przygotowanym dla niego miejscu i teraz uważa go za swój ulubiony azyl.

- Pamiętam, że wspólnie z właścicielami weszłam do tego kojca, sprawdziłam, co może być nie tak i pomogłam im zlikwidować te techniczne problemy. Nie ma dla mnie pytania, na które nie da się znaleźć odpowiedzi. Psy leczę według zasady „znajdź przyczynę, a dotrzesz do istoty”. Każdy z moich klientów to osobna historia, inny pies, inny bagaż niekiedy bardzo trudnych doświadczeń. To wspaniała przygoda – uśmiecha się behawiorystka i stolarz w jednej osobie.

Kobieta z kwiatem i wiertarką

Nie pamięta już, która z tych dwóch miłości była tą „pierwszą” i spowodowała szybsze bicie serca...

- Teraz ważniejsze są chyba psy, chociaż zaczęło się przecież od drewna. I nigdy nie pomyślałabym, że tak to się wszystko potoczy, ułoży. Pomagałam w hodowli akit mojego znajomego, który akurat urządzał dla nich kojce. Okazało się, że jeden taki kojec kosztował na rynku krocie. Zdziwiłam się i zapytałam „Naprawdę chcesz wydawać takie pieniądze na te kojce?”. I zaproponowałam, że je dla niego zrobię. Zajmowałam się trochę stolarką, ale wtedy zaczęło się na dobre – wspomina Ludwika.

Wspólnie z siostrą napisały biznesplan i złożyły wniosek o pozyskanie dofinansowania na pierwszą firmę. Nie było łatwo, po drodze pojawiło się kilka nieoczekiwanych problemów, ale Ludwika twardo postanowiła, że „jak nie teraz, to nigdy”. Nieopodal domu urządziła warsztat, w którym pojawiła się duża piła formatowa, grubościówka, heblarka i zestaw niezbędnych narzędzi.

- Czasami mężczyźni patrzą na mnie z powątpiewaniem. Przez pewien czas pracowałam w Niemczech jako monter mebli biurowych. Nic szczególnego, żadnej finezji. Nie takie stolarstwo kocham, ale co zrobić? Początkowo żaden z chłopaków nie chciał ze mną zamienić ani słowa, ale kiedy okazało się, że jednak umiem trzymać wiertarkę, przekonali się do mnie – opowiada o blaskach i cieniach swoich pasji Ludwika.

Jej dom w Leśniowicach to istna skarbnica piękna. Główny element wystroju wnętrz stanowi oczywiście drewno. Wiele rzeczy Ludwika wykonała sama, także tych ozdobnych. Dominuje biel i naturalna faktura drewnianej deski. Właścicielka tego azylu uwielbia sprawiać przyjaciołom miłe niespodzianki i często wręcza im ozdobne deski, na których samodzielnie wypala unikatowe, roślinne motywy.

- Drewno ma swoją jedyną i niepowtarzalną „duszę”. Każdy kawałek jest inny, inaczej się go obrabia. Czasami „współpracuje” ze mną, w czasami „stawia opór”. To jednak cały urok tego zawodu. Za każdym razem chodzi jednak o to samo – by było pięknie, ale i praktycznie. Moje budy dla psów mają np. zawsze otwierany dach – mówi o jednej ze swoich pasji Ludwika.

By lepiej zrozumieć "psią duszę"

Teraz całą energię poświęca jednak psom. To dla nich ukończyła wiele specjalistycznych kursów, a nawet Polską Akademię Zoopsychologii, gdzie nauczyła się, jak „rozmawiać” z psami. Uważa, że celem pracy behawiorysty jest nauczenie danego zwierzęcia myślenia, ukierunkowanie na właściwą ścieżkę rozwoju, wspieranie i pozytywna stymulacja.

- Proszę uwierzyć, że nieważne jest, czy pies umie podawać łapę, robić tzw. siad, przewracać się na komendę. To zupełnie nieistotne. Najważniejsze jest, aby istniała nić porozumienia pomiędzy nim a właścicielem. Aby rozumieli się nawzajem, reagowali na siebie. Pies musi wypracować w sobie mechanizm samostanowienia. Reakcje na impuls jeszcze o niczym nie świadczą – twierdzi Szymańska.

Jej psy są radosne. To widać. Uwielbiają baraszkować, „dokazywać”. Nie ma w nich lęku, nie chowają się na widok człowieka. Wychodzą na spotkanie ufne, otwarte. I o to właśnie chodzi.

- Jeśli ktoś kupuje psa tylko po to, aby biegał po podwórku i szczekał, to, proszę wybaczyć, ale nie rozumiemy się. Nie taka jest jego rola. W domu ma czuć się dobrze, swobodnie. Musi być najpierw zrozumiany, „odczytany”. To niezbędny warunek. To gwarant sukcesu. Liczy się też oczywiście upór, jakaś determinacja, coś, co nas popycha do stawiania kolejnych kroków w tej wspólnej pracy – mówi Ludwika.

Uwielbia patrzeć w słońce, które kryje w sobie horyzont kolejnych planów, marzeń, oczekiwań.

- Warto powiedzieć sobie „zrobię to, uda mi się, teraz, już”. To prowadzi mnie w moim osobistym życiu i moim życiu z psami. Nawet jeśli nie czuję się do końca na siłach, to mam przekonanie, że ważniejsza od perfekcji jest właśnie determinacja, energia, robienie postępów. Psy doskonale wyczuwają to nastawienie – mówi Ludwika.

I odbiera kolejny telefon od klienta, który potrzebuje pomocy „psiego psychologa”. „Pomoże pani, pani Ludwiko” - słyszy w słuchawce i już zastanawia się nad tym, jak rozwiązać problem właściciela, któremu sprzedała kiedyś jednego ze swoich psów. „Oczywiście, proszę chwileczkę zaczekać” - odpowiada z uśmiechem i błyskiem w oku „tańcząca z akitami”...

Poniżej galeria zdjęć.

Czytaj także:

Powiązane galerie zdjęć:

Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
News will be here
Reklama
Reklama
News will be here
Reklama