Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama Stachniuk Optyk

Pojechał na zarobek, zginął na obcej ziemi

Marek Majewski z Dubeczna zginął tragicznie Szkocji. Rodzina nie może sprowadzić jego ciała do Polski i dokonać pochówku, mimo że minęły już dwa tygodnie. Wszystko komplikuje sprawca wypadku drogowego.
Pojechał na zarobek, zginął na obcej ziemi

W przeszłości przez dwa lata pracował w tym kraju. W lipcu ubiegłego roku, po dwuletniej przerwie, pojechał ponownie.

- Sytuacja życiowa go do tego zmusiła. Tutaj nie mógł znaleźć pracy. Zresztą, tam inne pieniądze można zarobić, a on miał swoje plany życiowe – mówi pani Róża, mama Marka. - Pracował na fermie jako kierowca. Był bardzo pracowity, zaradny i lubiany przez ludzi. Każdemu pomagał, czasami robił to nawet swoim kosztem. Jedni to szanowali, zaś inni wykorzystywali.

W lutym tego roku odwiedził swoich bliskich w Polsce. Po czterodniowym pobycie w rodzinnym domu w Dubecznie wrócił do Szkocji. 20 kwietnia miał odebrać kolegę z lotniska w Glasgow. Około godziny 18.20 pojechał po niego wraz ze swoją dziewczyną.

- Na drodze były spore korki. Nie spieszyło mu się, więc jechał najwolniejszym pasem. W pewnym momencie w tył jego auta z ogromnym impetem uderzył van.

Samochód osobowy, którym kierował Marek, wprost wbił się pod ciężarówkę jadącą przed nim. Nasz syn nie miał szans. Zginął na miejscu. Jego dziewczyna wypadła przez szybę w samochodzie. Z urazem kręgosłupa trafiła do szpitala. Przeszła jedną operację i prawdopodobnie czeka ją kolejna – relacjonuje nasza rozmówczyni.

Kierowcy vana nic się nie stało. Dochodzenie prowadzone przez tamtejszą policję wykazało, że jechał lewym pasem drogi. Nie wiadomo, dlaczego nagle zjechał na prawy pas.

- Wstępne rozpoznanie sprawy już się odbyło. Sąd uznał tego kierowcę za winnego spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym. Jednak sprawca odwołał się i zażądał ponownego przeprowadzenia sekcji zwłok. Tam są takie przepisy i miał do tego prawo. Natomiast my musimy czekać, aż zakończą się wszystkie czynności procesowe. Dopiero wtedy będziemy mogli ubiegać się o wydanie ciała naszego syna - mówi zrozpaczona matka.

Marek zginął sześć dni przed swoimi 26 urodzinami. Jego bliscy, znajomi i przyjaciele nie mogą pogodzić się z tym, że już go nie ma wśród żywych.

- Nasz syn ułożył sobie życie. Miał dziewczynę, w której był bardzo zakochany. W niedalekiej przyszłości planowali ślub. Kupił samochód, wynajął mieszkanie... - tłumaczy pani Róża.

 

Zobacz też: Sprawa wypadku w Dziecininie zakończona


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
gość 10.05.2017 23:10
" w Polsce roboty nie brakuje" Tylko za jakie pieniądze? Piszesz, że marzysz o wolnym, co to za życie? praca, praca i praca, właśnie takiego życia ludzie mają dość i wyjeżdżają...

Andrzej 10.05.2017 20:44
Kurde szkoda Chłopaka. Wieczny odpoczynek... Ale w Polsce roboty nie brakuje. Ja marze o wolnym i nie ma kiedy bo ciągle praca. I to kierowcy...

Gość 10.05.2017 08:52
Komentarz zablokowany

gosc 10.05.2017 03:00
prawy pas w UK nie jest najwolniejszy! wrecz przeciwnie... szkoda chlopaka :(

gosc 10.05.2017 15:41
nikt nie napisal ze jechal prawym.

Gosc 12.05.2017 14:30
Nie wiem kiedy czytalas/les ten artykul ale wczesniej bylo napisane, ze jechal 'prawym - najwolniejszym', dlatego skomentowalam bo to bzdura, tak czy owak - naprawde zal chlopaka :(

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama