- Obecnie cztery osoby przebywają na kwarantannie. Są to pracownicy, którzy mieli najbliższy kontakt z panią doktor - wyjaśnia dyrektor miejskiego ZOZ-u Mariusz Żabiński. - Najważniejsze jest dla nas bezpieczeństwo naszych pacjentów i pracowników, dlatego bardzo dbamy o to, aby wszystko odbywało się zgodnie z zaleceniami. Osobom, które pracują w przychodni, wykonaliśmy szybkie testy.
Jak tłumaczy dyrektor Żabiński, pani doktor zanim otrzymała pozytywny wynik testu, była nieobecna w pracy, przebywała na zwolnieniu.
Szef miejskiego ZOZ-u zdecydował także o podjęciu kolejnych środków ostrożności. Do końca tygodnia wstrzymane zostało przyjmowanie dzieci zdrowych, co oznacza, że na razie nie zrobimy w przychodni miejskiej dziecku bilansu ani też nie wykonamy planowanych szczepień.
Pani Anna, która jeszcze zdążyła zrobić córce bilans do szkoły przed wprowadzeniem ograniczeń, chwali zasady funkcjonowania ZOZ-u. Śmieje się nawet, że dzięki koronawirusowi teraz nie trzeba czekać w kolejce, nikt się nie wpycha i każdy wie, o której godzinie zostanie przyjęty. Wirus jakby wszystko uporządkował.
- Najpierw zadzwoniłam do przychodni i umówiłam się na wizytę, to bardzo dobre rozwiązanie, bo nie trzeba siedzieć i czekać w poczekalni - tłumaczy nasza czytelniczka. - Gdy przyszłam, zauważyłam na korytarzu urządzenie do dezynfekcji powietrza. Gdy do pokoju, w którym prowadzone było badanie, przyszła pani doktor, przy nas zdezynfekowała ręce. Miała też maseczkę. Czułam się naprawdę bardzo bezpiecznie.
Pani Anna dostała też skierowanie dla córki na prześwietlenie, ale jak mówi, pani doktor od razu rozwiała wszelkie wątpliwości.
- Powiedziała, że nie ma się czego obawiać, że w przypadku każdych badań trzeba się najpierw zapisać, a potem dopiero przyjść na określoną godzinę - mówi pani Anna. - Mam zaufanie do swojego lekarza i do swojej przychodni. Widzę, że bardzo dbają o bezpieczeństwo pacjentów.
Napisz komentarz
Komentarze