W piśmie, jakie klub skierował do prezydenta Jakuba Banaszka na początku grudnia, zarząd podzielił się swoimi obawami dotyczącymi przyszłości chełmskiego sportu. Planowana pula środków okazała się o wiele za mała, aby kluby mogły funkcjonować na odpowiednim poziomie.
- Tak niska kwota nie zabezpieczy nawet części podstawowych potrzeb klubów sportowych z terenu miasta Chełma. Ograniczy natomiast w dużym stopniu zajęcia treningowe i udział w rozgrywkach sportowych. Nie pozwoli ani trenerom, ani zawodnikom rozwijać sportowych umiejętności. Lokalne talenty albo wyjadą do innych, bardziej zamożnych klubów, albo zakończą swoją przygodę ze sportem - przekonywali działacze Chełmianki.
Do podziału między klubu pierwotnie zakładano jedynie 500 tys. zł. To oznaczało poważne kłopoty dla Chełmianki. Jak wyliczył zarząd klubu, przy bardzo skromnym funkcjonowaniu i chcąc utrzymać drużynę w III lidze, biało-zieloni potrzebują na ten rok 1 mln 100 tys. zł. Ma to także związek z zapowiadanym wzrostem cen za usługi, takie jak choćby transport, czy wyżywienie. Drużyna musi jeździć na spotkania odbywające się na terenie czterech województw, w tym m.in. małopolskiego.
Planując wydatki, zarząd zrezygnował m.in. ze zgrupowań wyjazdowych dla trzech drużyn, zarówno w okresie zimowym, jak i letnim, ograniczył zakup dresów treningowych czy liczbę członków sztabu szkoleniowego.
- Niestety, bez odpowiedniego wsparcia miasta, sponsorów zewnętrznych, ChKS Chełmianka nie jest w stanie funkcjonować na dotychczasowym poziomie – tłumaczą działacze.
W piśmie do władz miasta zarząd klubu zapewnia, iż przy zaplanowanej na kulturę fizyczną i sport na 2020 rok kwocie 500 tys. zł, dotacja dla Chełmianki będzie mniejsza od tej, jaką klub dostał w 2019 r. Było to wówczas 280 tys. zł.
- Z tak niewielkimi środkami nasz klub będzie skazany na degradację z III ligi, a kto wie, czy nie na wycofanie zespołu z rozgrywek już teraz w zimowej przerwie. Dlatego też dla ratowania całego sportu w mieście gorąco apelujemy o zwiększenie kwoty na chełmskie kluby nawet o ponad jeden milion złotych. Jesteśmy przekonani, że mimo wielu ważnych wydatków, przy budżecie o dochodach 558 mln zł, można znaleźć jeszcze jeden milion złotych i przeznaczyć go na sport. Te pieniądze w przyszłości zaprocentują. Nie zamierzamy wchodzić w kompetencje Pana Prezydenta, ale czy zaplanowana w budżecie budowa boisk przy szkołach o nieracjonalnych wymiarach jest uzasadniona, jeśli mało kto będzie w przyszłości z nich korzystał? Czy nie warto tych pieniędzy przeznaczyć właśnie na dotacje dla klubów sportowych? – argumentuje zarząd Chełmianki.
Na pismo klubu odpowiedział wiceprezydent Daniel Domoradzki. Wytknął Chełmiance, że i tak ma największą dotację ze wszystkich klubów, a na dodatek nie płaci za korzystanie z miejskich obiektów sportowych, co się zresztą zmieni od 2020 r. Biało-zieloni mają bowiem płacić 20 zł za godzinę korzystania z hali miejskiej oraz 100 zł za godzinę sauny. Zdaniem Domoradzkiego, to niezbyt wygórowane ceny i dotyczą jedynie kosztów wynikających z eksploatacji mediów. Za korzystanie z boiska treningowego i stadionu miejskiego obecnie Chełmianka płacić nie musi.
Ponadto wiceprezydent zarzuca klubowi, że prowadzi złą politykę kadrową:
- W I drużynie od kilku lat na próżno szukać regularnie występujących zawodników będących wychowankami klubu, którzy stanowiliby trzon zespołu. W mojej ocenie, zamiast szukać w innych klubach "najemników" w postaci zawodników o wygórowanych oczekiwaniach finansowych, może warto postawić "na swoich", zwłaszcza że ChKS Chełmianka posiada zaplecze w postaci drużyn juniorskich - wyjaśnia Domoradzki.
Zastępca prezydenta wytknął też Chełmiance, że mimo wiedzy o sytuacji finansowej miasta, zarząd klubu wymuszał wsparcie finansowe od spółek miejskich, które obecnie są na granicy bankructwa. Pouczył ponadto, że kluby powinny szukać sponsorów prywatnych, a nawet wskazał, że "może warto byłoby poszukać wsparcia w Polskim Związku Piłki Nożnej. Oberwało się nawet prezesowi Zbigniewowi Bońkowi. - Być może PZPN, będący organem nadzorczym nad polską piłką, powinien w większym stopniu wspierać finansowo kluby amatorskie, zwłaszcza że dysponuje obecnie budżetem ponad 300 mln zł - wytknął Domoradzki.
Wiceprezydent pyta wprost, jakie inwestycje miasto ma zabrać mieszkańcom, aby dać więcej pieniędzy na utrzymanie klubu.
- Szczycicie się państwo obecnością 2000 kibiców na meczu. W skali ponad 60-tysięcznego miasta, którym jest Chełm, nie licząc miejscowości ościennych, nie jest zbyt powalającym wynikiem. Zwłaszcza biorąc pod uwagę, że była to jednorazowa frekwencja, bo na meczach ligowych liczba kibiców jest mniejsza - wskazał. - Należy przypomnieć, że miasto musi zapewnić edukację na ponad 9 tys. uczniów, nie wliczając przedszkoli. Pragnę podkreślić, że to miasto pozostaje obecnie naszym priorytetem.
Nie da się ukryć, że na linii Chełmianka - urząd miasta znów iskrzy. Zapewne dlatego zarząd i rada nadzorcza klubu organizują spotkanie z kibicami na temat sytuacji w klubie i planów na przyszłość. Zebranie odbędzie się 7 stycznia o godz. 18 w sali konferencyjnej w pawilonie sportowym na stadionie miejskim w Chełmie przy ul. I Pułku Szwoleżerów 15A.
Napisz komentarz
Komentarze