Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama Stachniuk Optyk

Zamordował żonę i wyskoczył przez okno

Wszystko wskazuje na to, że 43-latek z Chełma będzie się tłumaczył przed sądem za zamordowanie swojej żony. Dźgnął ją nożem w brzuch. Zanim nadeszła pomoc, wykrwawiła się. Na ciele konającej kobiety ułożył 18 białych róż i jedną czerwoną. Potem podciął sobie żyły i wyskoczył z okna na trzecim piętrze.
Zamordował żonę i wyskoczył przez okno

- Śledztwo jest już w końcowym etapie. Zostały zebrane wszystkie materiały dowodowe. Teraz przeprowadzamy czynności z udziałem podejrzanego. Został przeniesiony z Łodzi do zakładu karnego w Lublinie. Tam zaznajamia się z aktami sprawy – mówi Lech Wieczerza, szef Prokuratury Rejonowej w Chełmie. – Na pewno w marcu akt oskarżenia trafi do sądu.

Śledczy od początku śledztwa nie mieli wątpliwości co do winy 43-latka. Może mu grozić do 25 lat pozbawienia wolności albo nawet dożywocie.

Przypominamy, że dramat rozegrał się 7 lipca ub. r. około godziny 18. Ofiarą była 42-letnia pielęgniarka zatrudniona w chełmskim Zakładzie Karnym. Sprawcą - jej mąż, inżynier budowlany.

Tego dnia zaatakował ją i wbił jej nóż w brzuch. Kobieta wykrwawiła się przed przyjazdem karetki pogotowia. Po zadaniu śmiertelnego ciosu wyszedł jeszcze do pobliskiej kwiaciarni kupić bukiet. Po chwili wrócił do mieszkania i położył 18 białych róż i 1 czerwoną na leżącej w kałuży krwi żonie. Miał być to symbol ich 19-letniego związku. Niedługo potem 43-latek próbował popełnić samobójstwo, podcinając sobie żyły w okolicy nadgarstka.

O tym, co wydarzyło się w bloku przy ul. Mickiewicza, dyżurnego Komendy Miejskiej Policji w Chełmie powiadomili znajomi małżeństwa. Poszli tam na prośbę rodziny. Zobaczyli 43-latka siedzącego w fotelu. Palił papierosa i pił piwo. Kiedy zobaczył gości, poderwał się z miejsca, podbiegł do okna i wyskoczył.

Policjanci znaleźli w mieszkaniu zwłoki 42-letniej kobiety. Miała ranę kłutą brzucha. Obok bloku leżał na ziemi 43-letni mężczyzna. Pogotowie zabrało go do szpitala. Miał poważne obrażenia - złamane obydwie nogi, rękę, miednicę oraz kręgosłup. Do tej pory nie wrócił do zdrowia. Porusza się na wózku, zbyt długo nie wytrzymuje w pozycji siedzącej.

Podejrzany od początku nie przyznawał się do winy. Twierdził, że żona sama pozbawiła się życia. Biegli taką wersję zdarzeń wykluczyli. Mężczyzna usłyszał także zarzut znęcania się nad żoną przez ostatnie 10 lat.

Zobacz też: Co było przyczyną tragedii w szpitalu?


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
Reklama
Reklama
Reklamabaner reklamowy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama