Do zdarzenia doszło po godzinie 16. - Między trzema panami przesiadującymi na ogrodzeniu przy parkingu doszło do sprzeczki. Nie dało się nie słyszeć ich rozmowy. Jeden był szczególnie agresywny i wulgarny. W końcu wstał i uderzył pięścią w twarz starszego o kilkanaście lat kompana. Tak mocno, że ten spadł na ziemię. Krewki młodzieniec zaczął kopać go po całym ciele.
- Wysiadłem z auta, aby zareagować. W tym czasie inny przechodzień zaczął ich rozdzielić, więc ja chwyciłem za telefon, aby wezwać pomoc. Pan z Centrum Powiadamiania Ratunkowego przyjął zgłoszenie, zapytał jeszcze, czy poszkodowany nie potrzebuje pomocy. Pokrzywdzony stwierdził, że nic mu się nie stało. Rozłączyliśmy się i byłem pewien, że za chwilę na miejscu pojawi się policja – relacjonuje nasz rozmówca.
Jak twierdzi, w międzyczasie sprawca słysząc, że o sprawie poinformowane zostały służby ratunkowe, rzucił się do ucieczki. Obaj mężczyźni, którzy rozdzielali awanturników, pobiegli za nim.
- Udało się nam go zatrzymać na parkingu przy ulicy Sybiraków, nieopodal Stokrotki. Rzucał się do nas i szarpał, ale przycisnęliśmy go do ogrodzenia, czekając na radiowóz. Po kilku minutach zniecierpliwienia kolega zadzwonił ponownie pod numer alarmowy. Podobno policjanci mieli być wysłani na miejsce. Czekaliśmy kolejne 10 minut, ale funkcjonariusze się nie pojawili. Puściliśmy tego człowieka, bo ile mieliśmy czekać – opowiada mężczyzna.
Czy poszkodowany zgłosił się na policję, nie wiadomo, bo gdy interweniujący świadkowie zdarzenia wrócili na parking przy Biedronce, jego już tam nie było. O wyjaśnienia zapytaliśmy w chełmskiej policji.
- Mieliśmy takie zgłoszenie. Policjanci byli na miejscu zdarzenia, ale poszkodowany nie zgłosił pobicia – informuje Jolanta Babicz z Komendy Miejskiej Policji w Chełmie.
Napisz komentarz
Komentarze