Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama Stachniuk Optyk

Skarżą się na chełmski SOR

- Moja 65-letnia mama ma bajpasy, jest po zawale. Trafiła na SOR, ponieważ czuła silny ucisk w piersiach. Od godziny 10 do 17 była na obserwacji. Siedziała na drewnianym krześle z podłączoną kroplówką. Oprócz mojej mamy na krzesłach czekało prawie 10 osób, wiele w starszym od mojej mamy wieku, a w salach obok stały wolne łóżka. Co to za szpital, gdzie starzy, schorowani ludzie czekają w takich warunkach na wyniki badań? – pyta nasza Czytelniczka.
Skarżą się na chełmski SOR

Jak wyjaśnia Lech Litwin, pełniący zastępstwo za wicedyrektora ds. medycznych chełmskiego szpitala, na SOR tego dnia zgłosiło się dużo osób. Nie dla wszystkich znalazły się łóżka. Dwa, które prawdopodobnie widziała nasza Czytelniczka, przeniesiono tego dnia z innego pomieszczenia, w którym rozpoczął się właśnie remont. Są to łóżka tzw. resuscytacyjne i tylko do tego celu przeznaczone.

- Sprawiało to wrażenie, że łóżka są wolne, ale nie należało na nich umieszczać pacjentów. W przypadku tej konkretnej osoby nie było też wskazania lekarskiego do leżenia. Wykonano badania, podano leki – wyjaśnia L. Litwin. – Przepraszamy za zaistniałą sytuację.

  Z kolei pani Katarzyna poskarżyła się na aroganckie i lekceważące jej zdaniem zachowanie lekarza.

Podejrzewała, że jej roczna córeczka połknęła 1-groszową monetę.

– Nie wiedziałam, co robić w tej sytuacji. Dlatego zanim pojechaliśmy do szpitala, wspólnie z mamą skonsultowały się najpierw telefonicznie m.in. z dyspozytorką pogotowia oraz lekarzem. Po upewnieniu się, że dziecko nie dusi się, polecili udać się na SOR, by tam zbadano córeczkę – wyjaśnia kobieta.

Pani Katarzyna udała się więc niezwłocznie do szpitala, choć było już po godzinie 22.

- Za chwilę poproszono nas do gabinetu. Opowiedziałam lekarzowi, że córeczka prawdopodobnie połknęła monetę oraz, że trzy osoby kazały nam przyjechać do szpitala. Ale lekarz nie widział sensu wykonania prześwietlenia. Powiedział, że moneta zostanie wydalona wraz z kałem. Chciał zbadać dziecko, ale nie omieszkał zapytać mnie "po co"? Rozmowa odbywała się w nerwowej atmosferze, a lekarz użył wobec mnie obraźliwego określenia – mówi pani Katarzyna. – Zabrałam więc dziecko i wyszłam z gabinetu – relacjonuje kobieta.

Nieco inny przebieg tego zdarzenia opisuje z kolei L. Litwin. Jak zrelacjonował mu lekarz z SOR, to kobieta miała się odgrażać.

- Dziewczynka nie miało żadnych objawów. Diagnozował je doświadczony chirurg. Spokojnie wyjaśnił kobiecie, że nie ma zagrożenia życia. Kobieta upierała się przy wykonaniu prześwietlenia rentgenowskiego. Wyjaśnił jej, że nie ma sensu naświetlać tak małego dziecka, oraz że trzeba je obserwować. Moneta jest ciałem gładkim i wyjdzie wraz z kałem. Przy próbie wytłumaczenia matce, o bezcelowości diagnostyki RTG, ta opuściła SOR z dzieckiem na ręku – wyjaśnia L. Litwin.

– Zapytałem lekarza, czy padły jakieś obraźliwe słowa. Odpowiedział, że to kobieta na koniec wizyty użyła wulgaryzmu i odgrażała się, że inaczej to załatwi – mówi L. Litwin.

teraz czytane:


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
ula 15.02.2017 16:46
A ja przeciwnie.Byłam na SOR kilka razy z moją 80 letnią mamą oraz córką i nigdy nie czekałyśmy długo na przyjęcie.Obie też zawsze miały łóżko. Nawet gdy mama musiała poleżeć dłużej to pielęgniarka dzwoniła fo mnie , że mogę już zabierać mamę. I dlatego bardzo dziękuję za miłą obsługę.

Reklama
Reklama
Reklamabaner reklamowy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
News will be here
Reklama