Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama baner reklamowy
Reklama Reklama MAREX

Gm. Dorohusk. Czy osobówki znów przekroczą granicę? Rozmowy wciąż trwają...

Trudno jednoznacznie ocenić, jak będzie wyglądał dalszy przebieg dwustronnych rozmów polsko-ukraińskich w sprawie ponownego otwarcia przejścia granicznego Dorousk-Jagodzin dla samochodów o masie poniżej 7,5 tony. Deklaracje padają po obu stronach, ale konkretów w sprawie wciąż brak.
Gm. Dorohusk. Czy osobówki znów przekroczą granicę? Rozmowy wciąż trwają...

Źródło: NOSG / profil Facebook Lech Sprawka

A są nimi zainteresowani nie tylko przeciętni użytkownicy przejścia czy właściciele przygranicznych firm, ale również osoby należące do grupy protestacyjnej #otwieramyDorohusk. Jej lider i przewodniczący komitetu protestacyjnego Łukasz Mazur potwierdza, że władze województwa lubelskiego są wciąż otwarte na dialog i wspólne poszukiwanie wyjścia. Problem przejścia nie zostanie jednak rozwiązany, dopóki swoich jasnych deklaracji nie przedstawi strona ukraińska.

– Po raz kolejny spotkaliśmy się z władzami wojewódzkimi. Tym razem w spotkaniu uczestniczył sam pan wojewoda Lech Sprawka. Byli na nim również obecni funkcjonariusze służb granicznych tj. Krajowej Administracji Skarbowej oraz Straży Granicznej. Pan wojewoda poprosił nas o dokonanie kolejnych przesunięć w planie naszego strajku, to znaczy zawieszenie do 30 września – wyjaśnia przewodniczący Mazur.

Dlaczego postanowiono wprowadzić do kalendarza kolejny termin? Władze województwa lubelskiego twierdzą, że właśnie pod koniec września zakończy się program pilotażowy mający na celu udostępnienie przejścia wyłącznie dla ruchu towarowego. Służby graniczne oceniają natomiast, że uruchomienie pasów dla pojazdów do 7,5 tony spowolni odprawę samochodów ciężarowych.

– Jesteśmy gotowi na pewne ustępstwa i dialog, dlatego zaproponowaliśmy też własne rozwiązania. Pojawiła się z naszej strony sugestia, aby otworzyć na razie dwa pasy, ale dowiedzieliśmy się, że jednak funkcjonować muszą trzy - dla autobusów, samochodów osobowych oraz samochodów odprawianych według tzw. „tax free”. Już w tej chwili na dwóch pasach odprawiane są autobusy, zatem wystarczy uruchomić tylko jeden pas. Warto przypomnieć, że odprawa typu „tax free” realizowana jest również dla kierowców samochodów ciężarowych i pasażerów autobusów – twierdzi Łukasz Mazur.

Komitet protestacyjny chce skrócenia okresu obowiązywania ultimatum i zaproponował, aby nabrzmiewający od miesięcy problem rozwiązać do 10 sierpnia do godziny 10. Termin ten członkowie organizacji uznają za ostateczny i definitywny. 

– Wciąż wierzymy, że uda się rozwiązać „graniczny” problem i dajemy wszystkim czas na podjęcie właściwych decyzji. Mamy nadzieję, że na ich kształt wpłynie również nasze najbliższe spotkanie z Konsulem Generalnym Ukrainy, który jest w stałym kontakcie z osobami decyzyjnymi po drugiej stronie granicy – podsumowuje ostatnie rozmowy przewodniczący komitetu strajkowego #otwieramyDorohusk.

Przypomnijmy, że podczas przedostatnich rozmów, jakie odbywały się pomiędzy członkami komitetu a władzami wojewódzkimi, reprezentowanymi przez wicewojewodę Bolesława Gzika, ustalono, że protest zostanie zawieszony do końca sierpnia. Problem odpraw dla samochodów o masie poniżej 7,5 tony, w tym samochodów osobowych ciągnie się od czerwca 2022 roku. Od tamtego momentu wszystkie samochody osobowe kierowane są na przejścia w Dołhobyczowie i Zosinie. 

Dlaczego społecznicy zabiegają o otwarcie granicy? Twierdzą, że regulacje na granicy wprowadzono m.in. po to, aby zintensyfikować ruch towarowy mający związek z transportami ukraińskiego zboża oraz innych płodów rolnych. Ale to nie jedyne zauważalne konsekwencje ubiegłorocznych decyzji. Przewodniczący komitetu zauważa, że kryzys wpływa przede wszystkim na kondycję przeciętnych, przygranicznych firm. 

Do tej pory utrzymywały się z ruchu granicznego od wielu, wielu lat. Infrastruktura gospodarcza, jaka istnieje wokół Dorohuska, jest jedną z najrozleglejszych, jakie spotkać można na naszej wschodniej granicy. Wydaje się, że osoby, które powzięły decyzję o takiej, a nie innej organizacji ruchu nie wzięły pod uwagę faktu, że taką bazę bardzo trudno odbudować. Firmy, które zmuszone są zamknąć swoją działalność, nie wrócą tutaj przez dłuższy czas. Dotyczy to również przedsiębiorców z samego Chełma i terenu powiatu – twierdzi Mazur. 

Czytaj także:


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklamabaner reklamowy
Reklama
KOMENTARZE
Reklama
Reklama
Reklama