Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama baner reklamowy
Reklama

Krasnystaw. Odkryli tajemnicę pruskiego nieśmiertelnika z lasu Borek

Członkowie Stowarzyszenia Historyczno-Poszukiwawczego „Wolica” mają na koncie kolejne ciekawe znalezisko. Tym razem jest to nieśmiertelnik pruskiego żołnierza z okresu I wojny światowej.
Krasnystaw. Odkryli tajemnicę pruskiego nieśmiertelnika z lasu Borek

Źródło: SHP Wolica

- Natrafiliśmy na niego bardzo blisko ostatniego znaleziska, czyli szczątków ludzkich w lesie Borek. Należał do pruskiego żołnierza. Na szczęście jest to nieśmiertelnik imienny. Jego właściciel miał na nazwisko Duske. Co ciekawe, na artefakcie dodatkowo znajdują się numery identyfikacyjne, które musiał osobiście wydrapać. Gdyby coś mu się stało, łatwiej byłoby ustalić jego tożsamość - mówi Wojciech Werus z grupy poszukiwawczej Wolica.

Jak się okazuje, w przeciwieństwie do sił rosyjskich i austro-węgierskich pruskie wojsko skrupulatnie dokumentowało dane osób powołanych do służby. Dość szybko udało się ustalić, że Paul Duske należał do 5 Pułku Grenadierów, który prowadził działania wojenne w rejonie Krasnegostawu. Pochodził z Prus Wschodnich, a dokładniej z terenu dzisiejszego województwa warmińsko-mazurskiego. Do armii wcielony został 23 lutego 1915 roku.

- W miejscu, gdzie odnaleźliśmy nieśmiertelnik, najcięższe walki odbywały się w połowie lipca 1915 roku. Wszystko wskazuje więc na to, że ten żołnierz był w okolicach Krasnegostawu po około 5 miesiącach od rozpoczęcia służby. Jak wynika z archiwalnego dokumentu, został ranny. Niestety, nigdy nie dowiemy się, czy udało mu się przeżyć wojnę i jak potoczyły się jego dalsze losy - dodaje.

To trzeci pruski nieśmiertelnik znaleziony przez członków SHP Wolica w Izbicy, którzy prowadzą legalne badania terenowe i skupiają się na odkrywaniu śladów I wojny światowej. Odkryli również podobny artefakt żołnierza spod Izbicy. Najnowsze znalezisko trafi do konserwatora zabytków, a później najprawdopodobniej zostanie przekazane do muzeum.

- Często pojawia się pytanie, czy podczas naszych poszukiwań liczymy na szczęście czy jednak korzystamy z map oraz archiwów. Oczywiście podstawą odkrywania historii jest korzystanie z zasobów archiwalnych oraz map. Dzięki temu jesteśmy w stanie określić miejsce potyczek, nakreślić bieg wydarzeń w danym miejscu czy zlokalizować przemieszanie się wojsk w przeszukiwanym przez nas rejonie. Warto zwrócić uwagę, że podczas I wojny światowej w okolicach Krasnegostawu zginęło znacznie więcej żołnierzy niż w okolicach na przykład samego Chełma. Straty można liczyć w dziesiątkach tysięcy. Kolejne tysiące to osoby, które zaginęły bez wieści - podkreśla Wojciech Werus.

W wielu dokumentach pruskich czy carskich, dostępnych nawet online, są dokładne opisy dzień po dniu, godzina po godzinie przebiegu działań wojennych na Lubelszczyźnie. Zaznacza, że najtrudniejszą i najbardziej mozolną pracą jest odczytanie wszystkich zapisów z tamtego okresu, ponieważ większość z nich jest prowadzona starym pismem (cyrylicą), która bardzo różni się od współczesnych.

- Samo przekazanie zabytków konserwatorowi z tamtych miejsc byłoby jałowe i nie przedstawiałaby żadnej wartości historycznej, gdyby nie prowadzenie map zbiorczych odkrytych przedmiotów oraz zarysu terenu, na którym prowadzimy poszukiwania. Dopiero gdy scalimy to wszystko w jedno, mamy dokładny obraz sytuacji z tamtego burzliwego okresu. Ostatnie okrycia pokazują, że praca z mapami, zapiskami czy zwykła rozmowa z mieszkańcami przynoszą efekty - kwituje poszukiwacz z Izbicy.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama