Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama Stachniuk Optyk

Odeszła Maria Sawka – pomnik pamięci o ofiarach Sybiru

Całe życie pani Marii było w istocie poświęcone jednej tylko, najważniejszej sprawie – pamięci na rzecz Polaków męczonych i pomordowanych na „nieludzkiej ziemi”. Jej samej udało się ocaleć, więc dług za darowane życie starała się spłacić służbą na rzecz tych, którym przeżyć nie było dane.
Odeszła Maria Sawka – pomnik pamięci o ofiarach Sybiru

Autor: http://sybiracyw6.blogspot.com/

Dzień jej urodzin związany jest z datą symboliczną – 17 września 1939 roku. Wówczas nikt do końca nie zdawał sobie sprawy z tego, jak bardzo akt sowieckiej agresji zdeterminuje życie małej Marysi i jej najbliższych na całe lata i pokolenia. Maria przyszła na świat w Siedliszczu w rodzinie Teodozji i Andrzeja Kopiuków. Młodzi małżonkowie tuż po ślubie osiedlili się w okolicach Rudy-Huty. Dla Kopiuków zesłanie rozpoczęło się dokładnie 10 lutego 1940, kiedy tuż po aresztowaniu przez NKWD trafili do bydlęcego wagonu i rozpoczęli morderczą podróż na wschód. Ich pociąg zatrzymywał na krótkich postojach co 2-3 dni. Kobiety starały się wykorzystać ten krótki czas jak najlepiej, poszukując wśród zmarzliny czegoś do jedzenia. 

Po długiej, wyczerpującej podróży cała rodzina trafia ostatecznie do docelowego miejsca zesłania. Kobiety zajmują się skromnym domostwem, natomiast ojciec pani Marii pracuje przy spływie drewna. Wkrótce okazuje się również, że matka Teodozja jest w ciąży. Mimo ograniczeń stara się wesprzeć rodzinę rozmaitymi, niewymagającymi pracami: zbiera grzyby, leśne owoce i drobny opał. Mimo wyjątkowego stanu, Teodozja nie otrzymuje racji żywnościowej – nie przysługuje jej codzienna miska zupy i maleńka, jak paczka zapałek, kromka czarnego chleba. Brat panii Marii przychodzi ostatecznie na świat 3 października 1940 roku, ale w wyniku niedożywienia matki i ogólnego słabego rozwoju, po dwu godzinach umiera.

To jednak nie koniec rodzinnego cierpienia. W marcu 1941 roku Teodozja trafia do więzienia pod zarzutem kradzieży zboża. Została przyłapana z workiem pełnym dojrzałych kłosów, z których zamierzała wykruszyć drogocenne w tamtych warunkach ziarno. Otrzymuje wyrok długoletniego, ciężkiego więzienia, ale ostatecznie jej wyrok zostaje skrócony, ponieważ jest matką małego dziecka. 

W tym samym czasie mała Marysia zapada na malarię i szkorbut, spowodowany słabym dostępem do witamin i pożywnego jedzenia. Rodziny Kopiuków nie stać, by wykupić zalecane, wszystkie trzy dawki leku, więc przeprowadzona w trudnych warunkach kuracja pomaga tylko częściowo. Dziecko zaczyna normalnie funkcjonować, ale po pewnym czasie okazuje się, że choroba powraca ze zdwojoną siłą. Na domiar złego zostaje aresztowany, w październiku 1942 roku, również ojciec pani Marii, Andrzej. Rosjanie zmieniają często miejsce jego pobytu, dlatego żona nie wie do końca, na jaki adres ma posyłać pisane do niego listy.

W nieludzkich warunkach sowieckiej niewoli rodzina stara się wieść normalne życie. Maria zaczyna uczęszczać do przedszkola, gdzie usiłuje się uczynić z małych  zesłańców sowieckich, poddanych kultowi Stalina obywateli.

Rodzina, już bez ojca Andrzeja, powraca na stałe do Polski w 1946. Marysia wraz z matką próbują rozpocząć nowe życie i przy pomocy sąsiadów i życzliwych ludzi okazuje się to możliwe. W 1958 roku, po dwunastu latach więziennej tułaczki i wyczerpującej wędrówki do kraju, która trwa w sumie ok 70 dni, powraca również Andrzej. Ostatkiem sił dociera do rodziny, ale wycieńczenie jego organizmu sprawi, że przeżyje jeszcze jedynie kilka lat. Matka i córka znów zostaną same i same będą musiały mierzyć się z trudami codzienności.

Już w wolnej Polsce, po 1989 roku, Pani Maria angażuje się w pracę na rzecz kultywowania pamięci o rodzinach takich, jak jej. Na rzecz pokolenia, które nie mogło dorastać w normalnych warunkach. Zawsze twierdziła, że osób, które doświadczyły sowieckiego okrucieństwa, są tysiące, zatem jest to dostateczny powód, by pamięć o nich nie zaginęła. Od 2003 roku pełniła zaszczytną funkcję prezesa Chełmskiego Oddziału Związku Sybiraków, a opus magnum jej działalności było upamiętnienie ofiar sowieckich zbrodni w przestrzeni miejskiej. 


Dzięki staraniom Pani Marii Sawki pojawił się w Chełmie Zielony Sztandar Związku Sybiraków poświęcony 17 września 2004 r. Dwa lata później, 15 grudnia 2006 r. jednej z chełmskich ulic nadano imię Sybiraków, a niedługo po tym, nieopodal ulicy Sybiraków powstał Pomnik Sybiraków. W marcu 2009 r. Gimnazjum nr 6 przy ul. Powstańców Warszawy przyjęło jako patronów swojej działalności właśnie Sybiraków. 

Prezes chełmskiego oddziału Związku Sybiraków Maria Sawka pod Pomnikiem Sybiraków podczas jednej z uroczystości:

Kliknij aby odtworzyć
Wykryliśmy, że korzystasz z programu blokującego reklamy w przeglądarce (AdBlock lub inny). Dzięki reklamom oglądasz nasz serwis za darmo. Prosimy, wyłącz ten program i odśwież stronę.

Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklamabaner reklamowy
Reklama
KOMENTARZE
Reklama
Reklama
Reklama