– Mój maluch dostał skierowanie do szpitala. Niestety we Włodawie odesłano nas z kwitkiem. Usłyszałam, że oddział pediatryczny zawiesza działalność. Mamy powtórkę z rozrywki. Znowu musimy jeździć z chorymi dziećmi do innych szpitali w regionie. W ubiegłym roku przerabialiśmy ten sam scenariuszu – zaalarmowała nas Czytelniczka, mieszkanka nadbużańskiego miasteczka.
To prawda. Z powodu braku lekarzy specjalistów oddział dziecięcy we Włodawie przestał funkcjonować w kwietniu 2020 roku. Wznowił działalność dopiero w listopadzie ubiegłego roku. Teraz, po zaledwie 8 miesiącach pracy, włodawska pediatria znów jest zamknięta, na razie – na miesiąc.
– Lekarze, którzy na co dzień opiekują się małymi pacjentami, są na urlopach. Mają do tego prawo. Urlop przysługuje każdemu pracownikowi – wyjaśnia dyrektor włodawskiego SPZOZ Teresa Szpilewicz.
Rodziców z Włodawy jednak takie tłumaczenie nie przekonuje. – Z roku na rok jest coraz gorzej. Co to za szpital, w którym co chwila zamykany jest kolejny oddział. Pediatria jest we Włodawie potrzeba, bo na oddział trafiają nie tylko dzieci z miasta, ale też z całego powiatu. Teraz ich opiekunowie będą zmuszeni szukać pomocy np. w oddalonym prawie 50 kilometrów od Włodawy, szpitalu w Chełmie. Zgroza! – uważa pan Rafał, ojciec 3-latki.
Czytaj także: Pediatro, zgłoś się! Braki kadrowe to nie tylko problem placówki we Włodawie
– Zapewnienia, że pediatria zawiesza działalność tylko na miesiąc, już słyszeliśmy. Pod koniec lipca dowiemy się pewnie, że oddział nie będzie działał także w sierpniu, we wrześniu, w październiku. Przecież tu chodzi o zdrowie, bezpieczeństwo dzieci! – dodaje pani Barbara, babcia trójki maluchów.
Od 10 czerwca na stronie internetowej szpitala "wisi" ogłoszenie o pracę adresowane do lekarzy pediatrów. "Forma zatrudnienia do uzgodnienia" - czytamy w ogłoszeniu.
– Nasza placówka nieustannie boryka się z problemami kadrowymi. Musimy wzmocnić kadrę lekarską. Robimy, co możemy – zapewnia Teresa Szpilewicz. Ogłoszenie "wisi", a chętnych do pracy brak.
Przypominamy, że na włodawskim oddziale pediatrycznym jest 14 łóżek. Aby oddział mógł funkcjonować, potrzeba pięciu lekarzy pediatrów II stopnia. W szpitalu funkcjonuje też oddział neonatologiczny. Dyżury są łączone, więc lekarze powinni mieć też doświadczenie w pracy z noworodkami. Do obsługi oddziału potrzeba też minimum 14 etatów pielęgniarskich.
Na pediatrię trafiają dzieci ze schorzeniami układu oddechowego, pokarmowego i krążenia, a także z chorobami nerek czy zatruciami. "Oddział dziecięcy szpitala we Włodawie powstał z myślą niesienia pomocy najmłodszym pacjentom. (...) wyposażony jest w sprzęt medyczny, który zapewnia właściwą diagnostykę i bezpieczeństwo. Dokładamy wszelkich starań, aby oddział był jak najbardziej przyjazny dla pacjentów leczonych w Naszej placówce" – czytamy na stronie włodawskiego SPZOZ.
Czytaj także: Włodawa. Rodzice małych pacjentów dostali łóżka
W maju na oddział trafiło dziesięć rozkładanych łóżek dla rodziców, czuwających przy swoich maluchach. Łóżka przekazała Fundacja Ronalda McDonalda.
– Wygląda na to, że leżanki trafiły na oddział widmo. Konstytucja gwarantuje równy dostęp do świadczeń opieki zdrowotnej finansowanych z pieniędzy publicznych. Szkoda, że prawo nijak ma się to do rzeczywistości – mówi pan Rafał.
Kadrę włodawskiego szpitala mają wzmocnić specjaliści – uchodźcy. Do pracy zgłosiło się sześć osób z Ukrainy, wśród nich pediatra. Niestety, wszyscy czekają jeszcze na dopełnienie formalności i uczą się języka polskiego. Na razie nie mogą pracować samodzielnie, jedynie jako pomoc lekarza. – Nie mogą pracować samodzielnie dopóki nie dostaną pozwolenia z Ministerstwa Zdrowia. To trwa – tłumaczył niedawno starosta włodawski Andrzej Romańczuk.
To nie jest pierwszy raz, kiedy szpital "łata dziury kadrowe" lekarzami zza naszej wschodniej granicy. Już w ubiegłym roku w SPZOZ we Włodawie zatrudnionych było trzech lekarzy z Ukrainy i jeden z Białorusi.
Napisz komentarz
Komentarze