Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama

Gorący spór między gminą a powiatem. "Starosta jest persona non grata"

Burmistrz Jerzy Lewczuk ostro skrytykował działania starosty Andrzeja Leńczuka za zbyt pochopne wydanie pozytywnej decyzji w sprawie kopalni piasku w Wólce Orłowskiej. - Nie jestem obrażony na gminę i te słowa wcale mnie nie przeraziły - komentuje włodarz powiatu. O co poszło?
Gorący spór między gminą a powiatem. "Starosta jest persona non grata"
Mieszkańcy Wólki Orłowskiej zastanawiaja się nad założeniem komitetu protestacyjnego lub stowarzyszenia w celu zablokowania planów rekultywacji

Okoliczni mieszkańcy stanowczo sprzeciwiają się temu, aby do wyrobiska trafiała stłuczka ceramiczna z krasnostawskiego zakładu. Choć na podobnej zasadzie przeprowadzona została rekultywacja terenu w Surhowie, nie są do końca przekonani, co faktycznie będzie przywożone do Wólki Orłowskiej. Boją się przede wszystkim powtórki z Izbicy, gdzie ponad 20 lat temu na terenie klinkierni zostały zakopane niebezpieczne odpady.

- Gminy nie stać na utylizację, której koszt jest szacowany na 15 milionów złotych. Przez podwyżkę stóp procentowych ledwo dajemy sobie radę z obsługą zadłużenia, która sięga już 800 tysięcy złotych. Teraz pan starosta chce nam zafundować kolejny problem. Mam do niego żal, że nie wziął pod uwagę głosu mieszkańców. Uważam to za świństwo i kardynalny błąd.  Za wydanie tej decyzji jest dla mnie persona non grata - mówił burmistrz Jerzy Lewczuk na zebraniu wiejskim w Wólce Orłowskiej.

Ziemia przyjmie wszystko 

Podobnego zdanie jest pochodzący z tej miejscowości radny powiatowy Leszek Janeczek. On z kolei ma pretensje, że przed wydaniem decyzji starosta nie zasięgnął opinii komisji rolnictwa, leśnictwa i ochrony środowiska.

Czytaj także: Stop CPK i kolejom dużych prędkości. W Krasnymstawie szykuje się protest ostrzegawczy

- Ziemia jak papier przyjmie wszystko. Niby te odpady nie są groźne, ale nie wiadomo, czy ktoś dla wątpliwego zarobku nie skusi się, żeby przywozić tam niebezpieczne rzeczy. Dobitnie pokazał to przykład klinkierni. Ludzie nie chcą śmietniska przy drodze międzynarodowej i przykrycia skorup grubą warstwą ziemi. Oczekuję cofnięcia tej decyzji na skutek sprzeciwu mieszkańców - napisał Janeczek w liście do mieszkańców.

Na zebraniu pojawił się zarówno właściciel kopalni piasku, jak i autor projektu rekultywacji wyrobiska. Drugi z nich wyjaśniał, na czym wszystko będzie polegało.

- Glina i gips to naturalne materiały, więc jakie i gdzie dostrzegacie zagrożenia? Na życzenie mieszkańców Cersanit przedstawi wyniki badań składu produktów przeznaczonych do utylizacji. Starosta krasnostawski wydał jedynie decyzję o kierunku prowadzenia robót i to tak naprawdę dopiero początek całego postępowania. Dalszych zezwoleń udziela Urząd Marszałkowski w Lublinie. Do tej pory Urząd Górniczy przeprowadzał dwa razy w roku kontrolę wyrobiska i tak będzie w dalszym ciągu. Podłoże jest gliniaste, więc nie ma możliwości, aby coś przedostało się do wód gruntowych - tłumaczył projektant Dariusz Orłowski.

Protestujemy, bo cierpimy

Nie wszystkich uczestników zebrania przekonały te zapewnienia. Obawiają się, że rekultywacja może trwać w nieskończoność, choć powinna zakończyć się w ciągu trzech lat od zamknięcia kopalni piasku. Problem w tym, że właściciel firmy nadal prowadzi tam działalność. Osoby mieszkające w bezpośrednim sąsiedztwie wolą, aby wszystko zarosło i nie powodowało zagrożenia dla znajdującego się w pobliżu ujęcia wody. Zwrócili się również do przedsiębiorcy o zaniechanie planów.

Czytaj także: Pow. krasnostawski. Prawie 100 milionów na inwestycje strategiczne. Sprawdzamy, na co wydadzą te pieniądze 

- Gdyby pan znalazł się w naszej sytuacji, z pewnością postępowałby tak samo. Dlatego niech nas pan zrozumie i za to się nie obraża. Nie pozwolimy i nigdy się nie zgodzimy, aby tam cokolwiek było wywożone. Obecnie już mamy dość kurzu i skrobania okien - powiedziała jedna z mieszkanek Wólki Orłowskiej.

Burmistrz i radca prawny przekonywali mieszkańców do powołania komitetu lub stowarzyszenia, które mogłyby być stroną w postępowaniach administracyjnych w celu składania wniosków i odwołań  Urzędnicy i zwykli mieszkańcy nie mają takiej możliwości. Z kolei osobom sąsiadującym bezpośrednio z wyrobiskiem może być trudno wykazać i uzasadnić swój interes prawny.

Burmistrz jak polityk

Starosta Andrzej Leńczuk odpiera zarzut, że podjął zbyt pochopną decyzję w tej sprawie. Przypomina, że wniosek w sprawie określenia kierunku rekultywacji wpłynął we wrześniu ubiegłego roku. Dwa miesiące później otrzymał pozytywną opinię Urzędu Górniczego w Lublinie i negatywną ówczesnego wójta Izbicy, od której właściciel kopalni odwołał się do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Chełmie. SKO utrzymało w mocy postanowienie Lewczuka.

Sprawa do kwietnia bieżącego roku była zawieszona, gdy wpłynął kolejny wniosek od przedsiębiorcy z aneksem zmieniającym rodzaj materiałów, które mają trafiać do wyrobiska. Starostwo jeszcze raz wystąpiło o opinie, ale wcześniejsze stanowiska urzędu górniczego i władz Izbicy zostały podtrzymane.

Czytaj także: Krasnystaw. Dawny rolniczak ma już 100 lat! [ZDJĘCIA+WIDEO]

- W świetle obowiązującego prawa projekt rekultywacji z aneksem jest zgodny z przepisami w zakresie gospodarki odpadami. Pozwolenie na ich przetwarzanie kopalnia musi uzyskać odrębną decyzją od marszałka województwa. Przez brak decyzji narazilibyśmy się na zaniechanie. Tymczasem urzędy są po to, aby załatwiały sprawy zgodnie z przepisami - wyjaśnia starosta.

- Nie jestem przeciwny miastu i gminie Izbica. W dalszym ciągu powiat jest otwarty na współpracę z tym samorządem we wszystkich obszarach. Nie przeraziłem się słowami burmistrza, który nie powinien zachowywać się jak polityk i używać takich słów - uważa Andrzej Leńczuk.

 



Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
News will be here
Reklama
Reklama