Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama

Pozostały tylko zgliszcza

Był wczesny ranek. Mieszkańcy domu pod lasem usłyszeli trzaski blachy na dachu. Zanim zorientowali się, co się stało i przyjechała straż, ogień objął całe poddasze. Na pomoc przybiegli sąsiedzi, ale mimo prób, nie udało się w porę ugasić pożaru. Z domu w Strzelcach zostały tylko ściany.
Pozostały tylko zgliszcza

- Palić się zaczęło już w nocy. Najpierw zajęła się sadza w kominie. Potem zapaliła się krokiew w jego pobliżu, kapała z niej żywica. Gdy blacha na dachu wygięła się od wysokiej temperatury, napłynęło na poddasze więcej powietrza. Zaczęło się tam buzować - mówi pan Andrzej, właściciel mieszkania

Na szczęście gospodarz wraz z żoną opuścili w porę budynek. Straż pożarną zaalarmowano około godziny 5.30.

- Z informacji wynikało, że pali się sadza w przewodzie kominowym i dach budynku jednorodzinnego. Po przybyciu na miejsce zdarzenia jednostek straży pożarnej stwierdzono, że pożarem objęte jest poddasze murowanego budynku jednorodzinnego - mówi Wojciech Chudoba, zastępca komendanta PSP w Chełmie.

- Zadzwoniłem po sąsiadów. Przybiegli z pomocą. Zanim jeszcze przyjechali strażacy, próbowaliśmy ugasić ogień. Było już jednak za późno. Potem wspólnie wynosiliśmy rzeczy z domu. Dużo majątku udało nam się uratować. - Strażacy zrobili wszystko, co tylko było możliwe. Chciałbym im za to podziękować - mówi pan Andrzej. - Wystawiali wszystko przed dom, my odnosiliśmy to dalej.

Meble przenoszono do pobliskiego garażu. Akcja była niezwykle trudna, bo dom był mocno zadymiony. Przyczyną tego było palące się ocieplenie poddasza, wykonane z celulozy. Strażacy pracowali w aparatach ochrony układu oddechowego. 

W akcji gaśniczej trwającej ponad 6 godzin brało udział łącznie 7 zastępów: 34 ratowników z Państwowej Straży Pożarnej z Chełma i z Ochotniczych Straży Pożarnych z Białopola, Kamienia i Żmudzi. Podczas działań na miejscu zdarzenia obecni byli pracownicy Urzędu Gminy Białopole.

- Sprawdzamy potrzeby i będziemy się starali pomóc. Pogorzelcy dostaną jednorazowy zasiłek z opieki społecznej - zadeklarowała sekretarz gminy Beata Augustynek.

Na szczęście dom był ubezpieczony. Właściciele planują go odbudować.

- Zobaczymy, na ile straty wyceni rzeczoznawca. Na pewno pieniędzy z odszkodowania nie wystarczy na odbudowę. Jednak dużo rzeczy udało się uratować. Mamy ubrania, mamy gdzie mieszkać - mówi pan Andrzej.

 Z pomocą przyszło Nadleśnictwo Strzelce. Pan Andrzej pracuje tam jako leśniczy.

- Nadleśnictwo zapewni poszkodowanym mieszkanie w Maziarni Strzeleckiej. Postaramy się pomóc, ale do tego trzeba uruchomić pewne procedury - zapewnia Marek Danilczuk, rzecznik Nadleśnictwa Strzelce.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
News will be here
Reklama
Reklama