Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Baner reklamowy - firmy Północ Nieruchomości
Reklama Twój Agent Ubepieczenia

Przyszłość Oliwierka w naszych rękach

- To nasze największe szczęście. Dla nas jest najpiękniejszy - mówią rodzice 5-miesięcznego Oliwierka z Chełma. Chłopiec jest pogodny i bardzo dobrze się rozwija umysłowo, ale urodził się z wadami wrodzonymi kości rączki i nóżki. Jego przyszłość zależy od tego, czy uda się zebrać pieniądze na operację. Potrzeba aż 400 tys. zł.
Przyszłość Oliwierka w naszych rękach

Na pierwszy rzut oka Oliwier jest jak każdy inny niemowlak. Z zaciekawieniem rozgląda po pokoju, wypatruje nowych twarzy. Jest wesoły, sprytny. Rzadko kiedy płacze. Jak mówi jego mama, jest też niezłym żarłokiem. Mimo że nie urodził się zdrowy, rodzice są ogromnie szczęśliwi, że z nimi jest. Długo starali się o dziecko.

To nie miało tak być!

- Znamy się od 11 lat. Oliwier pojawił się w naszym życiu dopiero w trzy lata po ślubie. To bardzo wyczekiwane dziecko - mówi Mateusz Kloc, ojciec Oliwiera.

Pięć miesięcy temu szczęście związane z narodzinami dziecka przyćmiły złe wiadomości. - Miałam cesarskie cięcie. Tuż po porodzie przyszła do mnie pani doktor i zapytała, czy wiem, że dziecko ma zdeformowaną rączkę. Nie wiedziałam - opowiada mama Elwira. - Potem jeszcze mnie poinformowali o tym, że również nóżka jest krótsza.

W trakcie ciąży młoda mama miała wielokrotnie wykonywane usg, prawie przy okazji każdej wizyty u swojego lekarza ginekologa. Chcąc się upewnić, że jest wszystko dobrze, zapisała się do innego specjalisty, który wykonał trójwymiarowe usg - 4 D. A trzeci lekarz zrobił prześwietlenie w szpitalu na 2 tygodnie przed porodem.  Żaden z lekarzy nie wykrył nieprawidłowości.

- Nie mamy o to żalu, bo tak naprawdę było to lepsze dla nas. Stres w ciąży mógłby mieć jeszcze gorszy wpływ na dziecko - dodaje Elwira Kloc.

Oliwier urodził się z wrodzonym zapaleniem płuc i w pierwszej kolejności lekarze zajęli się walką o jego oddech. Przez 12 dni przebywał w szpitalu, najpierw przez 4 doby w inkubatorze. Gdy przyszedł na świat, w kraju rozszalała się pandemia. Nie było łatwo znaleźć lekarza, który przyjmie dziecko, zdiagnozuje  i zaplanuje jego leczenie. Rodzice z dzieckiem byli już u lekarzy w Lublinie, Poznaniu i Warszawie. Wiedzą już, że leczenie będzie się wiązało z licznymi operacjami i długą rehabilitacją. 

Czas ucieka! Konieczne będą operacje

- Teraz, kiedy ma kilka miesięcy, nie jest jeszcze tak źle, ale wiemy, że to tylko cisza przed burzą - mówią rodzice. 

Prawa nóżka chłopca jest o 6 centymetrów krótsza niż lewa. Jeśli w porę nie zostanie zoperowana, ta różnica będzie się pogłębiać, nawet do 25 centymetrów. Schorzenie to określa się mianem PFFD, co oznacza niedorozwój bliższego końca kości udowej. Wada ta będzie hamować dalszy rozwój dziecka i spowoduje ogromne cierpienie psychiczne i fizyczne. Duży problem jest też z rączką.  Oliwier ma tylko trzy zdeformowane paluszki u lewej ręki  i zbyt krótkie przedramię. 

- Leczenie będzie skomplikowane i wieloetapowe, ale wiemy, że to nasza życiowa szansa. Będzie trwało aż do zakończenia wzrostu dziecka - mówi ojciec.

W poszukiwaniu najlepszej drogi leczenia rodzice Oliwiera trafili do Paley European Institute w Warszawie. Operuje tam wybitny specjalista, lekarz mieszkający w Stanach Zjednoczonych, Dror Paley. Wspierają go lekarze Michał Deszczyński i Tomasz Albrewczyński, którzy specjalizują się w tego typu operacjach ortopedycznych. Doktor Paley zwykle przylatuje do Polski na kilka dni i w tym czasie wykonuje bardzo skomplikowane operacje. Jest uważany za wybitnego specjalistę w swojej dziedzinie, który daje gwarancję powodzenia zabiegu. Pierwszy etap leczenia małego Oliwiera będzie najważniejszy i po prostu musi być perfekcyjnie wykonany.

- Operacja powinna być wykonana w 20., najpóźniej 24. miesiącu życia. Jeżeli do tego czasu nie uzbieramy pieniędzy, będziemy musieli zapisać się na następny termin - mówią rodzice.

Pomożemy, bo mamy serca!

Kwota 400 tys. zł jest wyliczona tylko za pierwszą operację. Później będą konieczne kolejne, ale rodzice są dobrej myśli i wierzą, że być może przynajmniej niektóre z koniecznych operacji będą mogły być wykonywane w ramach ubezpieczenia zdrowotnego i refundowane przez NFZ. Ścigają się teraz z czasem, by zebrać potrzebną kwotę.

- Zawsze ciężko pracowaliśmy i staraliśmy sobie radzić sami. Z tym jednak sami sobie nie poradzimy, bez pomocy nie zbierzemy aż tyle pieniędzy - mówi Elwira.

Pieniądze na operację są zbierane za pośrednictwem strony internetowej siepomaga.pl. Fundacja ta najpierw poprosiła o dokumenty z leczenia i zweryfikowała kwotę, jaka jest niezbędna. Chociaż zbiórka dopiero ruszyła, na koncie dziecka jest już niemal 20 tys. zł. To jednak kropla w morzu potrzeb. Razem możemy podarować Oliwierowi przyszłość, która bez operacji byłaby tylko pasmem cierpienia. Akcję można odszukać na stronie www.siepomaga.pl wpisując hasło: "Nie możemy czekać...Pomóż nam uratować przyszłość Oliwierka".

Można też wpłacić pieniądze na konto fundacji Siepomaga: 89 2490 0005 0000 4530 6240 7892 tytułem 22790 Oliwier Kloc - darowizna.

Rodzice nie zostaną na pewno z tak wielkim problemem bez pomocy. Koło Gospodyń Wiejskich w Chutczu już planuje akcje i licytacje, zbiera makulaturę i plastikowe nakrętki. Nie bez powodu. Mama Oliwiera pochodzi z gminy Sawin. Babcia chłopca jest członkinią koła i skarbnikiem. Z pewnością więc na wsparcie gospodyń mogą liczyć. Nie obędzie się jednak bez pomocy mieszkańców Chełma, gdzie mieszkają teraz rodzice chłopca. Z pewnością znajdą się ludzie, którzy zechcą pomóc w opłaceniu tak ważnej dla życia dziecka operacji.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama