Z powodu braku znamion czynu zabronionego kilka dni temu Ośrodek Zamiejscowy Prokuratury Okręgowej w Lublinie umorzył śledztwo w sprawie doprowadzenia namową lub przez udzielenie pomocy 12 marca 2018 r. w miejscowości Husynne do targnięcia się na życie człowieka przez postrzelenie. Zebrane dowody nie potwierdziły, że wobec 28-latka stosowany był mobbing polegający na prześladowaniu, uporczywym nękaniu czy zastraszaniu przez przełożonych. Wykluczyła to także wewnętrzna kontrola w Nadbużańskim Oddziale Straży Granicznej w Chełmie.
Jak stwierdzili śledczy, 28-latek decyzję o samobójstwie podjął sam. Być może jednak nagromadzenie nieprzyjemnych zdarzeń wpłynęło na osłabienie jego kondycji psychicznej. 12 marca znaleziono go pod drzewem z przestrzeloną głową.
Tego dnia 28-latek razem z koleżanką z pracy patrolował granicę między Dorohuskiem i Dubienką. Jechali samochodem terenowym. W pewnej chwili funkcjonariusz zatrzymał auto. Twierdził, że musi udać się w las za potrzebą. Długo jednak nie wracał. Ponieważ funkcjonariuszka nie mogła się z nim skontaktować, zaniepokojona wezwała na pomoc jeszcze dwa patrole. Wkrótce znaleźli kolegę 200 metrów od samochodu, opartego o drzewo, z przestrzeloną głową. Obok nieżyjącego 28-letniego funkcjonariusza leżał jego pistolet. Znaleziono także łuskę z pocisku.
Śledztwo w tej sprawie wszczęła Prokuratura Rejonowa w Chełmie. Potem przejął je Ośrodek Zamiejscowy Prokuratury Okręgowej w Lublinie. Już wstępne wyniki sekcji zwłok wykluczyły udział innych osób w zdarzeniu. Na czaszce zmarłego znaleziono tylko ranę postrzałową. Na ciele nie było żadnych innych śladów obrażeń. Rana wskazuje na to, że strzał oddano z bardzo bliskiej odległości.
28-letni mieszkaniec Chełma pracował jako funkcjonariusz Nadbużańskiego Oddziału Straży Granicznej w placówce w Dorohusku. Miał za sobą 4 lata służby. Jego śmierć wstrząsnęła nie tylko środowiskiem związanym ze strażą graniczną. Na portalach internetowych pojawiło się wiele komentarzy, niektóre wręcz niecenzuralne, sugerujących, że młody chłopak mógł mieć problemy w pracy. Sugerowano, że po stłuczkach służbowym autem, był "inaczej" traktowany przez przełożonych. Śledztwo jednak tego nie potwierdziło.
Napisz komentarz
Komentarze