Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama baner reklamowy
Reklama Stachniuk Optyk

Chełm: Śmiertelne ciosy szklaną popielniczką

Gospodarz leżał na podłodze w kuchni i charczał. Konał powoli. W tym czasie jego kompani imprezowali. Gdy na drugi dzień zorientowali się, że nie oddycha, na ratunek było już za późno. Jak ustalili śledczy, poszkodowany dostał kilka ciosów w głowę szklaną popielnicą od 55-letniego mężczyzny, z którym wcześniej pił alkohol. Sprawca pobicia ze skutkiem śmiertelnym niebawem stanie przed sądem.
Chełm: Śmiertelne ciosy szklaną popielniczką

57-latek aniołem nie był. Nie traktował zbyt dobrze kobiety, z którą mieszkał. 11 września ub. r. zdesperowana zadzwoniła do swojego znajomego, skarżąc się, że jej mężczyzna jest pod wpływem alkoholu, awanturuje się, wyzywa ją i więzi w domu. Poprosiła, by przyjechał na ratunek.

Znajomy wziął kolegę i około 12 pojechali do mieszkania na ulicę Rolniczą. Gospodarz jednak drzwi otworzyć nie chciał. Zawiadomił nawet policję o najściu nieznajomych. Zanim przyjechali mundurowi, panowie się jednak dogadali. I zaczęli raczyć się alkoholem. Ponieważ za wiele procentów nie mieli, poszli do sklepu. Gdy wrócili, impreza zaczęła się na dobre. W trakcie biesiady wywiązała się jednak awantura. W pewnym momencie 55-latek uderzył pięścią w twarz gospodarza, aż ten upadł na podłogę. Gdy się podniósł, oddał cios, uszkadzając przeciwnikowi korekcyjne okulary. To bardzo go zdenerwowało. Zaatakował ponownie. Złapał stojącą na stoliku popielniczkę i uderzył 57-laka kilka razy w głowę. Poszkodowany upadł na podłogę. Gdy udało mu się podnieść, poszedł do kuchni, napił się, zwymiotował i padł na podłogę. Patrzyli, jak charczy, ale nikt na pomoc się nie rzucił. Nikt nie wezwał karetki pogotowia... Potem poszli spać.

Rano agresywny mężczyzna poszedł do domu. Jego kompan zauważył, że 57-latek nie oddycha. Powiedział to partnerce zmarłego mężczyzny, a ona zawiadomiła siostrzenicę, która zadzwoniła na policję. Na ratunek było już jednak za późno. 57-latek nie żył. Przyczyną zgonu była ostra niewydolność ośrodkowego układu nerwowego.

Sprawca tragedii trafił do tymczasowego aresztu. Przyznał się do zarzucanego mu czynu, ale wyjaśniał, że nie chciał zabić 57-latka, a jedynie się na niego zdenerwował. Za pobicie ze skutkiem śmiertelnym niebawem będzie odpowiadał przed sądem. Prokuratura skierowała już do sądu akt oskarżenia. Za taki paragraf można trafić do więzienia nawet na 12 lat.

Razem z nim przed wymiarem sprawiedliwości stanie jego kompan, oskarżony o nieudzielenie pomocy w sytuacji zagrażającej życiu. Jest pod dozorem policji. Grozi mu do 3 lat pozbawienia wolności.


Teraz czytane:

Roztrzaskał się o drzewo [ZOBACZ]


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklamabaner reklamowy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama