Wprowadzenie „innego typu reżimu” na wybranych obiektach zapowiedział podczas czwartkowej konferencji prasowej prezes rady ministrów Donald Tusk. Co to oznacza w praktyce? Tomasz Obszański, przewodniczący Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego Rolników Indywidualnych „Solidarność” Tomasz Obszański obawia się, że z perspektywy protestujących to najgorsze. - Słowa Pana Premiera to niedopuszczalna manipulacją, mająca za zadanie stłumienie protestów rolniczych – twierdzi Obszański. Rolnicy z "Solidarności" Rolników Indywidualnych angażują się m.in. w akcję na przejściu w Dorohusku.
Obecni na środowym (24 stycznia - przyp. red.) proteście rolnicy nie poprzestali na dwugodzinnej akcji, ale swoje refleksje na temat polskiego rolnictwa przelali na papier. Dokument zostanie dostarczony wojewodzie lubelskiemu, a ten ma go z kolei dostarczyć premierowi Donaldowi Tuskowi. Co w nim zawarli?
Środowe popołudnie. Na zewnątrz zerwał się właśnie porywisty wiatr. Kreska na termometrze zatrzymała się niby w okolicach zera, ale ziąb przenika do szpiku kości. Wydaje się, że palce u stóp i rąk zechcą zaraz odpaść. - Nasze gospodarstwa są rozłożone na łopatki. Czy mam nadzieję? Nie mam, ale protestuję, bo jak inaczej mogę powiedzieć o tym, że jest tragicznie – mówi Władek, jeden z ostatnich „wojowników o sprawę”.
Z takimi, czyli jakimi? Rolnicy zrzeszeni w ramach Solidarności Rolników Indywidualnych twierdzą, że doszli do ściany i nie są w stanie dłużej biec w wyścigu, którego zasady nakreślają porozumienia zawarte pomiędzy Unią Europejską a Ukrainą. Swoją rywalizację na rynku spożywczym porównują do walki zawodnika, który stosuje doping ze sportowcem, który na sukces pracuje długie lata. Tym razem zaprotestuje cały kraj.