Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 29 kwietnia 2024 05:41
Reklama
News will be here
Reklama Reklama MAREX

Ogromna kara za obcięcie korony drzewa

Prawie 7 tys. zł kary nałożyło miasto na mieszkańca Podkarpacia, który na kupionej we Włodawie działce obciął koronę drzewa. Z dorodnej daglezji została jedynie przysłowiowa strzała.
Ogromna kara za obcięcie korony drzewa

O przyciętej zbyt mocno koronie drzewa dowiedzieli się przedstawiciele działającej od pewnego czasu we Włodawie Inicjatywy Między Drzewami.

- Postanowiliśmy dowiedzieć się w urzędzie miasta, czy zostało wydane pozwolenie na usunięcie tego drzewa, bo w świetle polskiego prawa, a dokładniej ustawy o ochronie przyrody, usunięcie więcej niż 50 proc. korony jest równoznaczne ze zniszczeniem drzewa – napisali do naszej redakcji przedstawiciele inicjatywy. - Okazało się, że urząd już nawet przeprowadził postępowanie w tej sprawie i ukarał właściciela posesji za zniszczenie drzewa – czytamy.

Pracownikom ratusza mężczyzna miał tłumaczyć, że wynajął firmą, aby przycięła koronę drzewa, bo stwarzało ono zagrożenie dla otoczenia. Podczas jednej z nawałnic tego lata silny wiatr połamał część gałęzi.

- Sprawą zajęliśmy się na podstawie otrzymanej interwencji. Postępowanie toczyło się kilka miesięcy. Niedawno je zakończyliśmy. To, co mogliśmy zrobić w tym temacie, zrobiliśmy. Jeżeli drzewo faktycznie stwarzało zagrożenie dla otoczenia, właściciel posesji mógł wystąpić do nas z wnioskiem o jego usunięcie. Jeżeli potwierdzilibyśmy zagrożenie, z pewnością otrzymałby pozytywną decyzję z naszej strony. Byłoby prościej i taniej. W tej sytuacji musieliśmy nałożyć na niego karę administracyjną. Jej wielkości nie była naszym wymysłem. Taka kwota wynika z ustawy o ochronie przyrody – tłumaczy burmistrz Wiesław Muszyński.

Przedstawiciele Inicjatywy Między Drzewami także na Facebooku zamieścili informację o finale tej niezbyt fachowej przycinki drzewa. Niemal natychmiast rozgorzała dyskusja pomiędzy obrońcami zieleni a tymi, którzy wstawili się za właścicielem posesji. Ci pierwsi twierdzili, że kara powinna być wyższa albo że należało ukarać firmę, która dokonała przycinki. Drudzy z kolei dziwili się, że bardziej chroni się drzewa niż ludzkie życie. Pytali, czy gdyby któremuś z obrońców zieleni idącemu z dziećmi chodnikiem spadały na głowę te łamiące się gałęzie, to też by tak walczył o ochronę drzew? Albo gdyby przy każdej większej wichurze musieli zastanawiać się, czy drzewo nie upadnie na ich dom? Uważają, że taka radość z ukarania człowieka za to, że zadbał o bezpieczeństwo swoich bliskich i przy okazji innych osób, które każdego dnia idą chodnikiem obok tej posesji, nie jest normalna.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
News will be here
Reklama