Jak Zielone Fermy zmieniły Kodeń? Wójt: życie toczy się normalnie
Wokół planowanej budowy Zielonych Ferm w gminach Stary Brus i Wyryki narasta dziś wiele emocji i obaw – dokładnie tak samo, jak dwa lata temu w gminie Kodeń, gdzie ta sama inwestycja wywołała pytania o wpływ na środowisko, zapachy, wodę i jakość życia mieszkańców. Dziś, po ponad roku funkcjonowania ferm w Kodniu, gmina stała się realnym przykładem tego, jak takie przedsięwzięcie wpływa na życie mieszkańców i otoczenie. W poniższym wywiadzie Wójt Kodnia, Jerzy Troć, opowiada, jak przebiegała inwestycja, jakie obawy zgłaszali mieszkańcy oraz jak wygląda codzienne życie gminy po uruchomieniu Zielonych Ferm.
Jak mieszkańcy gminy Kodeń zareagowali na plany budowy Zielonych Ferm? Jakie obawy pojawiały się najczęściej i jak ocenia Pan ten czas z perspektywy dzisiejszych doświadczeń?
Pierwsze reakcje mieszkańców naszej gminy były bardzo zróżnicowane - od obojętności, przez obawy, aż po agresję skierowaną przeciwko samej inwestycji, firmie Wipasz oraz władzom gminy Kodeń. Najbardziej aktywna była właśnie ta ostatnia grupa, której agresja była dodatkowo podsycana przez lokalnych działaczy mających wygórowane ambicje polityczne. Trzeba pamiętać, że był to okres poprzedzający dwie kampanie wyborcze - parlamentarną i samorządową - co w oczywisty sposób wpływało na temperaturę sporu.
Tworząc nieprawdziwe informacje, straszono mieszkańców gminy mrocznymi wizjami degradacji środowiska: wszechogarniającego smrodu, zanieczyszczenia wody antybiotykami, braku wody, a nawet zdewastowanych i nieprzejezdnych dróg. Pojawiały się też próby zastraszania władz gminy, włącznie z oskarżeniami o łapówki. Wszystkie te działania nie miały oparcia w przepisach, a jedynie w swoistym „chciejstwie”: ja tak chcę, tak musi być. Najlepszym przykładem była próba przeprowadzenia referendum w sprawie budowy fermy w Kopytowie. Sądy administracyjne oddaliły pozew przeciwko gminie za odmowę organizacji referendum, potwierdzając, że zarzuty nie miały podstaw.
Patrząc na tamten czas z dzisiejszej perspektywy, można jasno stwierdzić, że te działania były podyktowane ambicjami osób zarówno z gminy, jak i spoza niej, które za wszelką cenę chciały zaistnieć w krajowej polityce. Mogę też domyślać się, że w walce z Wipaszem swoje interesy mogły mieć, lub nadal mają, inne firmy z branży - i niekoniecznie były to firmy polskie.
Po ponad roku działania ferm - czy pojawiły się jakiekolwiek skargi na zapachy lub inne uciążliwości? Czy rozmowy z mieszkańcami potwierdzają, czy obawy o „zasmrodzenie gminy” były uzasadnione?
Mamy tu do czynienia z sytuacją, która bardzo jasno obnaża motywy działań dawnych protestujących oraz rzeczywisty ciężar ich argumentów przeciwko inwestycjom. Po ponad roku funkcjonowania ferm nie wpłynęła ani jedna skarga do jakiejkolwiek instytucji – ani do Wód Polskich, ani do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, Sanepidu, Urzędu Marszałkowskiego, ani nawet do samego Urzędu Gminy. Nikt nie zgłosił żadnych uciążliwości wynikających z działalności ferm drobiu, które są własnością firmy Wipasz.

Wraz z rozwojem działalności firmy obawy mieszkańców zaczęły naturalnie się rozwiewać. Największe emocje wzbudzała groźba pojawienia się odoru, który miał rzekomo uprzykrzać życie całej okolicy. Dziś możemy powiedzieć jednoznacznie: tego odoru po prostu nie ma.
Wielu mieszkańców obawiało się, że Zielone Fermy wpłyną na dostępność lub jakość wody. Jak wygląda to dziś w Kodniu? Czy po uruchomieniu ferm pojawiły się zgłoszenia dotyczące studni, ujęć wody lub sygnały o pogorszeniu jej jakości?
Dotychczas nie odnotowaliśmy sygnałów dotyczących zarówno braku wody, spadku jej jakości czy zatruci lub zanieczyszczenia.
Przed rozpoczęciem inwestycji mieszkańcy obawiali się niewłaściwej utylizacji odchodów i ewentualnych zanieczyszczeń. Jak wygląda to w praktyce? Czy w ciągu ponad roku działania ferm pojawiły się jakiekolwiek problemy środowiskowe albo interwencje służb dotyczące działalności Zielonych Ferm?
Od momentu uruchomienia produkcji mieliśmy jedną sytuację związaną z niewłaściwym sposobem utylizacji ścieków pozostałych po czyszczeniu hal produkcyjnych. Jedna z firm, która miała te ścieki odbierać i utylizować, uprościła sobie pracę i wylała je w miejscu niedozwolonym. Gdy tylko otrzymaliśmy informację o tym zdarzeniu, natychmiast powiadomiliśmy Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska, który podjął działania prawne. Firma, która złamała przepisy, została ukarana grzywną.
Jeśli natomiast chodzi o odchody (pomiot), to jest to produkt chętnie kupowany przez lokalnych rolników, ponieważ służy do nawożenia ziemi i jest bezpieczny dla środowiska. Wszystkie nadwyżki tego surowca firma Wipasz przekazuje do biogazowni.
Jak po uruchomieniu Zielonych Ferm wygląda kwestia transportu związanego z ich działalnością? Czy zwiększony ruch ciężarówek, prace drogowe lub kwestie bezpieczeństwa były odczuwalne dla mieszkańców albo zgłaszane do gminy?
Największy ruch dużych ciężarówek miał miejsce w czasie budowy obiektów na fermach. Obecnie, mimo że takie samochody nadal kursują do ferm i z ferm, nie stanowi to dla mieszkańców żadnych utrudnień, wbrew katastroficznym wizjom przeciwników budowy sprzed trzech lat. Firma Wipasz robi to umiejętnie – większość ciężarówek porusza się w porze wieczorowo-nocnej i z zachowaniem obowiązujących prędkości. Muszę przy tym wspomnieć, że Wipasz wspiera finansowo remonty dróg powiatowych i gminnych. Firma buduje również własne drogi dojazdowe do obiektów oraz wyremontowała za 300 tys. zł odcinek drogi powiatowej w Kątach, z którego korzystają także mieszkańcy.
Ile miejsc pracy stworzyły Zielone Fermy i ilu pracowników pochodzi z gminy lub okolic? Czy obawy, że zatrudniani będą głównie cudzoziemcy, znalazły potwierdzenie?
Obie fermy w Kątach i Kopytowie zatrudniają około 60 pracowników z terenu gminy Kodeń. Zatrudnienie znaleźli tam również mieszkańcy sąsiednich gmin. Wbrew krążącym pogłoskom, według moich informacji, nie pracują tam żadni obcokrajowcy. Wśród obecnych pracowników są nawet osoby, które wcześniej sprzeciwiały się budowie ferm. Pracownicy zatrudnieni są na umowy o pracę i mają zapewnione liczne dodatki socjalne.
Jak zmieniły się nastroje mieszkańców po uruchomieniu Zielonych Ferm? Czy inwestycja wpłynęła na ich codzienne życie tak negatywnie, jak wcześniej się obawiano?
Po kilku latach funkcjonowania ferm w gminie Kodeń wyraźnie zmniejszyła się grupa osób obawiających się obecności tych obiektów na naszym terenie. Bardzo istotnie spadła także liczba przeciwników inwestycji i firmy Wipasz - z kilkudziesięciu do zaledwie kilku osób. Dziś mieszkańcy postrzegają Zielone Fermy jako dobrego sąsiada. Nie potwierdziły się powtarzane kiedyś obawy dotyczące negatywnego wpływu na powietrze, zanieczyszczenia ziemi i wody czy rzekomego niszczenia dróg. Firma Wipasz wspiera finansowo i materialnie seniorów, szkołę, lokalne instytucje kultury, a w miarę możliwości pomaga także osobom fizycznym znajdującym się w trudnej sytuacji.
Czy w związku z działalnością Zielonych Ferm do gminy trafiały jakiekolwiek skargi lub były prowadzone postępowania dotyczące ich funkcjonowania? Jeśli nie - jak Pana zdaniem należy to interpretować?
W całym okresie działalności firmy Wipasz na terenie gminy Kodeń Urząd Gminy nie odnotował żadnych skarg dotyczących funkcjonowania ferm. Nie otrzymaliśmy także żadnych sygnałów o takich skargach z instytucji zewnętrznych.
Patrząc na doświadczenia Kodnia, jakie wnioski przekazałby Pan mieszkańcom gmin, w których planowana jest budowa Zielonych Ferm?
Nie warto wierzyć fałszywym prorokom, bo ich przepowiednie są często kłamliwe albo po prostu wymyślone. Żeby mieć własne zdanie o fermach, trzeba je zobaczyć, obejść i dosłownie powąchać. Dopiero wtedy można się przekonać, jakie one są naprawdę. Nie można opierać się wyłącznie na opinii przeciwników inwestycji, którzy - jak można przypuszczać - sami tych ferm nie widzieli i w dodatku wręcz alergicznie „zakazują” innym ich odwiedzania.
W Zielonych Fermach stosowane są nowoczesne technologie, które chronią środowisko przed zanieczyszczeniem powietrza, wody i ziemi. Zgodnie z przepisami obiekty są lokowane w odpowiedniej odległości od zabudowań mieszkalnych, tak aby nie były uciążliwe dla mieszkańców.
Historia Kodnia pokazuje, że wiele obaw pojawiających się wokół budowy Zielonych Ferm z czasem po prostu znika, ustępując miejsca faktom: braku uciążliwości dla mieszkańców, braku negatywnego wpływu na środowisko, stabilnym miejscom pracy oraz współpracy firmy z lokalną społecznością. Jeśli Zielone Fermy powstaną w powiecie włodawskim, wszystko wskazuje na to, że ich finał może wyglądać podobnie jak w gminie Kodeń - spokojnie, przewidywalnie i z korzyścią dla mieszkańców.




![Piernikowy świat Magdaleny i Iwony. Tak powstają pachnące cuda! [GALERIA ZDJĘĆ]](https://static2.supertydzien.pl/data/articles/xga-4x3-piernikowy-swiat-magdaleny-i-iwony-galeria-zdjec-1766146856.png)



![Chełm. W ubiegłym tygodniu odeszli od nas... [21-12-2025] W ubiegłym tygodniu odeszli do wieczności. Ostatnie pożegnanie naszych bliskich. Nekrologi z Chełma i powiatu chełmskiego.](https://static2.supertydzien.pl/data/articles/sm-4x3-chelm-w-ubieglym-tygodniu-odeszli-od-nas-14-12-2025-1766269962.jpg)
![Tragedia w Orchówku. Pobity mężczyzna zmarł w szpitalu [ZDJĘCIA, FILM] Tragedia w Orchówku. Pobity mężczyzna zmarł w szpitalu [ZDJĘCIA, FILM]](https://static2.supertydzien.pl/data/articles/sm-4x3-tragedia-w-orchowku-pobity-mezczyzna-zmarl-w-szpitalu-1766410740.jpg)







Napisz komentarz
Komentarze