Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama baner reklamowy
Wspomnienie wielkiej artystki

Ida Haendel – artystka świata, Polka z wyboru, chełmianka z serca

Choć od jej narodzin minęły dziesięciolecia, a od śmierci kilka lat, pamięć o Idzie Haendel wciąż pozostaje żywa – szczególnie w Chełmie, mieście, z którego pochodziła jedna z najwybitniejszych skrzypaczek XX wieku. O tej niezwykłej artystce, jej tożsamości, poczuciu humoru i głębokiej więzi z Polską opowiadała na antenie Radia Bon Ton Krystyna Jezior – reżyserka filmu dokumentalnego „Ida Haendel. Wiem skąd jestem”.
Ida Haendel – artystka świata, Polka z wyboru, chełmianka z serca

Źródło: wikipedia.org

Rozmowa nie była przypadkowa. 15 grudnia to data urodzin Idy Haendel – artystki o światowej renomie, która mimo międzynarodowej kariery nigdy nie zapomniała, skąd pochodzi. 

Ida zawsze powtarzała, że jest z Chełma. I nigdy się tego nie wstydziła – podkreśla reżyserka. 

Miłość wzajemna – Chełm i Ida 

Krystyna Jezior poznała Idę Handel w 2010 roku, już po realizacji filmu o Wandzie Wiłkomirskiej. Jak wspomina, od pierwszego spotkania narodziła się między nimi wyjątkowa więź oparta na zaufaniu, wspólnym języku i rozmowach o Polsce. 

Kiedy usłyszała, że rozmawiam z nią po polsku, zgodziła się natychmiast. Wsiadłam w samolot i pojechaliśmy kręcić film – opowiada. 

Ida Haendel, choć przez większość życia mieszkała poza Polską, zachowała perfekcyjną polszczyznę i ogromny szacunek do języka. Podczas nagrań wielokrotnie przerywała rozmowy, dzwoniąc do siostry do Kanady, by upewnić się, że używa właściwego słowa. 

Jej zasób słów był dla mnie zawstydzający. Dbała o każde zdanie – przyznaje reżyserka. 

Film jako rozmowa i terapia 

Prace nad dokumentem trwały latami. Powstało ponad 50 godzin nagrań, do których Krystyna Jezior wielokrotnie wracała. Choć kilkakrotnie zamierzała zakończyć realizację, zawsze widziała w oczach Idy smutek. 

To była dla niej forma psychoterapii. Mogła mówić po polsku, wracać do wspomnień, które nie sprawiały bólu, tylko dodawały jej energii – mówi. 

Ostateczny kształt filmu był wynikiem trudnych wyborów montażowych. Reżyserka skupiła się nie na karierze artystycznej, lecz na człowieku. 

Nie interesowało mnie, gdzie grała i z kim. Interesowało mnie, co myślała i kim była – tłumaczy. Jak zaznaczała, informacje o koncertach i nagrodach można znaleźć w Internecie, ale osobowość i wspomnienia artysty są bezcenne. 

Ostatnie spotkanie 

Jednym z najbardziej wzruszających tematów, poruszonych na antenie Radia Bon Ton jest opowieść o ostatnim spotkaniu z Idą Haendel, krótko przed pandemią. Reżyserka poleciała do Miami, gdzie artystka przebywała w szpitalu w ciężkim stanie. 

Kiedy puściłam jej fragment filmu, rozpoznała siebie i powiedziała: „O, ale byłam piękna” – wspomina. 

Następnego dnia ich rozmowa była już spokojniejsza, pełna wzajemnego zrozumienia. 

Wiedziałam, że to ostatni raz. Trzymała mnie za rękę i prosiła: „Wróć” – relacjonuje Jezior. 

Ikona, o której nie wolno zapomnieć 

W rozmowie wybrzmiał także żal, że postać Idy Haendel wciąż pozostaje zbyt mało znana w Polsce. 

Czasem nawet muzycy nie wiedzą, kim była Ida Haendel. A ona zawsze mówiła, że jest Polką – podkreśla reżyserka. 

Jednocześnie z uznaniem mówi o Chełmie, który pamięta o swojej wybitnej artystce – m.in. poprzez szkołę noszącą jej imię oraz Festiwal Kultury Żydowskiej. Padła też propozycja stworzenia cyklicznego festiwalu imienia Idy Haendel, który mógłby przyciągać do miasta najwybitniejszych muzyków świata. 

Dla nich Ida była ikoną. Nigdy nie słyszałam odmowy, gdy prosiłam o rozmowę o niej – dodaje Krystyna Jezior. 

Czytaj także:

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklamabaner reklamowy
Reklamaprzystań
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama