Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama

Podarował życie nieznajomej nastolatce

Jarosław Wójcicki, dyrektor Zespołu Szkół Energetycznych i Transportowych w Chełmie podarował swój szpik nastolatce z Anglii. - Może zabrzmi to nieskromnie, ale jestem z siebie dumny. Teraz trzymam tylko kciuki za moją genetyczną bliźniaczkę i mam nadzieję, że wszystko będzie w porządku - mówi.
Podarował życie nieznajomej nastolatce

- Moja przygoda z fundacją DKMS rozpoczęła się w 2016 roku w mojej szkole. Wspólnie z nauczycielami zorganizowaliśmy pierwszą akcję rejestracji do fundacji. Oczywiście byłem świadom, o co chodzi i jako dyrektor chciałem dać przykład młodzieży. Zarejestrowałem się jako jeden z pierwszych - wspomina Wójcicki. - Szczerze mówiąc, nie spodziewałem się, że ta moja rejestracja, w stosunkowo krótkim czasie, przełoży się na coś większego.

 W marcu tego roku pan Jarosław otrzymał telefon od przedstawiciela fundacji. Dowiedział się, że może być dawcą dla bliźniaka genetycznego potrzebującego pomocy.

- Przyznam, że na początku trochę nie dowierzałem, że ktoś z fundacji sobie o mnie przypomniał. Nawet myślałem przez chwilę, że to jakiś żart - opowiada nasz rozmówca. - Zapytano mnie, czy decyduję się dalej pomagać. Odpowiedziałem, że przecież zarejestrowałem się po to, aby pomóc. Potwierdziłem chęć dalszej współpracy.

W szczegółach wyjaśniono przyszłemu dawcy całą procedurę badań wstępnych i bezpośredniego oddania szpiku. Zgodził się na metodę pobrania komórek macierzystych z krwi obwodowej.

- Badania wstępne i przygotowania mojego organizmu do pobrania trwały do października. Oddałem krew w jednej z przychodni w Chełmie, później jeszcze kilkakrotnie wykonałem komplet badań. Okazało się, że wszystko jest OK, więc kwalifikuję się do dalszej współpracy - opowiada Wojcicki. - Zapytałem wtedy, czy mogę wiedzieć, kim jest mój genetyczny bliźniak. Okazało się, że fundacja nie ujawnia takich danych. Poinformowano mnie, że po przeszczepie dowiem się tylko, jakiej płci jest mój biorca, ile ma lat i z jakiego kraju pochodzi.

Przez cztery dni przed pobraniem krwi pan Jarosław robił sobie zastrzyki w brzuch z lekiem, który miał pobudzić jego szpik do zwiększonej produkcji niezbędnych komórek. Przez ten czas nie najlepiej się czuł fizycznie, ale jak podkreśla, wiedział, że robi coś dobrego, ważniejsze jest życie drugiej osoby, niż jego chwilowe słabości.

Samo pobranie szpiku przebiegło bardzo sprawnie, trwało tylko dwie godziny.

- To nic strasznego. Bardziej chyba bałem się tych zastrzyków, które miałem sobie wcześniej aplikować. Miałem do obydwu rąk podłączone igły i krew krążyła poprzez odpowiednią aparaturę przez dwie godziny. W ciągu tego czasu przepompowana została dwukrotnie w całości - opowiada nasz rozmówca. - Cały czas zerkałem na zegarek, kiedy te dwie godziny miną. Towarzyszyła mi żona i przemiły personel medyczny, więc szybko zleciało.

Po oddaniu szpiku, gdy wrócił do hotelu, zadzwoniła do niego pracownica fundacji i poinformowała, że bliźniakiem genetycznym, któremu pan Jarosław uratował życie, jest nastolatka z Anglii.

- Zachęcam wszystkich do pomocy drugiemu człowiekowi. Każdy z nas ma w sobie moc ratowania życia. Naprawdę warto pomagać - podkreśla dyrektor Wójcicki.

W tym roku akcja pod hasłem "Komórkomania" organizowana jest w Zespole Szkół Elektrycznych i Transportowych już po raz trzeci. Rejestracja będzie się odbywać 22 października w godzinach 8 – 12. Dyrektor szkoły już opowiedział swoim uczniom o tym, co go spotkało. Ma nadzieję, że jego historia pozytywnie wpłynie na młodzież i tłumnie ruszy do rejestracji. 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

MD 29.10.2018 17:21
Jestem pełna uznania i szacunku.

Edek 26.10.2018 18:34
Na początku bieżącego roku dziewiętnastolatka z Chełma również została dawcą komórek macierzystych ♥️

Reklama
PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklamabaner reklamowy
Reklamaprzystań
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama