Choć Ola nie pochodzi z Chełma, związała się z tym miastem dzięki swojemu mężowi – rodowitemu chełmianinowi. Początkowo sceptyczna, z czasem coraz bardziej zakochiwała się w lokalnym krajobrazie, spokoju i naturalnym rytmie życia.
– Na początku powtarzałam mężowi: nigdy się tu nie przeprowadzimy. Nigdy. Ale coś się zmieniło. Chełm dał mi przestrzeń i czas, jakby bonusowe godziny życia – mówi artystka.
Po sześciu latach regularnych wizyt i doświadczeniach pandemicznych w warszawskim mieszkaniu na czwartym piętrze, Ola podjęła decyzję o przeprowadzce.
– Zrobiłam listę plusów i minusów. Wyszło, że plusów jest dużo więcej... i to znacznie – śmieje się.
I choć tęskniła za rodziną i znajomymi z Warszawy, przekonała się, że relacje zyskały nową jakość – są bardziej świadome, intensywniejsze, bardziej owocne.
Jej twórcza droga nie była oczywista. Nie ukończyła akademii sztuk pięknych, nie studiowała malarstwa. Jak sama mówi, jest samoukiem – ucząc się metodą prób i błędów, z pasji i potrzeby serca. Artystyczne zacięcie płynie w jej żyłach – rodzice są architektami, w rodzinie byli też malarze. Twórczość Oli eksplodowała podczas pandemii – zamknięcie i izolacja zamieniły się w inspirację, a balkon stał się jej pierwszym atelier.
Dziś jej obrazy przedstawiają głównie przyrodę – rzeki, ptaki, konie. Czerpie z pamięci, nie z fotografii.
- Nie chcę kopiować rzeczywistości. Chcę oddać emocje. Moje obrazy są intuicyjne, często abstrakcyjne, ale zakorzenione w przyrodzie, którą odkrywam tutaj, w Chełmie i na Lubelszczyźnie – tłumaczy.

Pomysł na galerię zrodził się spontanicznie. To mąż zauważył pusty kiosk na placu.
- Byłam w szoku, że on stoi pusty. Jak tylko to usłyszałam, pomyślałam – to idealne miejsce na małą galerię – opowiada z entuzjazmem.
Od półtora miesiąca intensywnie pracuje nad przekształceniem go w artystyczną przestrzeń.
- Kiedy wchodzę do środka, mam wrażenie, że przenoszę się do innego świata. Jeszcze nie ma wszystkich obrazów, ale już czuję, że to będzie mój azyl.
Otwarcie zapowiada się niebanalnie – nie tylko będzie można zobaczyć obrazy, ale też samemu stworzyć małe dzieło.
- Chciałam, żeby to było coś więcej niż wystawa. Kupiłam małe podobrazia, każdy odwiedzający będzie mógł usiąść, złapać za pędzel i stworzyć coś własnego. Chcę zarazić ludzi tą radością tworzenia.
Kiosk-Galeria ma być nie tylko przestrzenią wystawienniczą. Ola chce zapraszać mieszkańców do wspólnego malowania – organizować otwarte warsztaty i zajęcia zarówno dla dzieci, jak i dorosłych. Dzięki temu miejsce to ma stać się małym centrum spotkań i działań twórczych – bez presji, bez ocen, za to z uwagą i serdecznością. W świecie, który stale przyspiesza, to miejsce ma oferować coś, co dziś jest niemal luksusem – czas i spokój.
Chełm – choć nie jest metropolią – powoli staje się przestrzenią dla takich właśnie inicjatyw. Galeria w kiosku to dowód na to, że kultura i sztuka mogą powstawać wszędzie, jeśli tylko ktoś ma odwagę i serce, by je tam zaszczepić.
Artystka, choć woli dziką naturę, nie zamyka się na przyszłość i nie wyklucza, że kiedyś sportretuje Górkę Chełmską czy białego niedźwiedzia, a może samego ducha Bielucha?
.jpeg)
Otwarcie mini galerii Oli Krawczuk vel Walczuk odbędzie się już w najbliższą sobotę (12 kwietnia). Kto wie – może ten mały kiosk stanie się jednym z z jasnych punktów na artystycznej mapie Chełma?
Czytaj także:








![Chełm. W ubiegłym tygodniu odeszli od nas... [30-11-2025] W ubiegłym tygodniu odeszli do wieczności. Ostatnie pożegnanie naszych bliskich. Nekrologi z Chełma i powiatu chełmskiego.](https://static2.supertydzien.pl/data/articles/sm-4x3-chelm-w-ubieglym-tygodniu-odeszli-od-nas-23-11-2025-1764493411.jpg)








Napisz komentarz
Komentarze