Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama baner reklamowy
Reklama Reklama MAREX

Gm. Sawin. Zamiast rozjaśniać, zaciemniają. Co z torem w Łukówku?

„Ciemność widzę, ciemność!”. Ten słynny cytat wydaje się doskonale obrazować sytuację, jaka zrodziła się wokół projektu utworzenia toru motocrossowego w Łukówku. Czy taka ocena jest uprawniona? Póki nie zostaną rozwiane pewne zasadnicze wątpliwości, sygnalizowane przez mieszkańców sołectwa i radnych, to wydaje się, że niestety tak.
Gm. Sawin. Zamiast rozjaśniać, zaciemniają. Co z torem w Łukówku?
zdjęcie ilusracyjne

Źródło: Freepik

Dlaczego? Ponieważ niedawne protesty właścicieli nieruchomości położonych w tej miejscowości nie skłoniły urzędników do głębszej refleksji i podjęcia próby udowodnienia, że cały proces związany z realizacją przedsięwzięcia jest całkowicie transparentny. Ostatnie obrady rady gminy pokazały, że wątpliwości wokół Łukówka zamiast ubywać, przybywa, a nowe pytania dotyczą kwestii podstawowych, jak chociażby konkretne dane spółki, która zamierza wydzierżawić działkę i utworzyć tor. Na tym jednak nie koniec. Warto zapytać również o to, czy gmina zamierza doprowadzić do tego terenu jakiekolwiek media, a jeśli tak, to czy zostały zabezpieczone na ten cel jakiekolwiek środki. Ale od początku. 

Jest skarga na działanie władz gminy

Podczas ostatnich obrad przewodnicząca rady gminy Iwona Wołoszkiewicz przytoczyła treść skargi na działania władz gminy, jaka trafiła do chełmskiej delegatury Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska. Zgodnie z właściwością została przekazana do rady gminy i jej procedowaniem zajmuje się obecnie właściwa komisja, tj. komisja skarg, wniosków i petycji. 

Co zauważa twórca dokumentu? Przede wszystkim podkreśla fakt, że właściciele gruntów i nieruchomości, położonych w pobliżu wyrobiska, będą narażeni na uporczywy, trudny do zniesienia hałas. Wiadomym jest, co podkreśla w swoim piśmie twórca skargi, że motocykle typu cross jeżdżą najczęściej bez tłumików i odpowiednich homologacji, ponieważ ich właściciele wychodzą z założenia, że poruszają się najczęściej po terenach niezabudowanych i niezamieszkanych, w związku z czym czują się zwolnieni z przestrzegania niektórych, ogólnie obowiązujących przepisów. Na tym jednak lista argumentów „przeciw” się nie kończy. Co jeszcze niepokoi twórcę skargi?

- „Nie mogę zupełnie zrozumieć działań władz gminy, ponieważ tereny przeznaczone pod tor mają wartość historyczną i przyrodniczą. Jedna z dwóch działek przeznaczonych na inwestycję była przez wiele lat uprawiana przez lokalnego rolnika i obecnie ta dzierżawa została wypowiedziana” – przytaczała treść dokumentu przewodnicząca Wołoszkiewicz

W dokumencie zawarto i tę uwagę, że na działkach w Łukówku występują cenne piaskowce, piaski białe oraz żwiry, które najprawdopodobniej, jak twierdzi twórca skargi, zostaną wydobyte i sprzedane jako zwykły piach. Twórca dokumentów zauważa również, że jest to również miejsce, gdzie bytują populacje saren i łosi, które zamieszkują okoliczne lasy. 

- „Jest to również teren częściowo zalesiony. Są tam drzewa, które liczą ponad 20 cm średnicy, dęby oraz sosny, które najprawdopodobniej zostaną wycięte. Pan Wójt i jego Zastępca twierdzą natomiast, że na tych terenach rosną tylko krzaki” – czytamy w dokumencie, który trafił na biurko przewodniczącej rady.

Warto przytoczyć i ten, jak się wydaje, ważny argument, że teren, na którym planowana jest budowa toru, położony jest na wzniesieniu, więc, jak twierdzi twórca skargi, hałas generowany przez pojazdy będzie słyszalny w promieniu kilkudziesięciu kilometrów. 

A władze nie widzą problemu

Zastępca wójta Andrzej Czerwiński zaprzeczył stanowczo stwierdzeniu, że gmina podjęła w sprawie toru jakiekolwiek, wiążące decyzje. Zauważył, że podczas zebrania sołeckiego w Łukówku nikt nie sprzeciwiał się pomysłowi utworzenia toru. Mało tego – mieszkańcy, zdaniem Czerwińskiego, mieli na ten pomysł przystać, ponieważ zauważyli, że motocykliści i tak korzystają z okolicznych, polnych dróg i leśnych duktów. 

- Pomogliśmy panom, którzy zgłosili pomysł utworzenia toru, w uprzątnięciu tego pięknego terenu. Okazało się, że śmieci nazbierało się tyle, że wywoziliśmy je przez trzy dni – wyjaśniał radnym wicewójt Andrzej Czerwiński.

Na sesję rady gminy zaproszeni zostali przedstawiciele podmiotu, który zamierza zająć się organizacją zaplecza logistycznego toru. Radni, którzy przysłuchiwali się ich wyjaśnieniom, spodziewali się zapewne tego, że zostaną obszernie poinformowani o wszystkich szczegółach inwestycji, ale szybko okazało się, że zaistniał problem ze zreferowaniem nawet kilku, podstawowych informacji. 

- Wspólnie z moim wspólnikiem prowadzimy działalność gospodarczą polegającą na świadczeniu usług elektrycznych i transportowych. Zapewniamy, że do użytkowania toru nie zostaną dopuszczone motocykle niesprawne i bez odpowiednich homologacji. Mieliśmy taki pomysł, aby utworzyć w tym miejscu nie tylko tor, ale i miejsce do uprawiania paintballa czy łucznictwa. Wykop co prawda położony jest na górze, ale sięga blisko 10 m, więc tor byłby położony w dole, więc sądzimy, że hałas nie będzie uciążliwy – mówił o planach związanych z torem Radosław Białasz, przedstawiciel spółki Iwotrans.

Stwierdził również, że pokłady materiałów, jakie można wydobywać w Łukówku, są już praktycznie wyczerpane, więc zarzut związany z tym, że ktoś będzie czerpał z tego miejsca dodatkowe korzyści należałoby uznać za bezzasadny. 

- Część piachu wykorzystamy z pewnością na budowę potrzebnych budynków, ale nie cały. Trochę trzeba będzie tam również przywieźć, ponieważ w wyrobisku są też piachy bardzo słabej jakości – referował dalej Białasz. I dodał: - Ze sprzedaży części materiału pozyskamy również fundusze potrzebne np. na wybudowanie ogrodzenia. 

W ogóle czy w szczególe?

Pewne wątpliwości zrodziły się również w odniesieniu do umowy, jaka regulować miała wzajemne stosunki gminy i przedsiębiorstwa. Nie było do końca jasne, czy dostępna jest już ostateczna wersja dokumentu, czy też szkic bez konkretnych kwot. 

- Mamy przygotowany szkic, ale nie zawiera jeszcze konkretnych kwot – wyjaśnił wicewójt Czerwiński.

Przewodnicząca rady zapytała również o to, czy jest to pierwsza tego typu inwestycja realizowana przez spółkę, czy też mają już w swoim dorobku jakieś osiągnięcia. Białasz wyjaśnił, że spółka nie realizowała jeszcze tego typu projektu, ale ponieważ on i jego wspólnik są zapalonymi motocyklistami, to chcieli podjąć się tego typu wyzwania. 

Radny Zbigniew Krzanowski zauważył, że dół, w którym miałaby powstać zasadnicza część obiektu, ma powierzchnię maksymalnie 15 a, a spółka chce wydzierżawić w sumie ponad 6 ha ziemi. Białasz wyjaśnił, że sam tor zajmie w sumie ok. 1 ha powierzchni trenu. 

Radny Ryszard Skimina mówił z kolei, że zanim rada gminy podejmie ostateczne decyzje, chciałaby wiedzieć o konkretnych zapisach umowy, a tymczasem wiadomo na ich temat niewiele. Niewiele wiadomo również o skali korzyści, jakie gmina miałaby odnieść z tytułu funkcjonowania obiektu. 

Zauważono również, że mieszkańcy Łukówka nie zostali poinformowani o dokładnym przebiegu spotkania, w którym wzięli udział, bowiem pierwotnie mieli się spotkać tylko po to, aby zagłosować na sołtysa. Ostatecznie wzięli udział w spotkaniu, podczas którego zaprezentowano im koncepcję toru i postawiono przed koniecznością oceny pomysłu. 

- Uważam, że cały proces związany z realizacją projektu powinien zostać przeprowadzony rzetelnie. O planach powinni zostać powiadomieni wszyscy mieszkańcy sołectw. My także musimy dokładnie wiedzieć, jak panowie to wszystko „widzicie”, jak chcecie to planować – zauważyła z kolei radna Halina Wołoszkiewicz.

Radca prawny gminy mecenas Piotr Mroczkowski potwierdził, że sam dokument umowy gotowy jest od dawna, ale nie został jeszcze wypełniony najistotniejszą treścią, czyli m.in. stawkami, jakie firma dzierżawiąca teren będzie odprowadzała do gminy z tytułu różnego rodzaju zobowiązań. Wyraził jednocześnie oczekiwanie, aby dokument został opracowany w szczegółach kolegialnie, najpierw na wspólnym posiedzeniu komisji. Mówił również o tym, że póki rada nie wyrazi zgody na wydzierżawienie terenu, czego jeszcze nie uczyniła, precyzowanie zapisów umowy mija się z celem. 

I w tym momencie można stwierdzić, że powróciliśmy do punktu wyjścia czy też inaczej – że cała historia zatoczyła koło. Przypomnijmy, że rada nie wyraziła zgody na wydzierżawienie terenu, bowiem pojawiły się głosy sprzeciwu, wyrażone przez mieszkańców Łukówka. Pojawiły się, ponieważ pomysł budowy obiektu został został im, ale i radnym, przedstawiony pospiesznie i bez szerszych wyjaśnień. Nie ma wyjaśnień, więc niejasne są przesłanki, dlaczego właściwie gmina miałaby podpisywać ze spółką umowę o współpracy. 

- Próbowaliśmy w gronie radnych weryfikować dane spółki, na które powoływał się pan Białasz, ale okazało się, że i wokół tego elementu jest sporo niejasności – komentowała już po obradach przewodnicząca rady gminy Iwona Wołoszkiewicz. 

Czytaj także:


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklamabaner reklamowy
Reklama
KOMENTARZE
Reklama
Reklama
Reklama