Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
News will be here
Reklama Reklama MAREX

Gm. Dubienka. Kontrowersyjna rozbudowa fermy, czyli prawda leży gdzieś pośrodku

Czyżby ocena działań firmy StoFarm, która zamierza postawić w Uchańce kolejne 13 kurników, nie jest tak jednoznaczna, jak by się mogło wydawać? Stanowiska radnych w tej sprawie są mocno spolaryzowane. Odzwierciedla to wynik głosowania nad uchwałą w sprawie rozpatrzenia petycji przeciwko rozbudowie fermy, jakie przeprowadzono podczas ostatniej sesji rady gminy.
Gm. Dubienka. Kontrowersyjna rozbudowa fermy, czyli prawda leży gdzieś pośrodku
zdjęcie ilustracyjne

Źródło: Freepik

Ocena petycji niejednoznaczna

Za przyjęciem tej uchwały głosowało sześciu radych. Trzy osoby były przeciwne zaakceptr owaniu dokumentu, a dwie wstrzymały się przed oddaniem swojego głosu i tym samym uchwała została odrzucona. Ale wynik głosowania, jak zapewnia o tym radny z terenu Uchańki Henryk Hryniuk, nie oznacza jeszcze złożenia broni. Warto przypomnieć, że to już druga petycja, przy pomocy której mieszkańcy tego rejonu gminy mówią władzom swoje stanowcze „nie”. Zamierzają zresztą dalej manifestować swoje niezadowolenie i mają nadzieję, że kolejna już decyzja władz gminy w sprawie wydania decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach dla przedsięwzięcia będzie jednak negatywna. 

- Nie jestem o tym do końca przekonany, ponieważ pani wójt Deniusz-Rosiak utrzymuje, że i tak zmierza do tego, aby jej decyzja była pozytywna. W tej chwili czekamy jeszcze na opinię dwóch z czterech ciał, które powinny wydać swoją opinię w sprawie, a więc Wody Polskie i Państwowa Inspekcja Sanitarna. Dysponujemy już opinią marszałka i Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, niemniej jednak oczekujemy na oficjalne zakończenie całej procedury, która przebiega zresztą już drugi raz – wyjaśnia Hryniuk. 

Wójt bazuje na prawie i dokumentach

Wójt Krystyna Deniusz-Rosiak uważa, że do tej pory, czyli na etapie powstawania pierwszych czterech kurników, przepisy prawa nie zostały złamane, a więc zarzuty mieszkańców miejscowości i części radnych wydają się nie mieć pokrycia w rzeczywistości. Jej zdaniem przedsiębiorstwo spełnia wszystkie wymagania, jakie określa pierwotna decyzja środowiskowa, a jego rozbudowa również nie powinna wzbudzać aż tak dużego społecznego oporu.

- Nie mogę obecnie zmienić planu zagospodarowania przestrzennego, ponieważ został ustalony już jakiś czas temu i pozwolił na wybudowanie pierwszych kurników. Przeciwnicy rozbudowy podnosili i ten argument, że komisja rewizyjna powinna sprawdzić przebieg procedury, jaka miała miejsce w przypadku pierwszych kurników, ale do tej pory nikt tego nie kwestionował, wszystko odbyło się zgodnie z prawem. Nie wiem zatem, dlaczego petycja przeciwko rozbudowie pojawiła się po raz kolejny – komentuje sprawę wójt Dubienki.

I dodaje, że jej zdaniem petycja nie neguje całkowicie sensu istnienia kurników, ale chodzi o dalszą rozbudowę przedsiębiorstwa i to właściwie na tym opiera się cały jej sens.

Już teraz mieszkańcy Uchańki narzekają na wszechobecny odór, który w okresie letnim staje się nie do zniesienia. Zauważają również inne niepokojące zjawiska. Zupełnie niedawno radni podejmowali uchwałę dotyczącą zakazu zrzutu nieczystości z fermy wprost do gminnej oczyszczalni ścieków. Argumentowano to tym, że instalacja działa w oparciu o życie biologiczne i jeśli będą do niej trafiały ścieki poprzemysłowe, to wkrótce zostanie ono zabite, a oczyszczalnia stanie się bezużyteczna. 

Nasza codzienność - smród i brud

- Przykro o tym mówić, ale nasze codzienne życie to życie w przykrych zapachach. I nie są one nieuciążliwe. To intensywny odór. W powietrzu krążą żrące pyły, które powodują pieczenie twarzy, oczu, przedostają się do gardła. W czasie czyszczenia kurników życie tutaj jest nie do wytrzymania. A szkoda, ponieważ przyroda w Uchańce jest jedyna w swoim rodzaju. Każdy, kto tutaj przyjeżdża, dostrzega jej walory. Ludzie zaczynają jednak rezygnować z pobytu u nas – właśnie ze względu na funkcjonowanie fermy – zauważa radny Hryniuk.

Mówi o tym, że w aktualnych planach związanych z rozbudową nie przewidziano żadnej instalacji oczyszczającej ścieki, a jedynie kilka potężnych zbiorników bezodpływowych. Oznacza to, że ten rodzaj szamba będzie musiał być przez kogoś opróżniany, a nie jest jeszcze pewne, gdzie ścieki ostatecznie trafią. 

A co z zyskami?

To zresztą nie jedyne „minusy”, jakie radni zauważają w odniesieniu do fermy. Pytają o realne korzyści wynikające z jej funkcjonowania, a te, zdaniem przeciwników, są dosyć „mizerne”. 

- Rocznie to tylko ok. 3000 zł podatku rolnego – zauważył na sesji radny Henryk Hryniuk. 

Nie tylko on miał nadzieję, że tak duże przedsiębiorstwo będzie przynosiło gminie znaczne środki z tytułu podatku dochodowego, a tymczasem jest inaczej. Wójt Deniusz-Rosiak uważa jednak, że spółka StoFarm to firma, która działa dla szeroko pojętego dobra lokalnej społeczności i dzięki niej sporo już udało się zdziałać. Ceni sobie współpracę z jej władzami. 

- Do tej pory nikt, kto zwrócił się do nich z prośbą o wsparcie finansowe, nie został pozostawiony sam sobie. Władze spółki wspierają wiele lokalnych inicjatyw, łożą na wydarzenia, jakie odbywają się na terenie naszej gminy, a na które nas, urząd gminy, nie zawsze byłoby stać. Poza tym mają w planach utworzenie fundacji, w której do rady programowej weszliby przedstawiciele samorządu i decydowali o przyznawaniu środków na rozmaite inicjatywy. Według wstępnym deklaracji do dyspozycji rady oddane byłoby ok. 80 tys. złotych rocznie. To znaczne środki – mówi wójt Dubienki. 

Poprzednia decyzja o środowiskowych uwarunkowaniach została wydana w sierpniu 2022 roku, ale złożono od niej odwołanie do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. Jak się jednak okazało, nie wszystkie argumenty strony składającej odwołanie, czyli mieszkańców Uchańki, organ uznał za celne. Co zatem stwierdzono?

Decyzja środowiskowa wadliwa, ale nie w całości

Przede wszystkim organ uważa, że decyzja nie zawiera informacji na temat tego, czy działalność zgodna jest z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego. Stwierdzono bowiem jedynie, że zakład znajdzie się w strefie specjalistycznej produkcji rolnej. Co do zarzutu na temat tego, że nie ustalono w sposób rzetelny stron postępowania, to SKO zarzut ten podziela, ale tylko częściowo. W toku postępowania stwierdzono bowiem, że o wszystkich czynnościach powinni zostać powiadomieni właściciele sześciu, a nie siedmiu nieruchomości, jakie znalazły się w strefie oddziaływania przedsięwzięcia. O prawo to ubiegał się wcześniej jeden z wnioskujących, ale uznano to za bezzasadne. 

Odpowiednie przepisy stanowią, że ogłoszenie w formule publicznej może nastąpić wtedy, kiedy liczba zainteresowanych stron przekracza 10. W pozostałych przypadkach strony powinny zostać powiadomione o sposobie ogłoszenia komunikatów na piśmie, czego nie uczyniono, dlatego też mieszkańcy Uchańki twierdzili, że pominięto ich w procesie konsultacyjnym. Niemniej jednak urząd gminy komunikował wszystkie ustalenia za pośrednictwem BIP. Organ nie podziela również i tego zarzutu, że wnioskujący (firma) został w całym procesie w jakikolwiek sposób uprzywilejowany (czego wyrazem miało być dostarczenie wnioskującemu decyzji w formie pisemnej). Największy zarzut, jaki zaciążył na dotychczasowym trybie ustalania decyzji środowiskowych to ten, że nie zapewniono odpowiedniego udziału w tym postępowaniu stronie społecznej.

Wnikliwej analizie i konsultacjom powinien być poddany szczególnie raport inwestorski oddziaływania na środowisko. Z drugiej jednak strony SKO stwierdza, że wszystkie informacje dotyczące postępowania były publikowane na stronie BIP urzędu we właściwy sposób, zatem wszyscy, którzy chcieli zapoznać się z aktualnym stanem sprawy, mogli do nich sięgnąć. Kolejnym zarzutem wnioskujących był fakt, że w całym postępowaniu nie uwzględniono postulatów zawartych w petycji mieszkańców, która trafiła do urzędu pomiędzy 29 czerwca a 28 lipca 2022 roku, a więc w okresie przeprowadzania całej procedury. W związku z tym pisma powinny być potraktowane jako głos strony społecznej. 

Skarżący odnosili się w końcu do sprawy raportu inwestorskiego, ponieważ twierdzili, że jest on sporządzony subiektywnie i nierzetelnie. SKO zarzut ten uchyliło, ponieważ stwierdziło, że opiera się na subiektywnych odczuciach skarżących. SKO nie zgodziło się również z tym stanowiskiem skarżących, że wójt powinien przeprowadzić postępowanie w zakresie oddziaływania na środowisko już istniejącej fermy, czyli czterech funkcjonujących kurników. Jak wskazuje na to kolegium, może to być ew. przedmiotem innego postępowania. Nie jest również prawdą, że w decyzji środowiskowej zostały wymienione inne wartości co do obsady kurników. Organ wykazuje, że tych rozbieżności nie ma i zarówno decyzja Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska, jak i późniejsza decyzja wójt są w tym zakresie ze sobą zbieżne. Poza tym strona skarżąca zarzuca, że nie wszystkie informacje, jakie zostały zawarte w opisie funkcjonowania fermy pokrywają się z rozwiązaniami zaproponowanymi w raporcie inwestorskim, ale chodzi głównie o niektóre rozwiązania techniczne, z których nie wszystkie mają istotny wpływ na funkcjonowanie przedsiębiorstwa.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
ReklamaReklama Apostoł
Reklama
Reklamabaner reklamowy
Reklama
KOMENTARZE
Reklama
News will be here
Reklama
Reklama
News will be here
Reklama