Ostatnia sesja rady powiatu chełmskiego nie zwiastowała żadnych "czarnych chmur". Pozornie, ponieważ uważny odbiorca proponowanego porządku obrad mógł dostrzec, że pojawił się w nim punkt 12, a w nim radni mieli zająć się sprawą skargi na działanie radnej powiatu w Chełmie. Ten enigmatyczny tytuł mówił cokolwiek tylko wtajemniczonym, ale spowodował natychmiastową reakcję radnego Jarosława Wójcickiego, który zaproponował jego zdjęcie z przyjętego uprzednio porządku.
- Rada powiatu chełmskiego nie jest organem upoważnionym do tego, by rozpatrywać tego typu skargi na członka rady, która jest organem kolegialnym – motywował swój wniosek formalny Wójcicki.
- Radny miał całkowitą rację. Skarżący może w takim wypadku wybrać jedynie drogę prawną – potwierdził po obradach wicestarosta powiatu chełmskiego Jerzy Kwiatkowski.
Już wydawało się, że sprawa skargi i jej treści pozostanie owiana tajemnicą, która mogła wszakże zostać rozwikłana jedynie przed kimś, kto chciałby oficjalnie wystąpić o upublicznienie jej treści. Wydawało się, ale nieoczekiwanie z pomocą przyszła sesja gminy Sawin, która odbywała się dwa dni po sesji powiatowej, czyli w środę, 24 sierpnia.
To właśnie na sesji gminnej wszyscy zgromadzeni radni mogli usłyszeć, że skargę składano na działania radnej powiatowej z terenu gminy Sawin, Agnieszki Dąbrowskiej, a autorem pisma był radny gminny - Tadeusz Starzyniec, który, oględnie rzecz ujmując, nie darzy radnej szczególną sympatią. Zarówno treść samej skargi, jak i personalia osób nie byłyby zapewne szerzej znane, gdyby nie nieostrożny krok Starzyńca, który postanowił kopię pisma wysłanego do rady powiatu przekierować również na ręce przewodniczącej rady gminy w Sawinie – Iwony Wołoszkiewicz.
By wyjaśnić powód złożenia skargi przez Starzyńca, musimy cofnąć się nieco w czasie, do 20 lipca br., kiedy w Sawinie odbywała się tzw. sesja absolutoryjna. To właśnie wówczas, podczas debaty nad raportem o stanie gminy oraz raportem budżetowym, Starzyniec wyraził niezadowolenie z faktu, że gmina udzieliła Stowarzyszeniu Regionalnemu Gminy Sawin, którego Dąbrowska jest prezesem, pożyczki. Krok ten miał, zdaniem radnego, wpłynąć na kondycję gminnych finansów, które w tamtym czasie i tak nie miały się najlepiej. Dąbrowska nie tylko nie zgodziła się z zarzutami radnego, ale wyjaśniła również wszystkim uczestniczącym w tamtej sesji, na czym polegał proces przyznawania pożyczki pod koniec 2021 roku.
- Wystąpiliśmy jako Regionalne Towarzystwo Gminy Sawin z pomysłem, by utworzyć przy szkole plac zabaw. Wyłonienie tego pomysłu nie było łatwe, cały proces był bardzo rozciągnięty w czasie. Mimo ponagleń z mojej strony władze gminy ociągały się z wyborem sensownej inicjatywy, ale nie to jest w tej chwili najważniejsze. Cała procedura pozyskiwania pieniędzy na projekt budowy placu przebiegała w ten sposób, że musieliśmy najpierw zabezpieczyć te pieniądze z „własnej kieszeni”, a następnie starać się o refundację wszelkich kosztów w Urzędzie Marszałkowskim, a tak naprawdę w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. To agencja zajmuje się rozdysponowywaniem tych środków. Urząd Marszałkowski jest jedynie pośrednikiem – mówiła na lipcowej sesji Dąbrowska.
By stowarzyszenie mogło zabezpieczyć środki własne, potrzebowało pożyczki udzielonej z budżetu gminy, która, jak się okazuje, wyniosła ostatecznie nie 100, a 64 tys. złotych. Trzy tysiące wydano na projekt placu, a na 61 tysięcy wyceniono pozostałe przeprowadzone roboty.
- Pytałam pani skarbnik wielokrotnie, czy pożyczka nie zaburzy w żaden sposób dyscypliny finansowej gminy i zostałam zapewniona o tym, że nie. Projekt został dokończony, plac wybudowany i wszystko byłoby dobrze, gdyby płatność ze strony agencji spłynęła do końca grudnia 2021 roku. Tak się jednak nie stało. Zwrot otrzymaliśmy dopiero pod koniec marca 2022. Zwróciliśmy jednak całą kwotę i gmina nie poniosła z tego tytułu żadnych strat czy dodatkowych kosztów. Kiedy wiedziałam już, że te pieniądze nie znajdą się na koncie gminy do końca roku, zwróciłam się do pana wójta Dariusz Ćwira z prośbą o przedłużenie terminu spłaty tej pożyczki i nie było żadnego problemu – wyjaśniała cierpliwie radna.
Dąbrowska pod koniec swojego wystąpienia zwróciła uwagę na jeszcze jedną kwestię. Otóż wyraziła ubolewanie nad faktem, że cały proces pozyskiwania środków projektowych od gminy przebiegał nadzwyczaj opieszale, z wyraźną niechęcią części radnych, do którego to grona przeciwników budowy placu zaliczał się m.in. radny Tadeusz Starzyniec. Przypomniała, że gmina uchwala co roku program współpracy z organizacjami pozarządowymi, a skoro współpraca ta jest poświadczona na drodze formalnej, nie może być fikcją.
- Po co uchwalacie państwo (radni – przyp. red.) ten program, skoro później jest taki opór. We wrześniu tego roku (2022 – przyp. red.) będzie się można starać o kolejne środki, o które wystąpimy najprawdopodobniej już jako lokalna grupa działania Promenada S12. Czy nadal będziemy musieli czekać w nieskończoność na decyzję na temat przyjętego pomysłu, a później oczekiwać na wsparcie? Jeśli tak, to postaram się te środki pozyskać sama, bez pomocy radnych – skwitowała Dąbrowska.
Jej słowa, wypowiedziane podczas lipcowego wystąpienia, nie spodobały się widocznie radnemu Starzyńcowi na tyle, że ten postanowił złożyć na radną powiatową skargę, która jednak, jak wspomniano, nie będzie ostatecznie rozpatrywana przez organy powiatowe.
Radna Agnieszka Dąbrowska uczestniczyła zwyczajowo w ostatniej, czerwcowej sesji rady gminy, podczas której nie kryła zdziwienia wobec faktu, że taki dokument w ogóle się pojawił.
- Byłam bardzo zaskoczona faktem, że taka skarg wpłynęła. Moja wypowiedź na tamtej, lipcowej sesji skupiała się na tym, by wyjaśnić procedury i opisać cały proces, jaki miał wówczas miejsce. Nie zgodzę się ze stanowiskiem pana wójta, że kogoś "przeczołgałam" czy zdyskredytowałam w oczach wyborców, jak twierdził pan radny Starzyniec - mówiła podczas sierpniowej sesji rady gminy Sawin Agnieszka Dąbrowska.
- Według mnie radny miał prawo omówić sprawę pożyczki, ponieważ była to debata nad raportem - wziął w obronę Starzyńca wójt Dariusz Ćwir.
Sprawa Starzyńca i Dąbrowskiej to nie jedyne spoiwo, jakie połączyło merytorycznie obie ostatnie sesje. Niczym zły sen powrócił problem stanu technicznego dróg powiatowych, zlokalizowanych na terenie gminy Sawin, a mowa o ulicy Chełmskiej i Łukówku. W rolę obrońcy interesów mieszkańców wcielił się po raz kolejny radny powiatowy Stefan Sakowski, który w poniedziałek przedstawiał treść swoich interpelacji na sesji powiatu, a w środę wysłuchiwał narzekań i wyjaśniał swoje działania na sesji rady gminy.
Tym razem swoją interpelację Sakowski zbudował w oparciu o bardzo poważne podstawy merytoryczne. W przedstawionym właśnie dokumencie radny opisuje nie tylko fatalne skutki ostatnich nawałnic, jakie przeszły nad regionem, ale pyta również o to, na jakiej podstawie przyjęto dokumentację projektową dróg powiatowych przebiegających przez ul. Chełmską w Sawinie oraz odcinek, który biegnie przez Łukówek. Przyjęte projekty, zgodnie z którymi zostały wykonane obydwa odcinki, zakładają bowiem, że wody opadowe będą z nich odprowadzane w sposób powierzchniowy, co oznacza ni mniej ni więcej, że droga nie została wyposażona ani w rowy odwadniające, ani w instalację burzową. Są tego pierwsze „owoce”. Na ulicy Chełmskiej podmyty został słup energetyczny, mur oporowy przy posesji nr 48 oraz podmyty wjazd na posesję nr 25, a mowa tylko o tych uszkodzeniach, które zostały opisane przez Sakowskiego w ostatniej interpelacji. Na załączonej dokumentacji fotograficznej widać wyraźnie, że mieszkańcy Chełmskiej próbują zabezpieczać wjazdy na swoje posesje przy pomocy własnoręcznie układanych zapór, które mają zatrzymać wodę odpływającą z wyżej położonej jezdni.
W świetle tych faktów radny postawił pytania: czy powiatowa inwestycja została wykonana zgodnie ze zgłoszeniem, czy też pozwoleniem na budowę? Czy na etapie projektowania odbyły się konsultacje społeczne? Jeśli tak, to dlaczego nikt nie zareagował na sugestie mieszkańców, że wody opadowe stanowią w tym rejonie poważny problem? Czy powiat uzyskał pozwolenie wodno-prawne w zakresie odprowadzenia wód opadowych? Dlaczego w końcu nie została wykonana kanalizacja deszczowa? Czy Lubelski Wojewódzki Inspektor Sanitarny odstąpił od potrzeby przeprowadzenia oceny oddziaływania tej inwestycji na środowisko? Czy inspektor sanitarny zna sprawę zalewania piwnic domów w pobliżu przebudowanej drogi? Podobne problemy trapią mieszkańców Łukówka, gdzie woda podmyła asfalt na tyle, że może się pod większym obciążeniem po prostu załamać. Wiele przepustów jest zamulonych i tym samym niedrożnych. W czasie gwałtownych opadów nie spełniają swojej funkcji.
Swoje niezadowolenie ze standardu wykonania dróg powiatowych na terenie gminy Sawin wyrażali również wielokrotnie radni gminni. Czy grad interpelacji radnego Stefana Sakowskiego przyniesie jakikolwiek efekt? Na odpowiedź musimy jeszcze poczekać.
Napisz komentarz
Komentarze