Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama Bank Spółdzielczy

Złodziej wyparował z walutą kantoru

Lotem błyskawicy rozeszła się po Chełmie wieść o napadzie na kantor przy ul. Popiełuszki. Dokładnie rzecz biorąc, ukradziono grubą gotówkę z samochodu właściciela kantoru, kiedy około godz. 9 w czwartek otwierał drzwi do punktu wymiany walut. Ile stracił? Policja nie chce zdradzić.
Złodziej wyparował z walutą kantoru

Ze względu na dobro prowadzonego postępowania policja nie chce ujawniać zbyt wielu informacji na temat tego zdarzenia. Jak ustaliliśmy, tuż przed godziną 9 pod kantor przy ulicy Popiełuszki podjechał 52-letni właściciel, pochodzący z powiatu krasnostawskiego. Zaparkował tuż obok wejścia. Otworzył drzwi do kantoru i wszedł do środka, nie zamykając samochodu. Kiedy po chwili wrócił, zauważył, że z siedzenia zniknęła torba z pieniędzmi oraz laptopem.

- Znam tego pana z widzenia. Przychodząc do pracy, mówimy sobie dzień dobry. W czwartek rano około godziny 9 zajrzał do mnie na chwilę. Zapytałam, czy coś się stało, ale on szybko wyszedł. Po chwili przy kantorze zaroiło się od policjantów – opowiada kobieta, która obok prowadzi sklep z firankami.

Policja potwierdza, że takie zdarzenie miało miejsce. Wiadomo, że była to kradzież bez użycia przemocy, a także bez użycia jakichś przedmiotów, np. broni. Policjanci oraz właściciel kantoru, z którym rozmawialiśmy, nie chcą również podać kwoty, jaką skradziono.

- Jest to dosyć zrozumiałe. Lepiej nie mówić, ile zwinęli, w trosce o inne osoby prowadzące podobne punkty – powiedział nam anonimowo właściciel innego chełmskiego kantoru. - Nie ma żadnych wytycznych, czy reguł dotyczących przewożenia większej ilości pieniędzy do kantorów. Każdy robi to, jak chce. Może trzymać pieniądze w domu i może przywozić je do kantoru nawet w taczce. Można oczywiście wynająć sobie konwój, ale to kosztuje miesięcznie około 1 300 zł. Dlatego też nie każdy korzysta z takiego rozwiązania – tłumaczy nasz rozmówca.

Złodziej, który zgarnął pokaźną sumkę, wykorzystując ruch w pobliżu dworca busów, rozpłynął się jak kamfora. Do tematu powrócimy.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Robson 17.07.2017 20:57
I czyja to wina tak naprawdę? Czasem chwila nieuwagi wystarczy. Dobrze, że jeszcze samochodu nie ukradli

Reklamabaner reklamowy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
News will be here
Reklama
Reklama
News will be here
Reklama