- To okropne, jak ten człowiek potraktował tych biednych ludzi - denerwuje się mężczyzna, który oburzony przyszedł do naszej redakcji. - Dyrektor brzydzi się ubogimi i nie chce na nich patrzeć, dlatego przegonił ich z budynku ośrodka pomocy. A oni nie zasługują na takie traktowanie. Jak ktoś taki może być dyrektorem?
Wydawanie posiłków wcześniej odbywało się w kilku punktach miasta, m.in. przy ul. Wołyńskiej i Lubelskiej.W ostatnim czasie bezdomni mogli przychodzić po obiady do siedziby MOPR. Ale i ten adres jest już nieaktualny. Od tego miesiąca obiady wydawane są w domu pomocy przy ul. Ogrodowej. I to nie podoba się korzystającym z tej formy wsparcia.
- Wcześniej ludzie odbierali to jedzenie w jakichś godnych warunkach. Mogli sobie przysiąść, zjeść na miejscu, pod dachem czy na ławce. Komu to przeszkadzało? - pyta nasz Czytelnik. - Ci biedni ludzie, o kulach, chorzy stoją teraz na dworze jak psy w kolejce po obiad. Nie ma dla nich miejsca. Pierwszego dnia czekali w upale, na słońcu, pół godziny, bo kierowca się spóźnił. Do budynku nie można było wejść, bo panie tam pracujące nie pozwalały. Mieli posłusznie czekać z naczyniami i patrzeć, jak wewnątrz małego budynku bogatsi, którzy wykupują obiady, jedzą przy stolikach.
Nasz rozmówca jest zbulwersowany taką decyzją dyrektora. - A co będzie, jak zrobi się zimno, będzie padał deszcz czy śnieg? Czy będą mokli w oczekiwaniu na jedzenie? - pyta zbulwersowany mężczyzna.
Dyrektor Waldemar Kozioł zapewnia, że rozwiązanie ma charakter tymczasowy. Posiłki przy Ogrodowej będą wydawane tylko do końca roku. Obiecuje też, że zadba, aby ludzie korzystający z tej formy wsparcia byli traktowani tak jak powinni. Jeśli pogoda będzie zła, pracownicy będą mieli obowiązek udostępnić oczekującym przylegający do budynku ganek.
- W pomieszczeniu, które służyło do wydawania posiłków, chcemy zorganizować pokój socjalny dla pracowników, tak aby mogli w wolnej chwili spokojnie zjeść drugie śniadanie. Teraz wygląda to tak, że jedzą na biurkach, wśród dokumentów. Jako dyrektor mam też obowiązki wobec swoich pracowników - wyjaśnia Kozioł. Ponadto, jak tłumaczy dyrektor ośrodka, bezdomni przychodzili na posiłki dużo wcześniej, siedzieli na murkach, a nawet zdarzało się, że uszkadzali samochody pracowników MOPR.
- Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie to instytucja, a osoby, które przychodziły na obiady zakłócały pracę biura, co z kolei wiązało się z zaangażowaniem pracowników. Dlatego właśnie zapadła decyzja o zmianie lokalizacji - wyjaśnia dyrektor.
Taka sytuacja ma mieć miejsce do końca roku. Co dalej?
- W kolejnym przetargu będziemy szukać firmy, która nie tylko przygotuje posiłki, ale także będzie je wydawać we własnym zakresie - wyjaśnia Kozioł.
Zobacz też: Rower miejski w Chełmie może stać się faktem!
Zobacz też: Nadbużański bieg pod prąd dla najtwardszych
Napisz komentarz
Komentarze