Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama kebab

Chełm: Zaprzeczyli, że skarżyli

Skargę na dyrektora MSP ZOZ i zarzuty wobec wiceprezydent Chełma oraz dyrektor departamentu spraw obywatelskich urzędu miasta można między bajki włożyć. Prokuratura podważyła autentyczność podpisów skarżących się pacjentów, a ci, do których dotarła, zaprzeczyli, że skarżyli.
Chełm: Zaprzeczyli, że skarżyli

Autor: Fot. ilustracyjna (Pixabay)

Sprawa dotyczy skargi do prezydenta na dyrektora Miejskiego Samodzielnego Publicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej, którą opisywaliśmy jeszcze w 2020 r. Widniało pod nią ponad 20 podpisów. W piśmie przysłowiowej "suchej nitki" mieszkańcy nie zostawili też na dyrektor departamentu spraw obywatelskich Monice Zaborek-Turewicz oraz wiceprezydent Dorocie Cieślik. Już wówczas urząd miasta zapewniał, że przytoczone w piśmie sytuacje są nieprawdziwe i nie miały nigdy miejsca.

Autorzy skargi stwierdzili, że dyrektor MSP ZOZ Mariusz Żabiński swoimi decyzjami pozbawia pacjentów dostępności do podstawowej opieki medycznej i "doprowadza notorycznie do upodlenia człowieka chorego". - Rozumiemy, że w tak trudnym czasie szalejącego wokół wirusa, należy zachować maksimum ostrożności, ograniczeń i samodyscypliny. Jednakże to, co wyrabia szanowny pan Żabiński, nie mieści się w żadnych normach - stwierdzili autorzy pisma. Opisali sytuację, kiedy to podobno przed przychodnią przy Wołyńskiej stał w deszczu i chłodzie tłum osób w różnym wieku, w tym osoby starsze, ale i matki z małymi dziećmi, bo były wpuszczane rotacyjnie; jedna wychodzi - druga wchodzi.

Autorzy skargi stwierdzili też, że chcieli porozmawiać na temat funkcjonowania miejskiego ZOZ z dyrektor departamentu spraw obywatelskich, ale gdy przyszli do siedziby urzędu przy Lubelskiej, zostali przekierowani na Obłońską. Z Obłońskiej odesłani zostali do urzędu. Potem zaś zostali zignorowani.

Skarżący postanowili spotkać się z wiceprezydent Chełma, ale ten krok, według nich, też okazał się porażką. Sekretarka przekazała im bowiem, że pani Cieślik nie spotka się z nimi, bo nie byli umówieni, wolnych terminów już nie ma, poza tym "niech nie wymyślają niestworzonych rzeczy, bo przecież wszędzie są ograniczenia".

W związku ze skargą urząd wystosował oficjalne stanowisko, w którym napisano, że pismo skarżących "nie spełnia kryteriów skargi" i należy je traktować jako anonim, który ma na celu szkalowanie dobrego imienia wymienionych w nim pracowników Urzędu Miasta Chełm, jak i samego urzędu".

- W piśmie nie wskazano imienia i nazwiska autora, nie ma też danych adresowych, na które można byłoby przesłać odpowiedź. Pseudo skarga została złożona w kopercie bez wskazania nadawcy, a z wydrukowanym i naklejonym adresem Prezydenta Miasta Chełm, co jest kolejnym argumentem wskazującym na chęć zachowania anonimowości przez autora - wyjaśniał urząd w oświadczeniu. - Dodatkowo tylko część podpisów jest czytelna, a ich wiarygodność jest wątpliwa, o czym świadczy podobny charakter pisma. Co więcej, widniejące tam imiona i nazwiska tylko w dwóch przypadkach można powiązać z MSP ZOZ w Chełmie – ale wskazują one osoby z roczników 1921 i 1920! Niemniej z konfrontacji sformułowanych zarzutów z wyjaśnieniami pracowników wynika, że przytoczone w anonimie sytuacje są nieprawdziwe i nie miały miejsca, co potwierdzają m.in. zapisy monitoringu, elektronicznego kalendarza czy też oświadczenia innych pracowników. Ewidentnie celem autora/autorów „skargi" było godzenie w dobre imię urzędu i pracowników, a nie merytoryczna dyskusja, mająca na celu rozwiązanie realnego problemu. Tego typu działania kwalifikują się do podjęcia stosownych kroków prawnych.

I takie zostały wszczęte. Sprawa dotycząca zniesławienia dyrektora MSP ZOZ, dyrektor departamentu spraw obywatelskich i wiceprezydent Chełma trafiła do prokuratury. Przesłuchano osoby, które poczuły się dotknięte zarzutami, powołano grafologów do sprawdzenia autentyczności podpisów pod skargą. Prokuratura ustaliła, że podpisy zostały "prawdopodobnie nakreślone przez 4 lub 3 osoby". Śledczy dotarli do kilku osób, których nazwiska widniały na skardze, ale zaprzeczyły, że ją podpisały. 

- W tym stanie sprawy należało stwierdzić, że wpłynął do Urzędu Miasta Chełm fałszywy dokument (...) opatrzony sfałszowanymi podpisami fikcyjnych osób" - napisała prokurator w uzasadnieniu o umorzeniu dochodzenia. Wykonane czynności procesowe nie doprowadziły do ustalenia w sprawcy, więc nie było kogo pociągnąć do odpowiedzialności. :"Zniesławionym" pozostało wniesienie prywatnego oskarżenia do sądu, ale z tego, co nam wiadomo, odpuścili i do tej pory nie skorzystali z takiej możliwości.

Czytaj także: Skarga na dyrektora miejskiego ZOZ

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklamabaner reklamowy
Reklamaprzystań
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama