Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama

Chełm: Podwodny świat doktora Mateusza

Archeologiem chciał zostać od zawsze. To pasja, którą zaszczepiła w nim mama. Mateusz Popek wyjechał z Chełma na studia do Torunia i tam już zamieszkał. Pracuje jako specjalista od archeologii... podwodnej. Swoją wiedzą i przede wszystkim pasją dzieli się teraz ze studentami.
Chełm: Podwodny świat doktora Mateusza

W Polsce prowadził badania w Wielkopolsce, w Bałtyku czy w wodach Krainy Wielkich Jezior Mazurskich. Badał akweny na Ukrainie czy w Hiszpanii, ale także trafił do Peru, w Andy oraz do Gwatemali.

- Wszystkie badania są ciekawe, tylko jedne przynoszą bardziej spektakularne wyniki, inne mniej. Chyba najciekawsze, w których uczestniczyłem, prowadzone były w Ostrowie Lednickim. To miejsce zapomniane przez podręczniki historii, a przecież obok Gniezna i Poznania jedno z najważniejszych dla Mieszka I. To tutaj urodził się Bolesław Chrobry. Jest też wiele argumentów, że właśnie w tym miejscu odbył się chrzest Polski. To wszystko działo się na wyspie, my natomiast penetrujemy jezioro wokół tej wyspy. Za każdym razem badania tego miejsca przynoszą mnóstwo niesamowitych odkryć.

Mateusz Popek pochodzi z Chełma i tu mieszkał do zakończenia liceum. 

- Uczyłem się w I LO i, jak łatwo przewidzieć, interesowałem się historią. Jako młody człowiek dosyć dużo czytałem, ale też byłem aktywny fizycznie, co właściwie zostało mi do teraz - wspomina Mateusz Popek. - Nie przesadzając, od zawsze chciałem zostać archeologiem. Tę pasję zaszczepiła we mnie mama. Właściwie nie wiedząc jeszcze, czym jest doktorat, twierdziłem, że zostanę doktorem archeologii.

W liceum trafił do chełmskiej grupy rekonstrukcyjnej - Drużyny Grodów Czerwieńskich. Tam poznał ludzi z pasją, którzy podpowiedzieli mu, w jakim kierunku powinien się rozwijać. Tak trafił na uniwersytet w Toruniu. Nie była to jednak zwykła archeologia, a archeologia podwodna. Na czym polega różnica?

- Jak sama nazwa wskazuje, większość naszych działań jest pod wodą. Wymaga to od nas gruntownego przygotowania. Najpierw uczymy się nurkować, potem dobrze czuć się pod wodą. Dopiero wówczas taka osoba zaczyna wykonywać różne archeologiczne zadania. Jest ich niezliczona ilość, od poszukiwań, przez robienie zdjęć, wykonywanie rysunków, budowanie stelaży, konstrukcji po wydobywanie wraków - wyjaśnia nasz rozmówca. - Właściwie każde zadanie różni się od poprzedniego. Trudno to opisać słowami. To trochę tak jakby w stanie nieważkości, w prawie zerowej widoczności, ktoś poprosił nas, żeby wykonać rysunek, lub wydobyć jakiś delikatny przedmiot. Do tego naprawdę potrzeba wielu godzin pracy i sporego doświadczenia.

Przygody zdarzają się często. Jedne są śmieszne, inne trochę podnoszą ciśnienie. Często jest to związane z miejscami, gdzie przebywają nurkowie, a niekoniecznie samą archeologią.

- Kiedyś strasznie przestraszyłem się skorupy żółwia. Gdy na nią trafiłem, myślałem, że to kula armatnia. A na dodatek, gdy zacząłem ją podnosić, gaz, który był w tej skorupie, uderzył mnie w twarz. Nie miałem pojęcia, co się dzieje i napędziło mi to stracha. Byłem sam w ciemności, a na dodatek miejscowi twierdzili, że w tym jeziorze mieszkają krokodyle… chociaż w innej jego części - wspomina pan Mateusz.

Woda nigdy nie budziła w nim strachu. Choć okoliczności, w jakich nauczył się pływać, były dosyć dramatyczne.

- Gdy byłem na wakacjach nad morzem, po prostu zaszedłem w wodzie za daleko i żeby przeżyć, musiałem szybko nauczyć się pływać. Na szczęście nigdy nie miałem lęku przed wodą i chyba tylko dlatego wyszedłem z tego cało - wspomina. - Umiejętność pływania w moim zawodzie jest niezbędna. Jednak myślę, że jeszcze daleko mi do poziomu sportowego.

Jego marzeniem było zrobienie doktoratu, co udało się w 2020 roku. Obecnie jest pracownikiem Instytutu Archeologii Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.

- Można powiedzieć, że wykonałem założony jeszcze w dzieciństwie, plan. Teraz szukam wyzwań, ciekawych badań, rozwijam się i cieszę tym, że moja pasja to mój zawód - podsumowuje.

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklamabaner reklamowy
Reklamaprzystań
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama