Emeryci koczują u posłanki

W połowie ubiegłego roku miasto zleciło wykonanie pierwszego etapu prac w budynku przy ul. Brzozowej, gdzie swoją siedzibę miał m.in. oddział okręgowy Polskiego Związku Emerytów Rencistów i Inwalidów. Obejmował on m.in. wymianę dachu, naprawę elewacji na trzcinie i jej malowanie, a także montaż drzwi wejściowych.

- Niestety w środku ten budynek to nadal ruina, remont był na pokaz - ocenia z perspektywy czasu prezes okręgu Kazimierz Mazurek. - Na dodatek koszty, jakimi nas w ostatnim czasie obarczono, nie pozostawiły nam wyboru.

Jak tłumaczy Mazurek, współpraca z nową władzą od początku nie układała się dobrze. Wszyscy wcześniejsi prezydenci miasta umarzali emerytom podatek od nieruchomości, obecny nie wyraził na to zgody. Nadzieję budził planowany remont nieruchomości. Okazało się jednak - jak mówi Mazurek - że prace objęły tylko to, co widać na zewnątrz.

- Czynsz wprawdzie nie był wysoki, bo miesięcznie ok. 30 zł, ale gdy doliczy się do tego opłatę za wywóz śmieci i podatek, to uzbiera się spora kwota. Na takie opłaty nas zwyczajnie nie stać - tłumaczy szef związku. - Jednak czara goryczy się przelała, jak się okazało, ile musimy zapłacić za ogrzewanie. Za styczeń PUM wystawił rachunek na ok. 250 zł, a w lutym na ponad 800 zł.

Kazimierz Mazurek skierował do władz miasta pismo, że związek nie będzie dłużej wynajmował pomieszczenia przy Brzozowej. Od 1 marca emeryci korzystają z uprzejmości poseł Moniki Pawłowskiej. Tymczasowo urządzili się w jej biurze. Kluczy do dawnej siedziby jeszcze jednak nie oddali, bo nie wiedzą, komu mają je zwrócić, nie otrzymali takiej informacji od miasta.

Kazimierz Mazurek ma plan. Nie zamierza zbyt długo "siedzieć na głowie" pani poseł.

- Będziemy rozmawiać z gminami i może na terenie którejś z nich docelowo utworzymy swoją siedzibę. Wójtowie nie mają z tym problemu, nasze oddziały mają swoje siedziby w budynkach gmin i nikt nawet czynszu od emerytów nie pobiera - tłumaczy Mazurek. - Tam inaczej traktuje się starszych ludzi.

- Wskazany najemca wynajmuje lokal przy ul. Brzozowej 9 za symboliczną złotówkę - za 46,2 mkw. płaci 26,8 zł, czyli 56 gr za mkw. Jedyne realne koszty związane z użytkowaniem wynajmowanych pomieszczeń, zapisane w umowie najmu, sprowadzają się do opłacenia mediów, w tym ogrzewania. Jednak koszty dostarczenia ciepła do lokalu nie były przez lata egzekwowane od najemcy - tłumaczy Dominik Gil z gabinetu prezydenta.

Jak wyjaśnia urząd od 2020 r. Miejskie Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej w Chełmie prowadzi działania w ramach kompleksowego programu uszczelniania systemu opłat za ciepło, którego dotychczasowe funkcjonowanie dopuszczało m.in. nieegzekwowanie należnych opłat. System ten był krzywdzący wobec osób rzetelnie rozliczających dostarczane ciepło, ponieważ zmuszone były do pokrywania strat ponoszonych przez MPEC, wynikających ze wskazanych wyżej praktyk. Dlatego od 19 listopada ubiegłego roku rozliczaniem ciepła dostarczanego do budynku przy ul. Brzozowej 9 zajmuje się Przedsiębiorstwo Usług Mieszkaniowych w Chełmie. Koszt ogrzewania z ostatnich miesięcy został podzielony między użytkowników lokalu zgodnie z zajmowanym metrażem i spółka wystawiła rachunki do zapłaty.

- Najemca nie zgadza się na ponoszenie kosztów z tytułu ogrzewania lokalu i wypowiedział najem. Okres wypowiedzenia wynikający z umowy wynosi 3 miesiące i przed upływem tego terminu administrator nie ma podstaw do przyjęcia kluczy do lokalu - wyjaśnia kwestię kluczy Gil.

Okazuje się, że miastu zależy na dalszej współpracy z organizacjami pozarządowymi, które prowadzą działalność w obiekcie przy Brzozowej 9, więc rozważa w porozumieniu ze spółką udzielenie wsparcia adekwatnego do oczekiwań tych podmiotów. Może to być rozłożenie dotychczasowej płatności za ogrzewanie na raty, a także refundowanie części kosztów CO w przyszłości. W tej sprawie podjęte będą rozmowy.

Na dzień dzisiejszy umowę wypowiedziało także Stowarzyszenie Osób z Cukrzycą "Diabetyk Chełmski".