Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama Bank Spółdzielczy

Pediatra skazany za śmierć Bartka

Piotr Z., kierownik oddziału dziecięcego szpitala w Chełmie, za nieumyślne narażenia 3,5-miesięcznego dziecka na niebezpieczeństwo utraty życia został w ubiegłym tygodniu skazany na 9 miesięcy pozbawienia wolności, w zawieszeniu na 2 lata. Wyrok nie jest jeszcze prawomocny.
Pediatra skazany za śmierć Bartka

Sąd Rejonowy w Krasnymstawie uznał pediatrę Piotra Z. za winnego tego, że nieumyślnie naraził 3,5-miesięcznego Bartka na niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu w ten sposób, że przed przyjęciem do szpitala skierował go na konsultację laryngologiczną, nie wykonując uprzednio pełnego badania fizykalnego. Nie weryfikując stanu dziecka w kolejnych godzinach, zlecił pobranie krwi z opóźnieniem nie mniejszym niż 2 godziny oraz następnie nie polecił jej dostarczenia na CITO bezpośrednio po pobraniu celem uzyskania wyników, w konsekwencji czego krew została dostarczona do badania z opóźnieniem, co spowodowało zbyt późne rozpoznanie zakażenia sepsą i opóźnienie rozpoczęcia antybiotykoterapii. Ponadto po rozpoznaniu zakażenia sepsą nie wdrożył wymaganej w tym stanie resuscytacji płynowej, które to zaniechania w diagnostyce i leczeniu spowodowały eskalację bezpośredniego zagrożenia dla życia – czytamy w wyroku.

Pediatra został skazany na 9 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na 2 lata. Ma też zapłacić 40 tys. zł z odsetkami zadośćuczynienia rodzicom, 5 tys. zł grzywny i pokryć koszta sądowe. W wyroku nie ma mowy o zakazie wykonywania zawodu przez pediatrę.

Ewa G., lekarz dyżurny na pediatrycznej izbie przyjęć, i Elżbieta S., dyspozytorka pogotowia, zostały uniewinnione. Wyrok nie jest jeszcze prawomocny.

Na pewno będą apelacje

- Zgadzamy się z wyrokiem, jaki sąd wydał w sprawie lekarza Piotra Z. – mówią rodzice zmarłego chłopca. – Nie chodziło nam w zasadzie o wymiar kary, ale o uznanie go za winnego popełnienia błędu lekarskiego. Zamierzamy jednak złożyć odwołanie od wyroku w sprawie lekarki, która tego dnia także pełniła dyżur na oddziale. Według nas również przyczyniła się do śmierci naszego synka.

- Śmierć dziecka to wielka tragedia dla rodziców. Ja również bardzo przeżywam to zdarzenie - mówi Piotr Z. - Obecne orzeczenie sądu jest zdecydowanie inne, jak chciała prokuratura i oskarżyciele posiłkowi, czyli rodzice, twierdzący z drugiej strony, że nie zależy im na surowym wyroku, co jest oczywistą sprzecznością. Mimo wszystko czuję się pokrzywdzony tym wyrokiem. Sąd wydał go na podstawie przebiegu całego procesu, ale przede wszystkim opierając się na opinii biegłych z Wrocławia, bardzo niekorzystnej dla mnie. Opinia ta jest radykalnie sprzeczna z opinią konsultanta wojewódzkiego do spraw pediatrii i biegłych z Krakowa, którzy uznali moje postępowanie za prawidłowe, zgodne z najlepszymi standardami i najnowszą wiedzą medyczną, wręcz wzorowe.

Lekarz twierdzi, że prokuratura w okresie przygotowawczym nie wysłała do biegłych z Wrocławia wszystkich dokumentów, tj. nie dosłała opinii konsultanta wojewódzkiego, a miała taki obowiązek. - Z całą stanowczością będę wnosił apelację – dodaje Piotr Z.

 

Tragedia sprzed 4 lat

Przypominamy, że 24 lutego 2013 r. 3,5-miesięczny chłopczyk trafił na oddział pediatrii chełmskiego szpitala, ponieważ miał ponad 40 stopni gorączki. Rodzice chcieli wezwać karetkę, ale im odmówiono. Potem, gdy pojechali do szpitala, dziecka nie przyjęto, bo nie mieli skierowania. Jak później się okazało, zaatakowała je sepsa. Kiedy stan niemowlaka zaczął gwałtownie się pogarszać, przetransportowano go do szpitala w Lublinie, ale mimo podjętego leczenia, po kilku godzinach, zmarł. Rodzice dziecka mieli pretensje do personelu medycznego chełmskiego szpitala, że zbyt późno i nienależycie zajął się ich dzieckiem. Postanowili więc dochodzić swoich praw w sądzie.

Tego dnia, gdy doszło do tragedii, Piotr Z. był lekarzem dyżurnym na oddziale dziecięcym chełmskiego szpitala. Jak ustalili śledczy, gdy chłopiec trafił na oddział, sugerował jego rodzicom, by zawieźli go własnym autem do laryngologa. Według ustaleń prokuratury nie wykonał pełnych badań i nie zlecił dodatkowych. Nie weryfikował stanu zdrowia dziecka przyjętego na oddział w kolejnych godzinach, nie zlecił wykonania badań gazometrycznych i nie wdrożył resuscytacji płynowej po rozpoznaniu u chłopca sepsy. To – według prokuratury – zaprzepaściło szansę na uratowanie życia malutkiemu dziecku. Piotr Z. od początku nie przyznawał się do popełnienia zarzucanego mu czynu.

Zarzut usłyszała też 56-letnia Ewa G., lekarz dyżurny na pediatrycznej izbie przyjęć. Odpowiadała za to, że – jak uznali śledczy - odmówiła przyjęcia do szpitala dziecka znajdującego się w stanie bezpośredniego niebezpieczeństwa utraty życia bez zlecenia wykonania badań laboratoryjnych krwi i moczu. Nakazała rodzicom dziecka uzyskanie skierowania od lekarza pomocy doraźnej, co nie jest konieczne w przypadku stanów nagłych. Mogło to zmniejszyć szansę na uratowanie zdrowia malucha.

Natomiast 58-letnia Elżbieta S. – według śledczych - pełniąc funkcję dyspozytorki Stacji Ratownictwa Medycznego w Chełmie, nie udzieliła pomocy 3,5-miesięcznemu chłopcu znajdującemu się "w położeniu grożącym bezpośrednim niebezpieczeństwem utraty życia, odmawiając wysłania do chorego dziecka karetki pogotowia". Dyspozytorka nie pogłębiła wywiadu i skierowała rodziców do ambulatorium, zamiast do szpitala. Obie podejrzane kobiety również nie przyznały się do popełnienia zarzucanego im czynu.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklamabaner reklamowy
Reklama
Reklama
News will be here
Reklama
Reklama
News will be here
Reklama