Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 15 grudnia 2025 01:27
Reklama
Reklama
Musiał tam wrócić...

Krasnystaw. Marcin Dras zdobywa Aconcaguę – do trzech razy sztuka

Marcin Dras, biegacz i miłośnik gór, po dwóch nieudanych próbach w końcu zdobył Aconcaguę – najwyższy szczyt Ameryki Południowej. O swojej drodze do sukcesu, trudnych warunkach i przemyśleniach na temat życia opowiedział w rozmowie z Janem Zielińskim na antenie Radia Bon Ton.
Krasnystaw. Marcin Dras zdobywa Aconcaguę – do trzech razy sztuka

Marcin Dras, zawodnik sekcji biegowej Ruchu Izbica, początkowo nie zamierzał ponownie wyruszać na Aconcaguę. Decyzja o wyjeździe zapadła dopiero dwa miesiące przed wyprawą. Miał wesprzeć lidera grupy, wykorzystując swoje wcześniejsze doświadczenia z tym wymagającym szczytem.

- To było dość nagłe, ale nie lubię spraw niedokończonych. Dwa razy już próbowałem wejść na Aconcaguę i czułem, że muszę tam wrócić – mówił na antenie radia. 

Galeria zdjęć z wyprawy: 

Walka z żywiołami

Aconcagua to trudna góra, nie tylko ze względu na wysokość (6961 m n.p.m.), ale również warunki atmosferyczne. 

- To samotnie stojący szczyt w Andach, a silne wiatry wiejące od oceanu czynią wspinaczkę wyjątkowo trudną – opowiadał Marcin Dras.

Podczas pierwszej próby warunki pogodowe były nie do przejścia – obfite opady śniegu i zagrożenie lawinowe zmusiły grupę do odwrotu na wysokości 6400 m. Kolejny raz panu Marcinowi wydawało się, że jest lepiej przygotowany, ale znów przeszkodził silny wiatr, który nie pozwolił na bezpieczne wejście. Dopiero za trzecim razem wszystko poszło zgodnie z planem. Mimo że przygotowania były krótsze niż w poprzednich latach krasnostawianin był psychicznie gotowy na ten wysiłek. 

- W takich wyzwaniach kluczową rolę odgrywa głowa. Jeśli jesteś mentalnie nastawiony na sukces, masz ogromną szansę na powodzenie – podkreślał. 

Siła psychiki i wsparcie bliskich

Podczas docierania na szczyt z grupy 18 osób kilka musiało się wycofać. Jak zaznaczał rozmówca, często to nie tylko kondycja fizyczna decyduje o powodzeniu, ale także determinacja i umiejętność radzenia sobie z trudnymi warunkami. Ostateczne wejście na Aconcaguę było dla niego momentem wielkich emocji. Jednak, jak sam mówi, góra nie zmienia się – to ludzie zmieniają się w trakcie takich wypraw.

- To była długa droga, ale uświadomiła mi, co w życiu jest naprawdę ważne – rodzina, zdrowie, wsparcie najbliższych. Wszystko inne to dodatek – podsumowuje.

Po powrocie do domu Marcin Dras został gorąco przywitany przez członków sekcji biegowej Ruchu Izbica oraz swoich bliskich. Teraz myśli o kolejnych wyzwaniach, ale podkreśla, że priorytetem zawsze będzie dla niego rodzina.

- Dziękuję mojej żonie i córce za cierpliwość oraz sekcji biegowej za niesamowite powitanie. To dla mnie bardzo ważne – podkreślił.

Ta historia pokazuje, że upór i determinacja mogą doprowadzić do spełnienia nawet najtrudniejszych marzeń. Aconcagua została zdobyta, ale dla Marcina Drasa to na pewno nie koniec górskich wyzwań.

Czytaj także: 

Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklamabaner reklamowy
Reklamaprzystań
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama