Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama baner reklamowy

Gm. Rejowiec Fabryczny. Odnaleźć siebie wśród innych...

Próbę dotarcia do własnych źródeł podjął jakiś czas temu Paweł Głażewski, założyciel i główny administrator internetowej grupy „Sympatycy Wsi Kanie”. Jak sam przekonuje, nie tylko o miłość do „małej Ojczyzny” tutaj chodzi. Także o tę do tej dużej.
Gm. Rejowiec Fabryczny. Odnaleźć siebie wśród innych...
Paweł Głażewski. W tle pałac w Kaniem. Miejsce, gdzie wszystko się zaczęło...

Źródło: Sympatycy Wsi Kanie

„Wstańcie. Chodźmy”

Pawłowi towarzyszy przekonanie o tym, że należy „coś ze sobą zrobić”. Ruszyć pośród ludzi, posłuchać ich problemów, zmierzyć się z tym, z czym i oni się zmagają. Ktoś mógłby powiedzieć: „No dobrze, chodzi o integrację lokalnej społeczności”. O to też. Paweł wierzy jednak głęboko w to, że to dopiero początek ważnej drogi.

- Hm, myślę, że kryzysy, które nas dopadły, a myślę tutaj o pandemii, wojnie, tylko pogłębiły problemy, z którymi, jako lokalnej społeczności, zmagaliśmy się od lat. A jednym z tych problemów jest taki niepokojący marazm. Sprowadza się najczęściej do popularnego stwierdzenia, że „nie będę tego robił, bo po co”. Ale i kilku innych: „Nie było czegoś tyle lat, to przeżyjemy bez tego”, „Nie opłaca się tego robić”, „Po co to ruszać”. Brzmi znajomo, prawda? W małych społecznościach, nie we wszystkich oczywiście, to podejście jest bardzo widoczne i sprawia, że ludzie naprawdę zaczynają wierzyć, że to, co mówią, jest prawdą – twierdzi Paweł.

Gdzie zatem można odnaleźć siłę do wprowadzania zmian na lepsze? Gdzie tkwi siła, która nie pozwala, nie powinna pozwalać na bezczynne spoczywanie w tym samym miejscu, w tym samym punkcie mapy życia? Paweł twierdzi, że ta siła jest obecna w nas samych, a właściwie korzeniach, które każdy z nas ma. W historii, doświadczeniu przodków. Ich sukcesach i błędach. Radościach i smutkach. W tym, co było w naszych rodzinach smutne, ale i radosne. Przecież przed nami byli już inni. Dlaczego więc nie skorzystać z ich, nierzadko bardzo bogatego, doświadczenia?

- Myśmy chyba o tych tradycjach, naszej historii, korzeniach, po prostu trochę zapomnieli. Albo i w ogóle. Żyjemy, tak mi się wydaje, jak by istniało tylko „tu” i „teraz”. Nasza refleksja nie sięga dalej, niż poza kolejny tydzień pracy i zwykłych obowiązków. A przecież odpowiedź na to, jacy jesteśmy, gdzieś tam, głęboko, w nas jest. Trzeba to tylko chcieć odkryć. Moją odpowiedzią są losy rodzin Głażewskich, Mielniczuków czy Błaszczuków. Moich przodków, którzy z tym regionem są związani od zawsze – mówi Paweł.


Gdzie szukać „smaku życia”?

Często bywa tak, że aby zachęcić do tego, co wymagające, warto sięgnąć po proste narzędzia. Po elementarne doświadczenia. Uśmiech, braterski uścisk dłoni, spojrzenie, wspólne bycie razem. W zabieganym świecie zatraciliśmy już dawno smak relacji. A warto ten smak odkryć na nowo. Gdzie? Np. na zimowym kuligu. Proste? Wydaje się, że tak, ale jednak należało do tego wrócić, odkryć na nowo radość, jaką może przynieść ta forma rozrywki.

Galeria zdjęć z ostatniego Kuligu

- Moja rodzina, o której już wspominałem, była związana, oczywiście bardzo dawno temu, z pałacem, założeniem pałacowo-parkowym, jakie znajduje się tutaj, w Kaniem. Dwór był własnością rodzin Wojciechowskich i Woronieckich i moi przodkowie uczestniczyli, jeśli można tak powiedzieć, w życiu społeczno-kulturalnym, jakie się wokół niego toczyło. A działo się wiele. W zimie normą były oczywiście kuligi. Postanowiłem więc sięgnąć do tej, prostej przecież, ale jakby nieco zapomnianej formy takiego „bycia razem”. Udało się. Było tak, jak dawniej. O konie i sanie zadbali członkowie Stowarzyszenia Miłośników Koni „Karino”, były dzieci, mniejsze sanki. Sądzę, że wszyscy świetnie się bawili – uśmiecha się społecznik.

Pierwsze ziarna, które wydały następnie piękne owoce zasiała w Pawle babcia, Julia. To ona wprowadziła małego chłopca w tajemniczy, nieco zakurzony świat dawnych dziejów miejscowości. Opowiadała o tym, co ważne. Czasami też, z przymrużonym okiem, o tym, co straszne. Snuła legendy o dziwach i rozbudzała wyobraźnię. Te najważniejsze słowa dotyczyły jednak zwykłego życia ludzi, zwykłych ludzi.

- Z tych opowieści wyniosłem przeświadczenie, że życie naszych pradziadków było radosne. Może często naznaczone takim znojem, trudem codziennej egzystencji, ale jednak różne od naszego. Jakby pełniejsze. Tak mi się wydaje. Tymczasem my coraz częściej uciekamy chyba w to, co jednak powierzchowne, co nie daje nam odpowiedzi na pytanie „Jacy właściwie jesteśmy? Jacy chcielibyśmy być”. Straciliśmy chyba zainteresowanie tymi ważnymi przecież pytaniami – mówi z wyraźnym namysłem miłośnik wsi Kanie i animator życia miejscowości.

Wędrówki ojca i syna

Dzisiaj Paweł mieszka z rodziną w mieście, ale do gminy powraca w każdej wolnej chwili. Wraca, aby naładować akumulatory, przewietrzyć głowę i pozbyć się stresów, jakie na co dzień dostarcza mu trudna, wymagająca praca. Ale też po to, aby budować relację ze swoim synem. I marzy, aby kiedyś powrócić tutaj na stałe. 

- Kiedyś zapytałem mojego syna o to, czego brakuje mu w miejskim życiu. Sądziłem, że wszystko ma na wyciągnięcie ręki. Kino, miejsca rozrywki. Że właściwie nie ma chyba takich przestrzeni, do których mógłby tęsknić. Okazało się, że myliłem się w swojej ocenie. Mój syn odpowiedział, że brakuje mu właśnie wsi. Wolności. Trawy. Beztroski. Podwórka. Natury. Przygody. To hasła, ale wyznaczają takie pole do poszukiwania naszej, jego i mojej, tożsamości. Pragniemy tego. Czasami nie wiemy nawet, jak bardzo – twierdzi Głażewski.

Dla Pawła i jego rodziny ważna jest też wiara. Kiedy zawodzą narzędzia dostarczone przez człowieka, warto udać się tam, gdzie odpowiedzi na najtrudniejsze pytania znajdują się od zawsze. Trzeba tylko chcieć tam sięgnąć.

- Mamy tutaj w Kaniem taką figurę Matki Bożej. Dzisiaj już się rozpada, chcemy ją odrestaurować, odnowić. Wydarzyło się przy niej wiele cudów. Ludzie zwracali się do niej, nie do figury oczywiście, z prośbą o pomoc. I ją otrzymywali. To nie legendy. To fakty – mówi Paweł.

Czytaj także:

Powiązane galerie zdjęć:


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklamabaner reklamowy
Reklamaprzystań
Reklama
Reklama
KOMENTARZE
Autor komentarza: JoelTreść komentarza: Rozdawanie 500+ nie zwiększyło dobrobytu u ludzi, tylko go zmniejszyło. Rząd nie daje, tylko zabiera.Data dodania komentarza: 4.12.2025, 14:14Źródło komentarza: Pieniądze nie zwiększą liczby urodzeń. Trzeba  się otworzyć na inne rozwiązaniaAutor komentarza: TomcioTreść komentarza: Może warto przesuwać przetargi na wiosnę i latem robić remonty niż w grudniu. I tak macie szczęście, że pogoda jest na plusie i bez śnieguData dodania komentarza: 4.12.2025, 09:16Źródło komentarza: Chełm. Asfalt położą w grudniu? „Jeżeli temperatura będzie około zera, można”Autor komentarza: RobertTreść komentarza: Czy teraz Miasto zaciągnie kredyt na wkład własny? Bo ze słów prezydenta (o ile dobrze pamiętam) wynikało, że 100 mln wyda na bieżące potrzeby.Data dodania komentarza: 3.12.2025, 15:34Źródło komentarza: Ugoda w sprawie infrastruktury pod terminal intermodalny w Chełmie. Miasto przygotowuje kolejny przetargAutor komentarza: BezradnyTreść komentarza: To jakiś drogi ten tłuczeń bo cała podwyżka wyniesie ok.4150zł miesięcznie. To dwa samochody tłucznia miesięcznie.Data dodania komentarza: 3.12.2025, 11:11Źródło komentarza: Gm. Białopole. Otworzyli oferty śmieciowych ofert. Samorządowcy przeżyli szok.Autor komentarza: SuperTreść komentarza: Niech remontują. Najpierw trzeba trochę postać w korkach żeby było lepiejData dodania komentarza: 3.12.2025, 07:01Źródło komentarza: Chełm. Asfalt położą w grudniu? „Jeżeli temperatura będzie około zera, można”
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama