Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 29 kwietnia 2024 13:23
Reklama
News will be here
Reklama baner reklamowy

Gm. Dorohusk. Przewoźnicy zaprotestowali po raz kolejny. Nie zejdą z ulicy do skutku

Warto przypomnieć, że to już kolejne wydarzenie z całego cyklu protestów, jakie w różnych miejscach, na różnych przejściach granicznych, organizowane były od września ubiegłego roku. Po raz ostatni kierowcy i właściciele firm przewozowych pojawili się w Okopach w maju. Teraz deklarują, że nie odpuszczą, póki ich palący problem nie zostanie skutecznie rozwiązany.
Gm. Dorohusk. Przewoźnicy zaprotestowali po raz kolejny. Nie zejdą z ulicy do skutku

Źródło: red

Polska branża transportowa przeżywa poważny kryzys. Jej liczne problemy rozpoczęły się jeszcze w czasie pandemii Covid-19, kiedy europejski, ale i światowy rynek uległ wyraźnym przemianom, a przedsiębiorcy musieli nauczyć się "grać" według zupełnie nowych i często niesprawiedliwych reguł. Mówi się o tym, że branża transportowa to barometr gospodarki. Kiedy ta pozostaje w dobrej kondycji, przewoźnicy mogą spokojnie planować kolejne miesiące funkcjonowania swoich firm. Kiedy jednak umowy kończą się i na horyzoncie nie widać nowych zleceń, kiedy w hurtowniach i magazynach zaczyna brakować towaru, a telefon nagle milknie na długie tygodnie, to wiadomo, że coś jest nie tak.

-Tutaj nikt stoi i nie marznie z własnej woli. Zostaliśmy zmuszeni. Przez kogo? Wydaje się, że przez rząd i jego nietrafione decyzje. W tej chwili realia naszej działalności wyglądają tak, że trzeba czekać ponad 10 dni po ukraińskiej stronie, żeby wrócić pustym autem do Polski. A w tym czasie ukraińskie przedsiębiorstwa w najlepsze świadczą swoje usługi. Jestem przewoźnikiem od 25 lat i takiej zapaści nie widziałem już dawno – twierdzi Marek Okliński, który polsko-ukraiński rynek transportowy zna jak własną kieszeń.

Tłumaczy, że aby zarejestrować na Ukrainie firmę transportową, wystarczy dosłownie jeden dzień i do tego ich właściciele nie muszą borykać się z takimi kosztami, jak ich polscy koledzy. Polscy przedsiębiorcy są niekonkurencyjni, ponieważ świadczą usługi obarczeni szeregiem dodatkowych kosztów. 

-Polskie firmy muszą borykać się z wieloma różnymi przepisami, które najczęściej uderzają nas po prostu po kieszeni. Polityka fiskalna związana z Polskim Ładem, tzw. Pakiet Mobilności – to wszystko czynniki, które nie pozwalają nam być konkurencyjnymi. Przed wojną rynek obsługiwało ok. 50% kierowców z Ukrainy i 50% z Polski. Obecnie usługi u nas świadczy ponad 90% firm ukraińskich – twierdzi Okliński.

Polscy przedsiębiorcy nie chcą wiele – jedynie zachowania pewnej równowagi. Obecnie jest to niemożliwe. Jak można przywrócić dawny porządek? Np. poprzez przywrócenie obowiązkowych zezwoleń na wjazd do danego kraju. Protestujący są świadomi tego, że na Ukrainę muszą być dostarczane transporty humanitarne czy militarne, ale na świadczenie usług przez nieuczciwą konkurencję nie mogą się zgodzić. 

Rafał Mekler, jeden z organizatorów protestu uważa, że działania ukraińskiej strony są celowe i nie ma ona najmniejszej chęci, aby pozbywać się swojego, uzyskanego właśnie, „status quo”.

-Znakomity przykład stanowi tzw. kolejka elektroniczna. Ukraińscy kierowcy mogą przekraczać granicę bez żadnych problemów i nie muszą się w niej rejestrować, natomiast polscy owszem. A czas oczekiwania na przekroczenie przejścia to w tej chwili ponad 10 dni. I kiedy już okazuje się, że można tę granicę przekroczyć, to nagle przychodzi wiadomość, że dany kierowca czy samochód został wykreślony z ewidencji. Tak przecież nie można funkcjonować – uważa Mekler.

Sytuacja jest bardzo napięta, a tymczasem nie widać na horyzoncie zmian, które byłyby w stanie obniżyć temperaturę sporu.

-Przecież te samochody, które tutaj stoją, nie powinny stać. Powinny zarabiać, jeździć. Nasze straty wynikające z działań ukraińskiej strony są policzalne. Nie jesteśmy przeciwko Ukrainie ani Ukraińcom. Poraża nas natomiast indolencja państwa polskiego, które powinno stać na straży naszych interesów, naszego dobrobytu. Tak się nie dzieje. Przyjęto rozwiązania, które niosą za sobą długofalowe i trudne do przewodzenia skutki. Wiele firm już upadło, część właśnie upada i tylko nieliczni utrzymali się jeszcze nadludzkim wysiłkiem – twierdzi przedstawiciel branży

Wszyscy mają nadzieję, że to kolejny, ale już ostatni protest przewoźników i że nie będą zmuszeni rozszerzać swojej akcji na kolejne przejścia. Ale by tak się nie stało, potrzeba dobrej woli. A o niej trudno dziś mówić.

Poniżej galeria zdjęć

Czytaj także:

Powiązane galerie zdjęć:

Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
olo 06.11.2023 18:55
a na lawetach tesle i mesie - rzadko wiozą stare szroty

Reklamabaner reklamowy
Reklama
Reklama
Reklamabaner reklamowy
Reklama
News will be here
Reklama
Reklama
News will be here
Reklama