Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama

Co kraj to... przepis

Czechy, Słowacja, Niemcy, Austria i Szwajcaria - to właśnie te kraje najczęściej wybierają Polacy, wyjeżdżając na zimowy odpoczynek z dziećmi podczas ferii. Często jednak zapominamy, że u naszych bliższych oraz dalszych sąsiadów obowiązują nieco inne przepisy drogowe. O czym trzeba pamiętać, wybierając się w podróż do wspomnianych krajów, aby nie spotkać się z problemami podczas kontroli?
Co kraj to... przepis

Drogówka "po sąsiedzku"

Jak pokazują statystyki, mieszkańcy województw, w których trwały lub wciąż trwają ferie, w większości kierowali się na południe, czyli do Czech i Słowacji. W obu krajach mundurowi podczas kontroli bardzo rygorystycznie podchodzą do obowiązkowego wyposażenia w samochodzie, które poza gaśnicą, trójkątem ostrzegawczym i apteczką, obejmuje również: komplet bezpieczników, linkę holowniczą, dwie kamizelki oraz zapasowe żarówki. W Czechach kierowca nie może mieć w organizmie nawet najmniejszej ilości alkoholu - limit wynosi tam 0 promili. W obu państwach są także określone terminy, dla których wymagana jest jazda na oponach zimowych - w Słowacji do 15 marca, w Czechach do 31 marca. Jeśli planujemy jazdę drogą ekspresową, nie zapomnijmy o wykupieniu winiety, ponieważ jej brak grozi mandatem w wysokości nawet kilkunastu tysięcy złotych. Poruszając się przez Słowację, trzeba mieć na uwadze to, że drogówka kara mandatami za umieszczoną na szybie nawigację, w Czechach zaś obowiązują punkty karne - przekroczenie 12 wiąże się z utratą prawa jazdy na rok.

Wielu Polaków na miejsce zimowego wypoczynku wybiera Alpy. Na co trzeba uważać u naszych zachodnich sąsiadów? Niemcy są mniej restrykcyjni w kwestii limitu alkoholu we krwi, który wynosi 0,5 promila. Wyposażanie obowiązkowe auta jest takie same jak w Polsce, nie ma również terminów granicznych do poruszania się na oponach zimowych. Ogumienie musi być jednak oznaczone symbolem M+S, oznaczającym przystosowanie do jazdy po śniegu i błocie pośniegowym. Ale nie we wszystkich kwestiach Niemcy są aż tak liberalni. Należy tam unikać tzw. jazdy na zderzaku. Przekroczenie dozwolonej prędkości o 30 km/h oznacza pożegnanie się z uprawnieniami.

Jadąc przez Austrię, warto zabezpieczyć się w większą gotówkę. Kiedy podczas kontroli drogowej okaże się, że nie mamy wykupionej winiety na poruszanie się autostradą, zapłacimy niemal 1000-złotowy mandat. W Austrii warto również zdemontować videorejestrator, jeśli używamy go w aucie, ponieważ grozi to karą w wysokości... ponad 40 000 zł. Według tamtejszych przepisów nagrywanie podczas jazdy jest traktowane jako "naruszenie sfery życia prywatnego". W Austrii i Szwajcarii trzeba mieć na uwadze, że nawet niewielkie przekroczenie prędkości wiąże się z bardzo wysokimi karami finansowymi. Dodatkowo szwajcarska drogówka nie akceptuje radia CB oraz aparatury antyradarowej, nakładając na kierowców sankcje sięgające 3500 zł.

Przezorność to podstawa

To tylko niektóre przepisy obowiązujące na zagranicznych drogach. Wybierając się na zimowy wypoczynek, warto zapoznać się ze wszystkimi, co pozwoli uniknąć przykrych i dotkliwych dla domowego budżetu konsekwencji. Zakup dodatkowego wyposażenia samochodu, takiego jak kamizelki czy części zamienne, to wydatek kilkudziesięciu złotych. Jeśli korzystamy z radia CB, nie zapomnijmy przełączyć go na tryb europejski, ponieważ polskie kanały strojone są na niższe częstotliwości i będziemy zagłuszać odbiorniki innych kierowców. W Europie nietrudno również o zaawansowane fotoradary, które są nieoznakowane i robią zdjęcia nie tylko z przodu, ale również z tyłu. Ponadto, funkcjonariusze z poszczególnych krajów wymieniają się danymi na temat wykroczeń, a na przedawnienie mandatu nie mamy co liczyć. Jeśli nie zapłacimy kary, a zagraniczna drogówka udowodni to podczas kontroli, czeka nas spory wydatek.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklama
Reklamabaner reklamowy
Reklama
News will be here
Reklama
Reklama
News will be here
Reklama