W korespondencji do nas zupełnie inną opinię rodzice wyrazili natomiast na temat wychowawcy klasy. Nauczycielka, jak twierdzą, problem dostrzega, ale również - według nich - padła ofiarą zaniechania i ignorancji ze strony dyrekcji. Co na temat całej sytuacji twierdzi dyrektor placówki Emma Czarnecka-Durczak?
- Wiem o problemie, z jakim zmagają się uczniowie i rodzice. Zgłosiła mi go osobiście wychowawczyni klasy. Nie przypominam sobie jednak, by sygnalizowali go również rodzice. Staramy się tę sytuację na bieżąco rozwiązać. Mowa o dwu uczniach, którzy zostali skierowani na konsultacje do poradni w Pławanicach. Jeden z nich już otrzymał orzeczenie, drugi jeszcze czeka na odpowiednie dokumenty – wyjaśnia dyrektor. I dodaje: – Na sytuację zareagowaliśmy praktycznie z początkiem nowego roku pracy, ok. 20 września, ale należy pamiętać o tym, że niestety wszystkie procedury trwają.
Szefowa placówki zapewnia, że w stosunku do uczniów zostaną wdrożone wszystkie rozwiązania sugerowane przez poradnię, zatem najprawdopodobniej będą kształceni w ramach odrębnego trybu nauczania.
- Niewątpliwie sytuacja ta jest trudna nie tylko dla rodziców poszkodowanych uczniów, ale także dla rodziców tych trudnych dzieci. Należy o tym pamiętać. Każde z dzieci wymaga odrębnego podejścia wychowawczego. Nie wszyscy to dostrzegają. Należy bowiem wejść w sytuację innej osoby i próbować ją zrozumieć – mówi Czarnecka-Durczak.
Rodzice, którzy skierowali do nas opis całej sytuacji, twierdzą, że próbowali kontaktować się w tej sprawie z dyrekcją szkoły. Ich wysiłki okazały się płonne, bowiem kierownictwa szkoły po południu nie mogli zastać w placówce.
Napisz komentarz
Komentarze