Ewa Kozaczuk, prezes zarządu stowarzyszenia twierdzi, że akcje mające na celu popularyzowanie dawnych tradycji, są dosyć spontaniczne i są efektem tak zwanej „burzy mózgów”. - Wszyscy, którzy angażujemy się w działalność stowarzyszenia, żyjemy blisko siebie, jesteśmy znajomymi, przyjaciółmi i staramy się wsłuchiwać w to, co nam „w duszy gra”. I tak po pierzu przyszła pora na kapustę... – uśmiecha się Kozaczuk i mówi, że to dopiero początek „odkopywania” tradycji.