Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama baner reklamowy

Próba pojednania Polaków i Ukraińców

Jezus powiedział: poznajcie prawdę, a prawda was wyzwoli. Jeśli w historii narodu czy nawet rodziny ukryte jest coś strasznego czy nawet wstydliwego, to trzeba o tym powiedzieć, bo czas nie goi ran. Goi je prawda, nawet jeśli jest smutna czy tragiczna - mówi pastor Kościoła Chrześcijan Baptystów w Chełmie Henryk Skrzypkowski. Wraz z grupą młodzieży z Polski i Ukrainy "rozgrzebuje" przeszłość, aby budować wspólną przyszłość obydwu narodów.
Próba pojednania Polaków i Ukraińców

Tematy poruszane w tym projekcie są kontrowersyjne i tragiczne. Choć dotyczą dawnego pokolenia, to młodzi ludzie postanowili zawalczyć o dobrą przyszłość Polski i Ukrainy, wolną od nienawiści i wzajemnych pretensji.

- Projekt "Być Człowiekiem. Historia przyszłości" napisaliśmy do polsko - ukraińskiej rady młodzieży. Uzyskał akceptację i właśnie rozpoczęła się jego realizacja. Młodzi Ukraińcy i Polacy spotykają się tydzień w Polsce i tydzień na Ukrainie po to, aby porozmawiać o najtrudniejszych momentach w naszej wspólnej historii: o rzezi wołyńskiej oraz wysiedleniu Ukraińców w ramach akcji Wisła - mówi Skrzypkowski. - Jako mieszkaniec Chełma zauważyłem, że zarówno w mieście, jak i okolicach żyją ludzie, którzy pamiętają te smutne wydarzenia. Ponadto my Polacy nie musimy się naprawdę wstydzić czy ukrywać z tym, że mamy pretensje do Ukraińców o Wołyń.

Jak podkreśla pastor, choć żyjemy tuż obok siebie, jako sąsiedzi, te pretensje jednak między nami są ukryte w sercach naszych dziadów czy ojców. Nie chciałby, aby przechodziły z pokolenia na pokolenie, dlatego m.in. postanowił zawalczyć o ten projekt i zrobić nim krok w kierunku pojednania.

- Jestem zwolennikiem tego, aby się spotykać, rozmawiać o tym, co się kiedyś wydarzyło i rozpocząć nową kartę naszej wspólnej historii, już bez tych obciążeń historycznych. Musimy o nich wiedzieć, powinniśmy je zbadać, opisać, ale nie po to, aby żyć z takim obciążeniem i nienawiścią - mówi duchowny. - Chcemy trochę naprawić ten świat, bo jest to do naprawienia. W każdym narodzie są tendencje nacjonalistyczne, a nawet skrajnie nacjonalistyczne i wiemy, kiedy te tendencje prowadzą do prawdziwych konfliktów i wojen... Trzeba coś z tym zrobić.

Projekt jest skierowany do młodych ludzi w wieku 15-35 lat, po 15 osób z Polski i Ukrainy. Są w tej grupie gimnazjaliści, osoby dorosłe, bezrobotni i pracujący, relatywna reprezentacja obydwu narodów. Wbrew temu, co by się mogło wydawać, niewiele wiedzą o rzezi wołyńskiej i akcji Wisła. Dlatego swoją pracę rozpoczęli od zbierania materiałów z różnych źródeł historycznych, wspólnych analiz i wniosków. Teraz przekazują tę wiedzę młodzieży z polskich szkół, za kilka dni pojadą robić to samo na Ukrainie. 

Ludzie powinni wiedzieć, co było kiedyś, ale życie toczy się dalej. Musimy pamiętać, ale też i budować stosunki dobrosąsiedzkie, aby żyć w przyjaźni i nawzajem się odwiedzać - przekonuje Wieczysław Malinow z Ukrainy, opiekun grupy.

Pierwsze wspólne spotkania były trudne. Nie znali się, nie wiedzieli, jak tragiczna historia ich przodków może wpływać na nich samych, ale w miarę upływu czasu udało się pokonać bariery. Mieszkają w jednym budynku, razem jedzą, razem podróżują, spędzają ze sobą mnóstwo czasu...

- Młodzi Polacy bardzo fajnie podchodzą do tych spotkań. Wielu z nich nie miało zbyt dużej wiedzy o naszej wspólnej historii. Rozumieją to i dobrze reagują. Zadają dużo pytań. I może po takich spotkaniach pójdą do domu, do swoich dziadków i zapytają też o to, co się wydarzyło, będą rozmawiać - mówi Malinow.

- Przy dobrej woli obu stron jest szansa na budowanie pięknej przyszłości. Chciałbym abyśmy trochę rozgrzebali te historie, ale nie po to, aby kogokolwiek zranić, ale by wybaczyć sobie i oczyścić z wszystkich złych rzeczy - mówi Skrzypkowki. - Doświadczyłem takiego przebaczenia, gdy byłem w Niemczech 20 lat temu na konferencji. Mieszkałem u pewnej starszej pani, która pochodziła z Prus. W czasie II wojny została wysiedlona z Mazur. Ona miała 90 lat, ja 30. Podczas trzeciego dnia pobytu powiedziała płacząc, że chce mnie prosić o przebaczenie. Nie rozumiałem na początku, o co jej chodzi. Powiedziała: przebacz mi, że na was napadliśmy i was skrzywdziliśmy. Na początku pomyślałem sobie, że to nie jest takie ważne, ale nigdy o tym nie zapomniałem i nigdy nie miałem już takiego nastawienia do narodu niemieckiego jak wcześniej. Ta prośba o przebaczenie zmieniła moje życie. I dlatego też postanowiłem napisać ten projekt. Może on także zmieni czyjeś życie? Uważam, że powinniśmy przebaczać i prosić o przebaczenie, aby żyć bez obciążeń. To jest bardzo ważne.

Wspólnie porządkują miejsca pamięci, sprzątają zapomniane cmentarze prawosławne, które zostały zapomniane po akcji Wisła.

- Robimy to też w myśl hasła: nie słowem a czynem. W trakcie naszych wspólnych rozmów okazuje się często, że ktoś z Ukrainy miał babkę Polkę i odwrotnie, a to dziadkowie pochodzili z Ukrainy. Teraz trudno tak naprawdę powiedzieć, kto jest Polakiem, a kto Ukraińcem. Mimo tragicznej historii jesteśmy bardzo blisko siebie - mówi Malinow.

- Nawet posprzątanie tych cmentarzy to dowód na to, że chcemy coś zrobić, aby zachować pamięć o tym narodzie, o ludziach, którzy tu kiedyś żyli - dodaje Skrzypkowski. - Niech ten ślad zostanie. Cmentarz to przecież symbol pamięci o tych ludziach. Za kilka dni jedziemy do Lucka i tam będziemy robić dokładnie to samo. Chcemy posprzątać miejsca pamięci o Polakach, odwiedzić szkoły. Nie wiem, co się tam wydarzy. Myślę, że Ukraińcy chyba mają więcej obaw związanych z naszą wizytą. Nam jest trochę łatwiej, bo podczas akcji Wisła nie było tyle nienawiści i śmierci. Skala rzezi wołyńskiej jest zupełnie inna...

 

Zobacz też: Rolnik z Krowicy szuka żony!



Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklamabaner reklamowy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama